Nawałka jedzie obejrzeć na żywo… Thiago Cionka

redakcja

Autor:redakcja

17 kwietnia 2014, 09:38 • 15 min czytania

– Nawałka od dłuższego czasu oglądał występy Thiago Cionka na wideo. Teraz selekcjoner zdecydował się zobaczyć 28-letniego stopera na żywo. Cionek zaprzeczał, ale rozmawiał z selekcjonerem o powołaniu do kadry i do propozycji odniósł się z entuzjazmem. Selekcjoner zobaczy go na żywo w czwartkowych derbach regionu – Modena zmierzy się na wyjeździe z Carpi – czytamy dziś te zadziwiające wieści na łamach Faktu i Przeglądu Sportowego. Zachęcamy do sprawdzenia, co dzieje się (choć uprzedzamy, że niewiele) także w pozostałych codziennych tytułach i co ciekawego można tym razem przeczytać o piłce. Startujemy.

Nawałka jedzie obejrzeć na żywo… Thiago Cionka
Reklama

PRZEGLĄD SPORTOWY

Tym razem zaczynamy od Przeglądu Sportowego.

Reklama

Selekcja negatywna trwa. Nawałka sprawdził już 31 piłkarzy i nadal szuka kolejnych rozwiązań. PS wraca do tematu Thiago Cionka, którego selekcjoner niebawem zamierza obejrzeć na żywo.

W jedenastce, która rozpocznie mecz w Hamburgu, na eliminacje przetrwa trzech, może czterech zawodników. Nawałka ma pewność, że z rumuńskiej Steauy przyjedzie فukasz Szukała, z francuskiego Reims Grzegorz Krychowiak. Silna będzie kolonia niemiecka – Arkadiusz Milik, Sławomir Peszko, Eugen Polański i Ludovik Obraniak. W bramce ma wystąpić Artur Boruc z Southampton, któremu nie grozi spadek i europejskie puchary. To wciąż mało, więc selekcjoner dalej szuka. Przed Świętami Wielkanocnymi, swoim zwyczajem, selekcjoner wybrał się do Włoch. W Torino, Sampdorii i Fiorentinie negocjował zwolnienie Kamila Glika (zerowe szanse), Pawła Wszołka (minimalne) i Rafała Wolskiego (tylko w tym przypadku rozmowy mogą zakończyć się powodzeniem). Ale celem numer jeden wizyty Nawałki we Włoszech było spotkanie ze stoperem II-ligowej Modeny Thiago Rangelem Cionkiem czyli Brazylijczykiem z polskim paszportem (jego babcia była Polką). Nawałka od dłuższego czasu oglądał występy Cionka na wideo. Teraz selekcjoner zdecydował się zobaczyć 28-letniego stopera na żywo. Cionek zaprzeczał, ale rozmawiał z selekcjonerem o powołaniu do kadry i do propozycji odniósł się z entuzjazmem. Selekcjoner zobaczy go na żywo w czwartkowych derbach regionu – Modena zmierzy się na wyjeździe z Carpi. W poprzedni weekend trener Walter Novellino posadził byłego obrońcę Jagiellonii na ławce rezerwowych. Ale tylko dlatego, że kolejna żółta kartka eliminowała go z prestiżowego występu – czytamy na drugiej stronie wydania.

W ramce wypowiedź Tomasza Hajty, który najpierw niby Cionka chwali, ale generalnie to ma wątpliwości czy w ostatnich latach rozwinął się na tyle, żeby grać w reprezentacji Polski.

Finał Pucharu Polski ze skazą. 2 maja po raz pierwszy finał Pucharu Polski zostanie rozegrany na Stadionie Narodowym. Zestaw finalistów nie gwarantuje wysokiej frekwencji – pisze dalej PS.

