Białostoczanie właśnie sami rozpoczęli wystawianie sobie ocen za zimową aktywność na rynku transferowym. A trzeba im oddać że dokonali, jak mogłoby się zdawać, rzeczy absolutnie niemożliwej. W jednym oknie dokonali SZEŚCIU TOTALNIE NIEUDANYCH RUCHÓW TRANSFEROWYCH i to żeby było śmieszniej – kontraktując w sumie sześciu zawodników. Sześć na sześć. Sto procent skuteczności!
Gdyby w Jagiellonii pojawiło się zimą tak z dwadzieścia, dwadzieścia pięć nowych nazwisk, nawet na sekundę by nas nie ruszyło, że kilka z nich to maksymalne niewypały. Ale żeby ściągnąć sześciu i po chwili uznać, że Ł»ADEN nie nadaje się do wypuszczenia na boisku. Ł»e to wstyd i wiocha grać takimi?
Przypomnijmy od czego się zaczęło – 10 kwietnia Jaga rozwiązała kontrakt z niejakim Targino (kimkolwiek był ten człowiek, bo na wszelki wypadek nie napiszemy „piłkarz”). Portugalczykiem, który dziwnym trafem na boiskach Ekstraklasy nie pojawił się ani razu. Dzisiaj bez żalu pożegnała Nuno Henrique, innego prawdziwka, który nawet nam się nie przedstawił oraz Sebastiana Rajalakso. Ten ostatni jakimś cudem zdołał zaliczyć w lidze 288 minut. Widać po samych treningach się na nim do końca nie poznali. Potrzeba było meczu.
Tym sposobem Jaga odpaliła już trzech z sześciu, których zatrudniła zimą. Ale przecież tylko najwięksi naiwniacy mogą liczyć, że na tym się to skończy. W rezerwach czeka już Joel Perovuo (w tym sezonie – 261 minut w Ekstraklasie), wypożyczony z Belgii Seweryn Michalski (90 minut na boisku) i niejaki Roberts Savaļnieks (88 minut).
Ł»eby sprawdził się choć jeden. Ł»eby chociaż któryś okazał się nie tyle wzmocnieniem, co uzupełnieniem składu. Ale nie. Ł»aden. Wszyscy brutalnie słabi. Nawet pół roku nie minęło i już się ich pozbywają. Uwierzycie? Wyobraźcie sobie jakąkolwiek inną firmę w dowolnej branży, która zatrudnia sześciu nowych pracowników, każdemu z nich płaci, podczas gdy żaden nie wykonuje swojej pracy.
Wyższy poziom niegospodarności.
