Reklama

25 lat w jednym klubie. Historia obrońcy eleganckiego

redakcja

Autor:redakcja

19 kwietnia 2014, 20:53 • 7 min czytania 0 komentarzy

W piłce klubowej wygrał wszystko, samemu stając się symbolem modelowego kapitana i wychowanka. Jako piłkarza cechowała go wielka klasa – wprowadził nową jakość gry w obronie, łączył skuteczność z gracją. Był jednym z niewielu defensorów na świecie, których styl gry określano mianem „elegancki”, zarezerwowanym głównie dla geniuszy ofensywy. W niczym nie przypominał rzeźników pokroju Claudio Gentile, hołdujących zasadzie: „piłka może przejść, zawodnik nie”. Na boisku zachowywał się dokładnie tak, jak podczas licznych sesji zdjęciowych, gdy w mniej lub bardziej zamierzony sposób charakteryzowano go na anioła. Paolo Maldini. Człowiek, który pobił wszelkie rekordy Serie A, ale kończył karierę w bardzo słodko-gorzkich okolicznościach. Dodatkowo sam piłkarz do dzisiaj ciężko wzdycha, wspominając swoją karierę reprezentacyjną.

Kim jest ojciec Paolo, wszyscy wiemy. Cesare Maldini to jedna z legend Milanu, były obrońca tej drużyny, a także reprezentant Włoch, późniejszy selekcjoner „Squadra Azzurra” oraz człowiek, który wychował jednego z najlepszych stoperów w historii tego kraju. Nie ma żadnych wątpliwości – Cesare wywarł ogromny wpływ na karierę syna, ale równie dobrze mógł ją skutecznie zastopować, i to wbrew własnej woli. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta – niełatwo być synem znanego ojca, presja nazwiska ciąży niesamowicie. 

Popatrzcie na innych synów wielkich piłkarzy – niewielu z nich zaistniało w poważnej dorosłej piłce, a z pewnością nie dorównało swoim ojcom, by wspomnieć jedynie młodego Schmeichela czy Cruyffa. Paolo okazał się inny – wbrew opinii wielu przeciwników zarzucających mu na początku kariery, iż gra wyłącznie dzięki wielkiemu nazwisku – nie tylko udowodnił własną wartość ciężką pracą na murawie, ale i przerósł ojca. 

Niewiele się o tym dzisiaj pisze, ale Cesare Maldini wykonał także inną, niezwykle ważną przysługę dla „Rossonerich”. Gdy Paolo był mały, z wyjątkową ciekawością i sympatią spoglądał na… Juventus, ale ojciec szybko go naprostował jeśli chodzi o sympatie klubowe. Paolo zadebiutował w barwach Milanu w Serie A w wieku zaledwie 16 lat i 208 dni, 20 stycznia 1985 roku w spotkaniu przeciwko Udinese. Kampania 1984/1985 przyniosła młodzianowi tylko jedną okazję do zaprezentowaniu się piłkarskiemu światu, ale już od następnego sezonu regularnie grał w drużynie z czerwono-czarnej części Mediolanu, z legendarną „trójką” na plecach. Maldini był opoką Milanu przez równe 25 lat, bijąc wszelkie rekordy, jeśli chodzi o liczbę meczów.

Co prawda nie wszystkie marzenia udało się spełnić. Największe, najbardziej ambitne, a jednocześnie pozostawiające u samego Paolo pewien niedosyt – sen o osiągnięciu 1000 gier w trykocie klubu z Mediolanu, do którego spełnienia brakło niespełna stu spotkań. Licznik zatrzymał się na „zaledwie” 902 spotkaniach, w tym rekordowych 647 meczach w Serie A. Wynik Paolo gonił inny niezniszczalny piłkarz, czyli Javier Zanetti. Już wiemy, że długoletni kapitan Interu Mediolan ostatecznie nie doścignął drugiego „Il Capitano”, a rekord Maldiniego pozostał nietknięty. Skoro już przy rekordach jesteśmy – Paolo długo utrzymywał się na szczycie zestawienia występów w kadrze Włoch, prześcignęli go w tej kategorii dopiero Fabio Cannavaro i Gianluigi Buffon. Jako piłkarz wygrał niezliczoną ilość klubowych trofeów, w tym pięć Pucharów Europy oraz siedem razy scudetto. Był pierwszym w historii obrońcą, który zwyciężył w corocznym plebiscycie magazynu „World Soccer” na najlepszego gracza globu. Dwukrotnie zdobył Ballon d`Or Bronze Award w plebiscycie „France Football”, a w 1995 roku tylko George Weah wyprzedził go w głosowaniu na gracza roku FIFA.

Do dziś wielu dziennikarzy lamentuje, iż nigdy nie przyznano mu Złotej Piłki, należała mu się bowiem ona nie mniej, niż choćby rodakowi, Fabio Cannavaro. Kto wie, może zabrakło udowodnienia wartości w miejscu innym, niż ukochany dom w Mediolanie? Maldini całą karierę spędził w jednym klubie, choć marzyły o nim całe szeregi menedżerów z sir Alexem Fergusonem na czele. Szkot mówił o Paolo w 2007 roku: „Oglądałem go w drugim meczu ćwierćfinału Ligi Mistrzów przeciwko Bayernowi i podczas 90 minut nie miał ani jednego ostrego wślizgu czy wejścia, po prostu nie musiał tego robić. Był mistrzem gry w obronie, to była czysta sztuka. To geniusz, jego doświadczenie jest niepodważalne.” Co ciekawe, Maldini miał już wtedy 39 lat.

25 lat w jednym klubie. Historia obrońcy eleganckiego

Paradoksalnie jednak, jeśli odejmiemy wszelkie sukcesy klubowe, Paolo jest piłkarzem niespełnionym. Nigdy nie wygrał niczego z kadrą Włoch, przegrywając finał mundialu w USA przeciwko Brazylii (1994), finał mistrzostw Europy przeciwko Francuzom (2000), a także pechowo odpadł wraz z ekipą „Azzurich” dwa lata później na mistrzostwach świata w Korei i Japonii, ulegając Koreańczykom z Południa. Przy reprezentacyjnym pechu Maldiniego wymięka nawet Arjen Robben. A na wspomnienie tamtego feralnego spotkania z gospodarzami mistrzostw świata w Korei i Japonii, zrezygnowany Maldini kręci głową, mówiąc jedynie: „To była farsa (…) Koszmarne sędziowanie”. Co ciekawe, Paolo już dwanaście lat wcześniej miał szansę pokazać, jak pomocne bywają ściany podczas mundialu. W 1990 roku, na mistrzostwach rozgrywanych we Włoszech, jego skład dobił jednak „jedynie” do trzeciego miejsca. 

Zakres osiągnięć, o którym mógłby pomarzyć każdy polski piłkarz urodzony po 1980, zakres osiągnięć, o których mogłyby pomarzyć zastępy znakomitych zawodników z Walijczykiem Giggsem i Szwedem Ibrahimoviciem na czele, a jednak – Paolo w reprezentacji liczył na więcej. Na dużo, dużo więcej. W końcu w klubie przyzwyczaił się do wygrywania i wiecznej dominacji. No, może poza kuriozalnym finałem LM z roku 2005 i pewnym bramkarzem z Polski, wykonującym swój „Dudek dance”…

Jak wielką estymą cieszył się Maldini na Półwyspie Apenińskim? O jego klasie niech najlepiej świadczy fakt, że w 2009 roku owacją na stojąco po ostatnich w karierze derbach Mediolanu nagrodzili go… kibice Interu Mediolan, największego przecież wroga AC Milan. Sam Paolo nie krył wzruszenia: „To była wspaniała niespodzianka. Na czysto ludzkim gruncie to jedna z najmilszych chwil, jakich doświadczyłem w całym swoim życiu.” Okazało się, że kibice Interu mieli paradoksalnie więcej klasy od niektórych tifosi Milanu, którzy wybuczeli własnego legendarnego kapitana podczas jego ostatniego, pożegnalnego występu na San Siro. Osławiona „Curva Sud” przygotowała wrogie transparenty, wycelowane wprost w swoją legendę. Dlaczego miała miejsce scena, którą „La Gazzetta dello Sport” opisała później jako „surrealną”, a media z całego świata jako wręcz „niesmaczną”?

Relacje Maldiniego i ultrasów Milanu nigdy nie był łatwe. Tifosi Milanu zarzucali swojemu kapitanowi to, że nazwał ich kiedyś „najemnikami i skąpcami”, że gardził „tymi, którzy uczynili go sławnym i bogatym”. Szczytem dezaprobaty dla „Il Capitano” była gigantyczna flaga imitująca trykot z numerem 6, noszonym niegdyś przez Franco Baresiego. Całość podsumowana była wymowną sentencją: „Jest tylko jeden prawdziwy kapitan, Baresi”. Maldini po meczu miał nietęgą minę, ale świętował wraz z innymi fanami, tymi, którzy zapomnieli już o nie do końca fortunnych epitetach wymierzanych w świat mediolańskich ultrasów. A jak skomentował wyczyny chłopaków z Curva Sud sam Malidini? Po swojemu. „Jestem dumny z tego, że nie mam z nimi nic wspólnego”.

Tak było zresztą zawsze – Paolo, jeśli miał coś przeciwko zachowaniom kibiców, pokazywał to publicznie i nie bał się konsekwencji. Doprowadziło to do paradoksu: jeden z najwierniejszych barwom zawodników AC Milan, nie posiadał należytej estymy wśród najzagorzalszych kibiców. Paolo wiele razy celował w fanów, zarzucając im zbytnią miłość do pieniędzy oraz niewystarczające wspieranie drużyny. Maldini kłócił się z ultrasami na lotnisku podczas powrotu Milanu z osławionego już Stambułu, uciszał ich także kiedyś po odpadnięciu drużyny z europejskich pucharów. Kibice nie przywykli do graczy, którzy wychodzą przed szereg. Bronić Maldiniego starał się za to Berlusconi, mówiąc o nim jakiś czas po zakończeniu przez Paolo kariery: „Na liście najlepszych piłkarzy Milanu ostatnich dekad stawiam go na samym szczycie, zaraz nad Baresim. Zawsze go kochaliśmy i nadal go kochamy za jego profesjonalizm i oddanie naszemu Milanowi. Milan to on”.

Ktoś kiedyś powiedział o Maldinim, że „jest zbyt ładny, aby grać w piłkę”. Piłkarz zawsze był bardzo medialny i aż dziw bierze, iż wskutek różnego rodzaju gabinetowych gierek nikt jeszcze nie wciągnął go do pracy w strukturach Milanu. Wielki Luigi Riva widzi za to przyszłość „Il Capitano” jeszcze inaczej: „Paolo Maldini jest symbolem włoskiego futbolu. Mam nadzieję, że pozostanie związany z piłką nożną i powinniśmy mu to możliwie jak najbardziej ułatwić. On może zostać naszym Platinim, powinien uczyć się zarządzania, ponieważ zawsze był symbolem prawości, lojalności oraz transparentności”. Jak donoszą media, Paolo nauczył się zarządzania aż za dobrze. Obecnie znów wznowiono dochodzenie w sprawie domniemanego przekupienia pracownika urzędu podatkowego, który chciał skontrolować firmę Maldiniego. Prokurator domaga się 20 miesięcy kary więzienia dla byłego kapitana Milanu. Chichot losu. Ultrasi z Curva Sud zapewne kpią w tym momencie: „i kto tu jest skąpcem, signore Maldini”.

Paolo zakończył karierę pięć lat temu, ale nie znaczy to wcale, że nazwisko Maldini zniknęło ze składu AC Milan. W piłkę grają jego obaj synowie – starszy Christian pod koniec zeszłego roku rozpoczął treningi w pierwszym zespole, młodszy Daniel gra w juniorach. Numer, z którym występował Paolo został zastrzeżony i żaden piłkarz już nigdy w Milanie nie założy trykotu z numerem „3”, chyba że będzie nazywał się właśnie Christian lub Daniel Maldini. Miejmy zatem nadzieję, że legenda tej zasłużonej dla futbolu rodziny kontynuowana będzie w następnym, trzecim już z kolei pokoleniu. Ciężko było sobie wyobrazić, że ten wymuskany gówniarz przebije kiedyś wyczyny samego Cesare Maldiniego. Teraz ciężko przyjąć do wiadomości, że ktokolwiek mógłby zepchnąć w cień wielkiego Paolo. 

Ale piękna saga musi trwać.

Najnowsze

Piłka nożna

POWOŁANIA NA EURO, FINAŁ EKSTRAKLASY, CITY MISTRZEM ANGLII. 0:0 NA ŻYWO

redakcja
0
POWOŁANIA NA EURO, FINAŁ EKSTRAKLASY, CITY MISTRZEM ANGLII. 0:0 NA ŻYWO

Włochy

Komentarze

0 komentarzy

Loading...