Nowe władze PZPN starają się, by Puchar Polski odzyskał blask, stąd podpisanie umowy na rozgrywanie finałów w trzech najbliższych latach na Stadionie Narodowym. Nie mają jednak wpływu na dobór finalistów, ale widząc, że w tym sezonie zabraknie topowych zespołów, ustaliły dość niskie ceny biletów. Kosztują one 15 i 20 zł. Do tego nieletni mogą kupić wejściówkę za połowę ceny. Maciej Sawicki, sekretarz generalny PZPN, zaprzecza, że ma to związek z faktem, że do Warszawy przyjadą mało medialne drużyny. – Chodziło nam o popularyzację tych rozgrywek i zachęcenie kibica do przyjścia na finał na Stadionie Narodowym. Dążyliśmy do tego, by cena nie była dla nikogo barierą uniemożliwiającą przyjście na tak prestiżowy mecz jak finał Pucharu Polski – mówi PS Sawicki. Pytanie, czy wejściówki kosztowałyby tyle samo, gdyby miały zagrać Legia z Lechem? Ale nawet tanie bilety raczej nie pomogą w całkowitym zapełnieniu obiektu. – Myślę, że 20 tysięcy widzów to jest realna frekwencja – ocenia Michał Gradzik z firmy Sponsoring Insight. – To pierwszy rok, gdy mecz jest na narodowym. Nie można oczekiwać, że od razu uda się zapełnić stadion. Trzeba nadrabiania zaległości, które powstały w wyniku kilku lat zaniedbań – przekonuje. – Nie chcę spekulować, jaka będzie frekwencja, tym bardziej że sprzedaż rozpocznie się 19 kwietnia. Mogę jednak powiedzieć, że już teraz odnotowujemy zainteresowanie lożami oraz biletami pierwszej kategorii od naszych stałych najemców. Dostaliśmy już wstępne zapytania w tej sprawie – twierdzi Maciej Sawicki.

Dzisiejsze streszczenie numeru będzie dosyć zwięzłe, bo tekstów mamy jeszcze tylko kilka. Po pierwsze mało odkrywczą analizę dotyczącą tego, kto jeszcze walki o tytuł króla strzelców Ekstraklasy.

Ci dwaj napastnicy mają największe szanse na tytuł króla strzelców. Po pierwsze, strzelili do tej pory najwięcej goli, a po drugie – w rundzie wiosennej imponowali skutecznością. Marcin Robak zdobył aż 11 bramek w ośmiu meczach, a Łukasz Teodorczyk w takiej samej liczbie spotkań – 8. – Pytanie tylko, czy utrzymają formę? Teraz jest przerwa w rozgrywkach i może być różnie. Jeden z nich może wypaść z rytmu i wtedy trudno mu będzie w siedmiu spotkaniach znów wrócić do dyspozycji sprzed przerwy świątecznej. Gdy napastnik jest w gazie, chce grać cały czas – tłumaczy Ł»urawski. – Obaj na pewno czują presję związaną z tym, że mogą zostać najskuteczniejszym piłkarzem w lidze. Dla napastnika to zawsze olbrzymie wyróżnienie. Pewnie obaj będą powtarzali, że ważniejsze jest dobro zespołu, ale prawda jest taka, że gdzieś z tyłu głowy będą myśleli o koronie króla strzelców. Zresztą zdobywanie bramek to też działanie na korzyść zespołu. Problem zaczyna się wtedy, kiedy piłkarz zamiast podawać lepiej ustawionemu koledze, marnuje kolejne okazje – dodaje Ł»urawski. Warto też zwrócić uwagę na to, przeciwko jakim zespołom obaj trafiają najczęściej. Napastnik Pogoni strzelił gole w obu meczach z Lechem i Piastem (z Kolejorzem jeszcze Robak zagra). Teodorczyk ma takich drużyn na rozkładzie więcej – Górnik, Lechia, Widzew i Piast (z pierwszymi dwoma Lech będzie jeszcze w tym sezonie grał). – Takie rzeczy nie mają znaczenia. To fajna ciekawostka dla kibiców i dziennikarzy, ale piłkarzy to nie obchodzi. Jak wychodzisz na mecz, to nie zastanawiasz się nad tym, czy tej drużynie strzeliłeś w tym sezonie gola, czy nie. Myślisz o tym, żeby zagrać dobry mecz…

Obok informacja, że w kontrakcie Tonewa z Aston Villą znajdował się zapis, że jeśli będzie grał w Premier League regularnie, to na konto Lecha spłynie dodatkowe 500 tys. euro. Raczej się nie zanosi.

A na sam koniec jeszcze krótka rozmówka z Kamilem Grosickim.

Półfinał Pucharu Francji był popisem Kamila Grosickiego.
– No, ktoś musiał rozbujać maszynę!

Zgarniecie dużą premię za zdobycie Pucharu?
– Już za sam awans dostaniemy duże pieniądze. Przyjmę taką premię, jak za zdobycie Pucharu Polski z Jagiellonią. Jesteśmy nienasyceni i liczymy, że zgarniemy pokaźną sumkę za Puchar Francji.

Forma jest. Spodziewa się pan powołania do reprezentacji?
– Spokojnie. W reprezentacji przeżyłem różne momenty, więc nie ma się co grzać. Ale mój występ z Niemcami to potężny znak zapytania. Z tego, co wiem, pierwsza rozmowa ludzi ze sztabu naszej kadry z trenerem Philippe Montanier była ze strony mojego szkoleniowca na nie. Powiedział, że Grosickiego nie puści. Mamy finał pucharu, liga gra non stop. Terminy gonią, a mecz z Niemcami jest przecież poza kalendarzem UEFA. Nawet nasz mecz z PSG ze względu na puchar zostanie przełożony. Szkoda, że tak atrakcyjne spotkanie, jak to z Niemcami jest poza terminem UEFA. Nie tylko ja, jeśli dostałbym powołanie, miałbym kłopot z przyjazdem.

GAZETA WYBORCZA

Po drodze zajrzeliśmy na łamy Rzeczpospolitej, ale w niej dziś tylko jeden sportowy tekst, bynajmniej nie o piłce, tylko o koszykówce. W Wyborczej bez sensacji, musiał znaleźć się artykuł na temat Pucharu Hiszpanii. Bez sensu go cytować, bo to de facto relacja w stylu „W 48. min Bale ograł całą obronę Barcy”. Przejdziemy od razu do materiału o Zawiszy Bydgoszcz, który wygrywa na złość kibicom.

– Chciałbym, żeby Zawisza grał w ekstraklasie przez następne 10-15 lat, a nie tak rzadko i krótko jak do tej pory. I żeby odnosił sukcesy. To jest możliwe. Finał Pucharu Polski oraz wyniki w lidze pokazują, że jesteśmy na dobrej drodze – mówi Osuch. Właściciel wykorzystał swoje znajomości z menedżerskich czasów. Sam wyszukał i sprowadził do klubu zagranicznych piłkarzy. I właściwie nie zanotował żadnego transferowego pudła, choć transakcje Zawiszy nie były wcale pewniakami. Goulon, były zawodnik Blackburn i Le Havre, nie grał wcześniej przez półtora roku. Bernardo Vasconcelos, sprowadzony z ekstraklasy cypryjskiej, ma już 35 lat. Teraz są kontuzjowani i nie wystąpią do końca sezonu, ale obaj bardzo pomogli Zawiszy. Podobnie jak stoper André Micael czy skrzydłowy Luis Carlos. Sprowadzony zimą z portugalskiej III ligi Jorge Kad zdążył już strzelić gole dające zwycięstwo z Wisłą w Krakowie i awans do finału Pucharu Polski. – Wiem, gdzie i jak mam szukać takich piłkarzy. I ile mam im zapłacić. Nie potrzebuję do tego dyrektora sportowego i łańcucha pośredników – tłumaczy Osuch. Najlepsi piłkarze z zagranicy nie zarabiają u niego więcej niż 7-8 tysięcy euro. Sukces drużyny nie przekłada się na frekwencję na trybunach. Najważniejszy powód to konflikt z kibolami, którzy ogłosili bojkot meczów Zawiszy. Na stadionie jest ok. 3 tys. mniej widzów. Rewanż z Jagiellonią obejrzało niespełna 2 tys. kibiców. Zimą Osuch wahał się nawet, czy przez konflikt po tym sezonie nie odejść z klubu. Teraz nic już na to nie wskazuje. – Mam plan, jak zapewnić przyszłość Zawiszy i walczyć…

Mało zachęcający numer, biorąc pod uwagę, że w wydaniu stołecznym mamy tylko jeden, krótki tekst dotyczący tego, że Legia latem najprawdopodobniej nie będzie przygotowywać się za granicą.

Teraz wstępny plan jest taki, aby mistrzowie Polski do nowego sezonu przygotowywali się w Gniewinie. To niewielka miejscowość w województwie pomorskim, która w czasie Euro 2012 była centrum pobytowym reprezentacji Hiszpanii. – Gościło u nas wiele klubów sportowych – m.in. Amkar Perm, Cracovia, Lechia czy Al-Ain ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich – wymienia Dariusz Tokarski, dyrektor marketingu gniewińskiego ośrodka. – Przypominam sobie nawet, że była też Legia, która spała u nas w hotelu w 2012 roku przed pucharowym meczem z Gryfem Wejherowo – dodaje. Hotel Mistral Sport, który znajduje się w Gniewinie, rozbudował ostatnio piłkarską infrastrukturę. Na zawodników czekają m.in. trzy pełnowymiarowe boiska z oświetleniem i naturalną nawierzchnią oraz kilka mniejszych. Oprócz tego do dyspozycji są m.in. hala sportowa, kryta pływalnia, kort tenisowy, sauna, siłownia czy grota lodowa. – Zachwalać naszego ośrodka nie muszę. Tutaj po prostu trzeba przyjechać i się przekonać – mówi Tokarski. Do niedawna przedsezonowe zgrupowania klubów ekstraklasy odbywały się głównie za granicą, ponieważ w Polsce trudno było w okresie letnim o dobrych sparingpartnerów. Od Euro 2012 to się zmienia, co pokazuje choćby przykład Lecha. Drużyna Mariusza Rumaka latem ubiegłego roku została w Polsce, gdzie podczas przygotowań rozegrała mecze kontrolne m.in. z Omonią Nikozja, Hapoelem Tel-Awiw i FC Nordsjaelland.

SPORT

Tytułowe pytanie Sportu grzeje nas niezbyt mocno.

Na łamach katowickiego dziennika milczenie przerywa Ireneusz Jeleń, informując, że powoli układa sobie życie na czas po karierze, między innymi inwestując w nieruchomości. Po karierze? Myśleliśmy, że to już.

Proszę powiedzieć, dlaczego pan nie gra?
– Przyjdzie czas, kiedy o tym opowiem.

Działaczom Podbeskidzia nie dał się pan namówić na powrót do Bielska.
– Wiem, że prezes Borecki i trener Ojrzyński bardzo chcieli bym już w grudniu rozpoczął treningi z Podbeskidziem. Do prezesa Boreckiego mam wielki szacunek, bo miał wielki wpływ na mój rozwój piłkarski. Trener Ojrzyński to młody, bardzo utalentowany trener, ale z różnych względów nie zdecydowałem się na przyjęcie tej propozycji.

Jakie plany ma pan na przyszłość
– Powoli układam sobie życie na czas po karierze. Inwestuję w nieruchomości, rozważam projekty innych inwestycji, ale robię to bez zbędnego pośpiechu. Piłka to moja pasja. Mam pewne pomysły związane z futbolem, które teraz analizuję. Za chwilę przyjdzie czas na decyzję.

Tak naprawdę nie dowiedzieliśmy się niczego. „Z różnych względów, przyjdzie czas na decyzje” itd.

Na tej samej stronie mamy jeszcze informacje o testach Wenezuelczyka Raula z GKS-u Bełchatów w Górniku Zabrze. W ich zorganizowaniu pomógł Kamil Kosowski, ale reszta zależy już wyłącznie od dyspozycji zawodnika. Nieco dalej krótka rozmówka z Bartłomiejej Babiarzem, nie warta zacytowania. W przeciwieństwie to zwięzłej informacji, że Mateusz Matras zastanawia się nad przedłużeniem kontraktu z Piastem, bo jego sytuacji bacznie przyglądają się zespoły Pogoni i Zawiszy. Decyzja ma zapaść niebawem.

Słaby numer. Dużo tekstów, które niby można czytać, a tak naprawdę nie wiadomo po co. Odpuszczamy.

SUPER EXPRESS

Super Express w ostatnim czasie znacznie bardziej typowo tabloidowy niż Fakt, w którym nie tak często znajdujemy materiały w stylu tego, który prezentujemy powyżej. Lewandowski strzelił dla Ani 100 goli.

Kiedy przeciwko Wolfsburgowi strzelił pięknego gola, pobiegł do narożnika i pokazał podkoszulek z nadrukiem „100”. – To był mój pomysł, ponieważ miałem przeczucie, że uda mi się strzelić gola. Cieszę się z tej setki, szczególnie że bramka była całkiem ładna. Wolfsburg grał bardzo dobrze i sprawiał nam kłopoty – powiedział Lewandowski, który ma nadzieję, że na tym jego dorobek w Borussii się nie zakończy. – Zostały nam jeszcze cztery mecze w Bundeslidze i finał Pucharu Niemiec w Berlinie. Jest o co walczyć – podkreśla. Robert sprawił przyjemność żonie Annie, która z uśmiechem pozowała do zdjęć w słynnej już koszulce z „setką”. Piłkarz za to zaprezentował się bez ubrania od pasa w górę. Zdjęcie wywołało furorę w Internecie, na portalu Gwizdek24.pl obejrzały go tysiące kibiców. Obyśmy nie musieli długo czekać na moment, kiedy Lewandowski pokaże koszulkę z napisem „200”. Zdjęcie fajne, trzeba sklecić do niego parę zdań…

Gwoździem programu jest rozmowa z zawodnikiem Atletico Madryt – Filipe Luisem Kasmirskim, którego przodkowie pochodzą z okolic Kalisza. Inaczej mówiąc: Brazylijczykiem polskiego pochodzenia.

Jak wiadomo, masz polskie pochodzenie. Chciałbyś coś przekazać polskim kibicom?
– Tak. Apeluję, aby Polacy trzymali kciuki za Atletico. Jeśli uda się wygrać Ligę Mistrzów, to zwycięstwo zadedykuję również Polakom. Rodzina Kasmirskich kultywuje polskie tradycje jak tylko może. Kiedy byłem w Poznaniu, jako piłkarz Deportivo, kupiłem dużo pamiątek, które znajdują się na honorowym miejscu w naszym domu w Brazylii. Wszystko, co z Polski, moja rodzina traktuje jak relikwię. Włącznie z egzemplarzami „Super Expressu”, w którym opisaliście naszą historię.

A jak na co dzień twoi bliscy dbają o polskie tradycje?
– Niedaleko miejscowości, gdzie mieszkają moi rodzice i dziadkowe, jest polski kościół. Moja rodzina często tam bywa, zresztą ja też, gdy jestem w domu. Lubimy też spacerować po miejscowym polskim cmentarzu. Czytamy polskie nazwiska na grobach, zastanawiamy się, kim byli ci ludzie. W Kurytybie było i jest wiele polskich śladów.

