Lewy pomocnik Dziwniel wypadł nieźle, głównie dzięki sędziemu

redakcja

Autor:redakcja

25 maja 2014, 18:59 • 3 min czytania

Daniel Dziwniel dostał dziś od trenera Kociana bardzo trudne zadanie. Nie dość, że zagrał pierwszy raz po kontuzji i nie na swojej pozycji, to jeszcze stanął naprzeciw świetnie spisującego się duetu Ł»yro-Bereszyński. Jak wywiązał się ze swoich zadań? Nie ma jednej odpowiedzi, ale cel z pewnością został osiągnięty. Ruch wywiózł z Łazienkowskiej trzy punkty, a Legii nie udało się wykończyć żadnej z akcji prowadzonych prawą stroną boiska.
Wydaje się, że lewy pomocnik Dziwniel to dla Kociana idealne rozwiązanie taktyczne na wyjazdowe mecze z teoretycznie silniejszym przeciwnikiem. Młodzieżowy reprezentant Polski nigdy się nie oszczędza, co widać było także w dzisiejszym starciu na Pepsi Arenie. Dziwniel bardzo dużo biegał i można było go oglądać zarówno grającego w linii z Grzegorzem Kuświkiem (rzadziej), jak i ze stoperami „Niebieskich” (częściej). Gołym okiem widać było, że Daniela ciągnęło do tyłu – w stronę nominalnej pozycji. Co prawda zawodnik Ruchu nie uniknął błędów, ale za każdym razem udawało mu się wrócić do linii obrony na czas. Wyrabiał się z asekuracją, przez co wydatnie wspomagał całą formację defensywną. Docenił to między innymi Maciej Sadlok, który przed kamerami Canal+ wyznał, że z tak broniącym skrzydłowym gra mu się znacznie łatwiej.

Lewy pomocnik Dziwniel wypadł nieźle, głównie dzięki sędziemu
Reklama

Praktycznie w każdej akcji prowadzonej prawym skrzydłem legioniści mieli naprzeciw siebie nie jednego, a dwóch lewych obrońców Ruchu. Inna sprawa, że Dziwniel zdecydowanie lepiej czuje się w roli broniącego, niż asekurującego. Jednym z najgroźniejszych atakujących Legii był Bartosz Bereszyński, czyli człowiek, za którego bezpośrednio odpowiedzialny był Dziwniel. U młodego gracza „Niebieskich” widać było brak doświadczenia w starciach z włączającym się do akcji bocznym obrońcą. Często nie wiedział jak się zachować, źle się ustawiał, co kilka razy skończyło się groźnym wejściem rywala. Przy jednej z takich akcji Daniel sfaulował w polu karnym Bereszyńskiego i upiekło mu się tylko dzięki nieuwadze sędziego Marciniaka. Wymowne, że mimo bardzo defensywnej gry Dziwniel w całym meczu zaliczył zaledwie trzy odbiory.

Ustawienie lewego skrzydła Ruchu sprzyjało Bereszyńskiemu, czego nie można już powiedzieć o Michale Ł»yro. Najlepszy ostatnio piłkarz Legii kompletnie nie mógł się odnaleźć grając naprzeciw wspomaganemu przez Dziwniela Sadlokowi. Znamienne, że dopiero po zmianie strony Ł»yro odżył, a jego zagrania stały się zdecydowanie groźniejsze. To właśnie po jego podaniu z lewej flanki jedynego gola dla Legii zdobył Radović.

Reklama

Jak wyglądały ofensywne poczynania Dziwniela? Dość napisać, że bywał aktywniejszy z przodu w meczach, w których grał na lewej obronie. Przez cały mecz zaliczył jedno nieudane dośrodkowanie i jeden nieudany strzał. Grając na skrzydle ani razu nie znalazł podaniem swojego napastnika, Grzegorza Kuświka. Wśród pozytywów można wymienić celność podań – nie było ich wiele, ale wszystkie znajdowały drogę do partnera. Poza tym Dziwniel aż czterokrotnie był faulowany, co bardzo pomagało kradnącym minuty „Niebieskim”.

Strzały (celne/niecelne): 0/1
Strzały zablokowane: 0
Podania krótkie (celne/niecelne): 11/0
Podania długie (celne/niecelne): 1/0
Podania w poprzek (celne/niecelne): 4/0
Podania do tyłu (celne/niecelne): 5/0
Podania do przodu (celne/niecelne): 3/0
Pojedynki powietrzne (wygrane/przegrane): 0/0
Dryblingi (udane/nieudane): 0/1
Odbiory: 3
Straty: 2
Faulował: 2
Faulowany: 4

Tak jak napisaliśmy we wstępie, Dziwniela przede wszystkim broni końcowy wynik. Gdyby jednak arbiter nie popełnił błędu, młodzieżowy reprezentant Polski zostałby kozłem ofiarnym. Bardziej biłaby w oczy mała liczba podań (12) oraz śmieszna wręcz liczba odbiorów (3). Nie ukrywamy jednak, że w tym przypadku statystyka nie mówi wszystkiego. Dziwniel wykonał dużą pracę w defensywie i między innymi dzięki niemu Ruch dał sobie strzelić tylko jednego gola. Wydaje się też, że z czasem młody zawodnik „Niebieskich” okrzepłby na nowej pozycji i sprawiałby też większe zagrożenie w ofensywie. Pytanie, czy przy ogólnym deficycie lewych obrońców zmienianie pozycji Dziwnielowi ma jakikolwiek sens.

Fot.FotoPyk

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama