Choć wielu nie chce przyjąć tego do wiadomości i zaraz zarzuci nas tysiącem mniej lub bardziej zmyślnych argumentów, że jest inaczej – gazety powoli zwijają mandżur i kończą swój żywot. Jeśli nie w ogóle, to przynajmniej w tradycyjnej formule, jaką znaliśmy do tej pory. Pewnych rzeczy po prostu nie przeskoczą. Jedną z nich z pewnością są deadliny, terminy zamknięcia numerów i przesłania ich do drukarni. Szczególnie boleśnie przekonują się o tym raz po raz gazety sportowe, którym ciężko nadążyć za dynamiką wydarzeń. Często nie mają nawet takiej możliwości.
Wzięliśmy dziś do ręki numer „Faktu” i zatrzymaliśmy się chwilę na felietonie Mateusza Borka, który pisał o Euro 2020. Tak jak w piątkowym Przeglądzie Sportowym pojawiła się tam – jako jeden z argumentów w obronie decyzji Bońka – informacja, że niemal pewne jest to, iż półfinały i finał mistrzostw odbędą się w Stambule. No cóż, jak wiemy dziś sprawę może nieco utrudnić fakt, że Turecki Związek Piłki Nożnej poinformował w piątek, że wycofuje się ze starań o organizację imprezy i skupia się na Euro 2024.
O ile publikacja Przeglądu Sportowego była podaniem niesprawdzonej informacji i zapisujemy ją po prostu po stronie wpadek, o tyle dzisiejszy felieton to już zupełnie inna para kaloszy. Wiadomość o wycofaniu się Turcji światowe agencje informacyjne podały w okolicach południa. Polskie media przekopiowały ją kilka godzin później, czyli w momencie, w którym – jak zgadujemy – felieton był już wysłany do redakcji, włożony w ramkę i tylko czekał na wjazd do maszyny drukarskiej. Zapewne przy odrobinie refleksu ze strony redakcji udałoby się tę informację zmienić/poprawić, ale cóżâ€¦ nie udało się i mamy mały klops. Nie powiemy, ze felieton jest do wyrzucenia, ale jednak sporo traci na wartości.
Nie zrozumcie nas źle – nie wytykamy tu nikogo paluchem, nie kpimy, tylko na przykładzie pokazujemy fakt, z którym wiele osób tak chętnie stara się polemizować. Pogrzeb prasy tradycyjnej można przekładać, ale prędzej czy później ceremonia się odbędzie.