Twoi dziadkowie wciąż mówią po polsku. A ty?
– Ja znam tylko jedno polskie słowo – „babcia” (śmiech).

O dziwo Kasmirski co nieco o Polsce wie.

Tematy piłkarskie w Super Expressie wyczerpuje ramka z tekstem o Kamilu Grosickim, który po ostatnim występie we Francji zebrał owację na stojąco. To w dużej mierze dzięki niemu podopieczni trenera Montaniera awansowali do finału Pucharu Francji, który tradycyjnie zostanie rozegrany na Stade de France.

FAKT

Na koniec został nam Fakt, w którym już na pierwszy rzut oka mamy wszystko to, co zdążyliśmy zacytować powyżej. Po pierwsze: Lechowi Poznań uciekają dwa miliony złotych za Tonewa.

Anglicy byli gotowi dopłacić poznaniakom dodatkowe 500 tys. euro, ale pod warunkiem, że piłkarz będzie grał w podstawowym składzie. Za każde 10 występów w jedenastce „The Villans” w Premier League jego obecny pracodawca jest zobowiązany przelać Kolejorzowi 100 tys. euro. Maksymalny bonus to 0,5 mln. Na razie jednak Aston Villa nie musi płacić ani grosza. Tonew zaprezentował się w 17 meczach ligowych, ale zaledwie 6 razy od pierwszej minuty. Ostatni raz przytrafiło mu się to jednak jeszcze pod koniec grudnia przeciwko Swansea (1:1). Niedawno miał nawet rozmowę motywującą z Paulem Lambertem (45 l.). – Ma wszystko, żeby być lepszym piłkarzem. Ma szybkość, uderzenie z obu nóg. Pora na to, żeby zaczął to wykorzystywać.

W piłkę gra tylko towarzysko – to nagłówek rozmówki z Ireneuszem Jeleniem, którą znaleźliśmy już w Sporcie. W Przeglądzie Sportowym mieliśmy też informację o tym, że Nawałka obejrzy dziś Cionka. Sprawdźmy może więc, dlaczego dla selekcjonera mecz z Litwą jest ważniejszy niż z Niemcami.

Nawałka w starciu z podopiecznymi Joachima Löwa nie będzie mógł skorzystać m.in. z Roberta Lewandowskiego (26 l.), فukasza Piszczka (29 l.), Kamila Glika (26 l.) czy Wojciecha Szczęsnego (24 l.). Wszyscy kończą ligowe rozgrywki lub grają w finałach krajowych pucharów. Przypomnijmy, że spotkanie z naszymi zachodnimi sąsiadami nie będzie rozgrywane w oficjalnym terminie FIFA. – Byliśmy na to przygotowani. Wciąż rozmawiamy z klubami co do udostępnienia nam piłkarzy tam, gdzie nie koliduje to z ich obowiązkami – powiedział nam selekcjoner. 6 czerwca, także poza terminem FIFA, gramy z Litwą, ale dzięki rozmowom z reprezentantami już w marcu, ustalono, że ci pomimo urlopów pojawią się na tygodniowym zgrupowaniu. – Mi nie trzeba dwa razy powtarzać. Zawsze, kiedy dostaję powołanie, to nie mam problemu, żeby pojawić się na kadrze. To dla mnie honor i zaszczyt – mówi nam Grzegorz Krychowiak (24 l.). – Nieważne, czy mecz odbywa się poza terminem FIFA, w trakcie urlopu czy w jeszcze innym terminie. Mówimy o kadrze, dla której zawsze chcę grać. Dostanę powołanie, to zawsze przyjadę i zagram na 100 procent – wtóruje piłkarzowi Stade de Reims Eugen Polanski (28 l.).

Na kolejnej stronie „dwie setki Lewandowskich” – to samo, co w Super Expressie, zdjęcie mówi wszystko. I dalsza część ligowego podsumowania. „Górnik nie umie grać na wiosnę” – niezwykle błyskotliwe. Optymistą zostaje tylko wypowiadający się na potrzeby tekstu Jan Kowalski, były piłkarz i trener Górnika, lat 77, który twierdzi, że wszystko co złe w zespole spowodowane jest kontuzjami.

Zwięźle potraktowaliśmy Fakt, ale zostawiając go na koniec – inaczej nie ma sensu.

ANGLIA: City składa broń

Remis City u siebie z Sunderlandem zwalił wczoraj z nóg wszystkich fanów Premiership. Już się wydawało, że wszystko co najciekawsze w europejskim futbolu wydarzyć się musi na Mestalla, a tymczasem outsider ligi odebrał punkty „The Citizens” i w gruncie rzeczy pozbawił gospodarzy szans na mistrzostwo, a przynajmniej bardzo, ale to bardzo ich od tego oddalił. A przecież pamiętajmy, że remis Nasri i spółka w dużej mierze zawdzięczają Mannone, który popisał się tragiczną interwencją, zawalił gola jakiego widuje się na boiskach B Klasy. Sytuacja „Czarnych Kotów” też przez to nie jest do pozazdroszczenia, zwycięstwo zbliżyłoby ich do reszty stawki, tymczasem tak tracą chyba jednak za wielki dystans. Mannone grabarzem nadziei na pozostanie w PL? Tak można śmiało powiedzieć.

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

HISZPANIA: Wielki Bale, Wielki Real

Oczywiście wszystkie gazety żyją dzisiaj wczorajszym finałem Pucharu Króla, a po samych okładkach pięknie widać, która gdzie wychodzi: spójrzcie na to jaki pryzmat finału wzięły „Mundo Deportivo” i „Sport”, a jaki „As” i „Marca”. Ta ostatnia pisze o „biegu życia” jaki wykonał Bale, liczy także, że zrobił przy zwycięskiej bramce 58 metrów w osiem sekund. Zwraca się też uwagę, że Ancelotti właśnie dogonił rekord Mourinho pod względem zdobycia krajowych pucharów, obaj panowie mają na koncie takie triumfy we Włoszech, Anglii, Hiszpanii. „Mundo” roztrząsuje tragiczny tydzień i trzecią z rzędu porażkę, do tego fatalną postawę Messiego i przeciętnego Neymara. Czy klub oraz kadra wymagają rewolucji?

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

WفOCHY: Platini w Turynie

Na tle Anglii i Hiszpanii włoska prasa wygląda dziś wyjątkowo ubogo, co specjalnie nie może dziwić. Tam naprawdę ważne wydarzenia, tu plaża. „La Gazetta dello Sport” raczy nas kuriozalnym zdjęciem Platiniego, który trzymając puchar Ligi Europy wystawia język… Komedia, a wszystko w kontekście turyńskiego finału. Jest tak słabo dziś, że wraca się nawet do dyżurnych tematów, czyli plotkowania gdzie wyląduje Pogba, czy w PSG czy w Realu, do tego te dywagacje na okładce. Więcej ciekawego w „Corriere”, gdzie czytamy o możliwym podpisaniu nowego kontraktu przez Klose, któremu dobrze w Lazio, ale który ostatnio sporo mówił o chęci spróbowania nowych wyzwań.

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Najnowsze

Hiszpania

Były piłkarz o pobycie w Barcelonie: „Nie chciałem z nikim rozmawiać”

Braian Wilma
0
Były piłkarz o pobycie w Barcelonie: „Nie chciałem z nikim rozmawiać”
Anglia

Antyrekord Wolverhampton. „Chcemy być zapamiętani jako tchórze?”

Braian Wilma
0
Antyrekord Wolverhampton. „Chcemy być zapamiętani jako tchórze?”
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama