Werner Liczka przymierzany w miejsce Marcina Brosza

redakcja

Autor:redakcja

16 kwietnia 2014, 08:17 • 17 min czytania

– Z końcem czerwca kończy się kontrakt Marcina Brosza (…) Piast dołuje. Nie udało się awansować do grupy mistrzowskiej i teraz gliwiczan czeka ciężka walka o utrzymanie się w gronie najlepszych. Brosz nie jest też faworytem części fanów górnośląskiego klubu, którzy od jakiegoś czasu domagają się jego odejścia. To powoduje spekulacje co do tego, kto poprowadzi Piasta. Jeśli nie teraz, to w nowym sezonie. Jednym z kandydatów jest Werner Liczka. Osoba znanego czeskiego trenera już została podsunięta działaczom z Okrzei – czytamy dziś w Fakcie i PS. Zapraszamy na świeży przegląd piłkarskiej prasy.

Werner Liczka przymierzany w miejsce Marcina Brosza
Reklama

FAKT

Przeglądanie Faktu zaczynamy od informacji dotyczącej zbliżającego się meczu towarzyskiego Niemcy – Polska. 13 maja w Hamburgu zabraknie gwiazd. Głównie po niemieckiej stronie.

Reklama

Już dzisiaj może się zadecydować, jak duże szanse na korzystny wynik będzie miała reprezentacja Polski w spotkaniu z Niemcami 13 maja w Hamburgu. Los biało-czerwonych zależny jest od piłkarzy niemieckiego drugoligowca… 1.FC Kaiserslautern. Jeśli bowiem piłkarze z zaplecza 1. Bundesligi sprawią wielką sensację i pokonają w półfinale krajowego pucharu wielki Bayern Monachium, to wówczas gwiazdy najlepszego klubu świata zagrają z Polską. Kaiserslautern ma jednak bardzo trudne zadanie, bo półfinałowe spotkanie odbędzie się w Monachium i zdecydowanym faworytem są oczywiście gospodarze. Jeśli jednak goście dokonają wielkiego wyczynu, to wówczas zaszkodzą biało-czerwonym, bo tacy zawodnicy jak Manuel Neuer (28 l.), Philipp Lahm (31 l.), Thomas Müller (25 l.), Mario Götze (22 l.) lub Toni Kroos (24 l.) będą do dyspozycji Joachima Löwa (54 l.) w starciu z Polską. Bardziej jednak prawdopodobny wydaje się scenariusz, w którym to Bawarczycy zapewnią sobie grę o tytuł w Berlinie. Wówczas nasze szanse w starciu z Niemcami będą zdecydowanie większe, bo Pep Guardiola (43 l.) z całą pewnością nie zgodzi się na występ swoich piłkarzy.

Image and video hosting by TinyPic

„Ciągnie Wilka do Primera Division” to tekst o Cezarym Wilku i bliskim awansu Deportivo.

– Od początku sezonu w naszej szatni wisi zdjęcie z fety po awansie Deportivo do La Liga dwa lata temu. Taka drobnostka przypomina i motywuje nas o co gramy. Każdy chce to powtórzyć – mówi nam Wilk. – Marcin Wasilewski po awansie do Premier League z Leicester City powiedział, że „wywalczone lepiej smakuje”. Ostatnio odniosłem słowa Wasyla do swojej sytuacji. Rozmowy na temat gry w elicie pojawiają się w klubie coraz częściej. W zespole mamy jednak wielu doświadczonych zawodników, którzy zachowują spokój. Trener też ma chłodną głowę. Fety nikt jeszcze nie planuje – kontynuuje były zawodnik Wisły Kraków. a finiszu rozgrywek Deportivo gra niemal wszystkie spotkania z drużynami z dolnej części tabeli. Wyjątkiem jest mecz z wiceliderem Eibar na własnym boisku. – Spotkanie z Eibar wcale nie będzie najważniejsze. Następne 3-4 mecze powinny wiele wyjaśnić. Z jednej strony mamy sześć punktów przewagi nad strefą barażową (miejsca 3-6), z drugiej wystarczą dwa słabsze pojedynki i wszystko można roztrwonić – przypomina. O tym, że w tabeli Segunda Division panuje duży ścisk świadczy chociaż fakt, że o grę w play-off walczy nawet piętnaste Mirandes. – Nam trudniej gra się ze słabszymi rywalami…

Na tej samej stronie mamy jeszcze kilka mniejszych informacji w ramkach:
– Dariusz Trela odejdzie z Piasta (wiadomo to już od dłuższego czasu)
– Ruch obniża ceny biletów
– Sławomir Peszko podpadł swojemu trenerowi.

W wyjazdowym spotkaniu z Unionem Berlin Peszko był wygwizdywany przez kibiców gospodarzy. Piłkarz miał już tego dość i po drugim golu dla Koeln strzelonym przez Marcela Risse, przyłożył palec do ust, by uciszyć w ten sposób fanów Unionu. Takie zachowanie zawodnika bardzo nie spodobało się jednak trenerowi Stoegerowi, który cztery minuty po tym zdarzeniu zdjął Peszkę z boiska.

Tymczasem jednym z kandydatów do zastąpienia Brosza w Piaście jest ponoć Werner Liczka.

Z końcem czerwca kończy się kontrakt Marcina Brosza. Trener Piasta jest obecnie najdłużej pracującym szkoleniowcem w jednym klubie w ekstraklasie. W Gliwicach pracuje od połowy 2010 roku. W tym czasie awansował z zespołem do ekstraklasy, a w poprzednim sezonie udało się nawet wywalczyć miejsce premiujące występy w europejskich pucharach. Niestety, teraz nie jest już tak dobrze. Piast dołuje. Nie udało się awansować do grupy mistrzowskiej i teraz gliwiczan czeka ciężka walka o utrzymanie się w gronie najlepszych. Brosz nie jest też faworytem części fanów górnośląskiego klubu, którzy od jakiegoś czasu domagają się jego odejścia. To powoduje spekulacje co do tego, kto poprowadzi Piasta. Jeśli nie teraz, to w nowym sezonie. Jednym z kandydatów jest Werner Liczka. Osoba znanego czeskiego trenera już została podsunięta działaczom z Okrzei. Ponoć jest już nawet po pierwszych rozmowach, choć sam nie potwierdza.

Image and video hosting by TinyPic

Na ostatniej, trzeciej stronie Fakt podsumowuje rundę zasadniczą, najpierw dochodząc do wniosku, że Lechia to idealny ligowy średniak (raczej nie ma sensu cytować tego artykułu), a także że w Cracovii nie spodziewano się walki o utrzymanie. Wypowiada się Stefan Białas, który twierdzi, że końcówka sezonu będzie dla Pasów rzezią, bo mentalnie nie byli przygotowani na walkę o ligowy byt.

RZECZPOSPOLITA

Stefan Szczepłek na łamach Rzeczpospolitej przeprowadza wywiad z Wojciechem Stawowym.

Cracovia zajęła dziewiąte miejsce, czyli pierwsze w grupie spadkowej. Jeden punkt więcej i walczylibyście z najlepszymi. Teraz będziecie się bronić przed spadkiem.
– Jest gorzej, niż pan mówi. Miejsce w pierwszej ósemce przegraliśmy bramkami, mając tyle samo punktów co ósma w tabeli Lechia i o jeden mniej niż Górnik i Zawisza. Nie czuję się z tym dobrze, choć jako beniaminek mieliśmy tylko utrzymać się w lidze. Ósme miejsce to gwarantowało, a dziewiąte zmusza do dalszej walki.

Przy starym regulaminie spałby pan już spokojnie. Podoba się panu nowy?
– Tak, jestem za tą reformą. Dzięki niej cały czas gra się o stawkę. Podział na grupy też ma sens, bo zmusza drużyny do ciągłej mobilizacji. Legia nie może już czuć się mistrzem, a Widzew i Zagłębie jeszcze nie spadły. Gra zaczyna się od nowa.

Właściciel Cracovii, pan Janusz Filipiak powiedział niedawno, że jest rozczarowany pańską pracą. Też pan na to nie ma wpływu?
– Pan profesor ma prawo do wszelkich opinii na mój temat. Jest właścicielem klubu, a ja go szanuję nie tylko dlatego, że jest człowiekiem starszym ode mnie, ale że drugi raz dał mi szansę pracy w Cracovii. Mam jednak wrażenie, że jest źle poinformowany, daje wiarę osobom, którymi się otacza, a które nie tylko nie znają problemów i specyfiki pracy z drużyną, ale czasami intrygują. Stąd biorą się nieporozumienia.

Czy zostanie pan w Cracovii?
Ważność mojej umowy upływa w czerwcu. Na pewno jej nie przedłużę, nikt mi zresztą tego nie proponował. Jeśli prezes nie zwolni mnie wcześniej, pozostanę w klubie do końca rozgrywek. Mam swój honor i jeśli ktoś mnie nie chce, to się nie będę naprzykrzał.

Nie dowiemy się z tej rozmowy niczego nowego.

GAZETA WYBORCZA

Image and video hosting by TinyPic

Wyborcza proponuje dziś zapowiedź Pucharu Hiszpanii, a także – o dziwo w wydaniu ogólnopolskim – analizuje w dość dużym skrócie jak gasł Waldemar Sobota. Zacytujemy drugi z tekstów.

Po kilku miesiącach niewiele z tego zostało. Nie pomógł reprezentacji w decydujących meczach eliminacji mistrzostw świata z Ukrainą i Anglią, podczas debiutu Adama Nawałki ze Słowacją (0:2) został wygwizdany przez publiczność we Wrocławiu. – Sobota rzeczywiście stracił błysk i nie jest tym samym piłkarzem co na początku sezonu, ale to w pewnym sensie naturalne. Było oczywiste, że w Belgii nie będzie miał tak dużego wpływu na zespół jak we Wrocławiu. W Brugge jest większa konkurencja. Uważam, że jak na pierwszy sezon gra dobrze i najważniejsze jest to, by tę grę kontynuował, kiedy Brugge dojdzie do europejskich pucharów – mówi Michel Thiry, były belgijski piłkarz, dziś menedżer. Wydawało się jednak, że Sobota jest do transferu pod każdym względem przygotowany. Sława nigdy nie uderzyła mu do głowy, nawet jako gracz mistrza Polski fundował bilety na mecz kolegom ze wsi Schodnia. Jeszcze w 2006 r. grał w czwartej lidze, potem każdego roku awansował. W 2011 r. debiutował w europejskich pucharach i reprezentacji. Płynnie mówi po niemiecku, omijają go kontuzje, wszyscy chwalą go za pokorę i gotowość do ciężkiej pracy. Miał też dobry plan na swoją karierę. Kiedy grał w I-ligowym MKS Kluczbork, trener kazał mu wypisać na kartce dalszy jej przebieg. Typował, kiedy trafi do ekstraklasy, kiedy zadebiutuje w reprezentacji, kiedy wyjedzie za granicę. Ze wszystkim trafił, poza tym, że zamiast belgijskiej ekstraklasy miała być Bundesliga. Dlaczego mu się nie wiedzie w Belgii? – Waldka spotkało to, co większość naszych piłkarzy wyjeżdżających do lepszych lig. U nas zawodnik może pozwolić sobie na dwa, trzy słabsze mecze, a trener i tak nie ma go kim zastąpić. W Belgii jest pod tym względem inaczej – mówi Krzysztof Paluszek, były dyrektor sportowy Śląska.

Image and video hosting by TinyPic

A może jednak wrócimy też do Pucharu Króla, z nadzieją, że będzie ciekawiej niż powyżej.

Dwa tygodnie temu w ćwierćfinale Ligi Mistrzów z Borussią Dortmund na Santiago Bernabéu Ronaldo opuścił boisko przy stanie 3:0, bo poczuł ukłucie w mięśniu. Ancelotti machnął ręką, pewny, że Portugalczyk szybko stanie na nogi. Okazało się, że uraz jest poważniejszy. Ronaldo chciał wrócić na rewanż z Borussią, ale podczas rozgrzewki poczuł silny ból w kolanie. I z ławki oglądał pudłującego z rzutu karnego Ángela di Mar~ę oraz porażkę swojego zespołu 0:2. Portugalczyk poza lekarzami Realu, którzy się nim opiekują, zatrudnia własnych. I jedni winią drugich za stan pacjenta. W Madrycie podejrzewają, że Ronaldo od dawna grał z bólem kolana, ale ambicja na gole i zwycięstwa kazały mu to ukrywać. W końcu stalowe mięśnie i ścięgna odmówiły posłuszeństwa. Ronaldo opuszcza finał Pucharu Hiszpanii, by wydobrzeć przed starciami z Bayernem Monachium w półfinale LM. Finał w Lizbonie – na początku XXI w. grał w tamtejszym Sportingu – jest jego wielkim marzeniem. Ta osobista idée fixe Portugalczyka współgra z obsesyjnym pragnieniem Pereza zdobycia dziesiątego Pucharu Europy. Wszystko w Realu podporządkowane jest „La Decima”. Brak Ronaldo to dla „Królewskich” sprawa kluczowa. Przez pięć lat w Madrycie nie opuścił ani jednego El Clásico. Na początku szło mu jak po grudzie, ale w sezonie 2010/11 nastąpił przełom. Od tamtej pory w 12 starciach z Katalończykami zdobył 13 bramek. Drużyna z Madrytu nie wie, jak grać z Barceloną bez niego.

SPORT

Lewanstowski. Sport próbuje bawić się słowem.

Image and video hosting by TinyPic

Ale na wstępie dostajemy niedługą rozmowę z Dariuszem Smagorowiczem.

Jeśli Ruch uplasuje się w pierwszej trójce ekstraklasy, to zagra w europejskich pucharach?
– Chcielibyśmy i jeśli zajmiemy na koniec sezonu miejsce upoważniające do występów w europejskich pucharach, to w nich zagramy. Ważne jednak będą też ustalenia Komisji Licencyjnej, która może uznać, że jako klub nie spełniamy warunków do pojawienia się na międzynarodowych arenach. Ja jednak głęboko wierzę, że taką zgodę otrzymamy. By tak się stało, ze swojej strony zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy.

Czym ujął pana kandydat na następcę Jacka Zielińskiego?
– Pojawił się na pierwszym spotkaniu wyluzowany, uśmiechnięty, z pomysłem na zespół. Nie będę też ukrywał, że słowacki szkoleniowiec miał mocne poparcie Mariusza Klimka, a mnie zaimponowało kilka faktów z jego biografii. Przede wszystkim, że w karierze grał tak naprawdę tylko w dwóch klubach, że był środkowym obrońcą i kapitanem reprezentacji Czechosłowacji. Pomyślałem sobie – to stabilny, zrównoważony, charyzmatyczny człowiek, a więc idealnie pasujący do nas.

Ciekawe tylko, czepiając się szczegółów, że pan prezes – skoro odnosi się do biografii – nie zwrócił uwagi na fakt, że Kocian jako trener notował raczej klęski, nie sukcesy. Ale ok, koniec końców wychodzi na jego.

Image and video hosting by TinyPic

To już niemal pewne, że Dariusz Trela nie przedłuży kontraktu z Piastem, a także że od nowego sezonu będzie bramkarzem gdańskiej Lechii. – Panowie Jaworski i Kręcina robili wszystko, żeby Darek został w Piaście, za co jesteśmy im wdzięczni. Darek postanowił jednak już definitywnie, że swojego kontraktu nie przedłuży – przyznaje Ireneusz Hurwicz, menedżer zawodnika. Zapytany zaś o przyczyny takiej decyzji, odpowiada: Proszę mi wierzyć, że nie chodzi o pieniądze. Darek uznał po prostu, że czas już, by spróbować czegoś nowego. Odnośnie Lechii agent zawodnika mówi: sprawa jest bliska finalizacji.

Prejuce Nakoulma ma z kolei zapisaną w kontrakcie specjalną premię finansową w przypadku strzelenia dziesięciu goli w sezonie. Nie udało mu się do tej pory, nie uda również w bieżącym. Za to za moment z pewnością rozpocznie się 34242 edycja serialu pt. „Nakoulma odchodzi z Górnika Zabrze”.

SUPER EXPRESS

Super Express dziś bardzo skromny. Główny artykuł tyczy się ŁKS-u, który rzekomo wstaje z kolan.

Po 23 kolejkach piłkarze فKS mają 56 punktów i rządzą wÂ… IV lidze. – Ale dziś nie mamy długów. Roczny budżet na pierwszą drużynę wynosi 500 tys. zł, piłkarze zarabiają od 500 do nawet 2500 zł miesięcznie. Mamy 6 grup młodzieżowych – opowiada prezes فukasz Bielawski (41 l.). To ten przedsiębiorca budowlany wraz z wiceprezesem Tomaszem Salskim i pracującym w klubie od ponad 35 lat trenerem Wiesławem Pokrywą (60 l.) oraz kierownikiem drużyny Jackiem Ł»ałobą(wiernym فKS od 1988 r.), przy wsparciu kibiców uratowali przed upadkiem dwukrotnego mistrza Polski w piłce nożnej. – Nieszczęście فKS rozpoczęło się w 2009 r., kiedy po zajęciu siódmego miejsca w lidze drużyna nie otrzymała licencji i została zdegradowana do I ligi. W 2012 r. sytuacja się powtórzyła, wówczas nie było pieniędzy nawet na grę na zapleczu Ekstraklasy – opowiada Ł»ałoba. – To przepłaceni zawodnicy i zrujnowany stadion wpędziły klub w kolosalne długi (od 4 do 8 mln zł) – dodaje Pokrywa. Wtedy właśnie powołano nowe stowarzyszenie. – Kibice z prywatnych rąk wykupili godło i zaczęliśmy marsz w górę – wspomina prezes Bielawski, który wymarzył sobie, że ŁKS co roku będzie awansował, aż wróci do Ekstraklasy.

Image and video hosting by TinyPic

Dobrze się czyta, ale szybko się kończy. Na dokładkę dostajemy króciutką rozmówkę z Kasprem Hamalainenem z Lecha, który w poniedziałek z innymi ligowcami nagrywał hymn Ekstraklasy.

Masz talent do śpiewania?
– Nie, wręcz przeciwnie. Śpiewam tragicznie (śmiech). Ale gdy przedstawiciel Canal Plus po meczu z Legią poprosił mnie o udział w projekcie, nie miałem wątpliwości. Zanosiło się na dobrą zabawę i tak też było. Śpiewałem po polsku, z braćmi Paixao ze Śląska. Na szczęście nikt nie wystawiał nam ocen. A Paulus Arajuuri, mój rodak z Lecha, opowiadał mi, że kiedyś w ich szkole trzeba było śpiewać przed całą klasą. Mówił, że to była trauma i nie mam powodów mu nie wierzyć (śmiech). U nas w szkole na szczęście było tak, że jeśli śpiewaliśmy, to wszyscy razem.

A myślisz, że Lech zagra śpiewająco w decydującej części sezonu?
– Jestem przekonany, że tak. Mieliśmy fatalny początek, wpadkę w Lidze Europejskiej z Ł»algirisem. Ale teraz wszystko układa się po naszej myśli. Sam też jestem zadowolony, strzeliłem już sześć goli, najwięcej w jednym sezonie w trakcie kariery.

Lech jest drugi, ze stratą pięciu punktów do Legii. Jeśli znów zostanie wicemistrzem, będzie to sukces czy porażka?
– Porażka. W takiej formie, w jakiej jesteśmy, zamierzamy grać o mistrzostwo Polski. Przewaga Legii nas nie przeraża. Gdzieś powinni się potknąć, a my to wykorzystamy. Mam nadzieję, że mistrzostwo zapewnimy sobie w ostatniej kolejce, na stadionie Legii. To byłby wspaniały scenariusz.

Bez historii.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Na koniec został nam Przegląd Sportowy.

Image and video hosting by TinyPic

Tytułowy materiał sygnalizowany jest, jak zresztą wspomnieliśmy, również w Fakcie.

Adam Nawałka już wie, że 13 maja w meczu reprezentacji Polski z Niemcami nie będzie mógł skorzystać ze swoich dwóch asów – Roberta Lewandowskiego i Łukasza Piszczka (Jakub Błaszczykowski rehabilituje się po zerwaniu więzadeł krzyżowych). W ostatnich dniach piłkarze Jürgena Kloppa imponowali formą. Najpierw ograli w Lidze Mistrzów Real Madryt (2:0), a później dali nauczkę świeżo koronowanym mistrzom Niemiec i pokonali ich 3:0 w Monachium. Pobudkę Borussii na końcówkę sezonu potwierdził mecz z VfL, który dortmundczycy wygrali 2:0. Jednego z goli (setnego w barwach BVB) strzelił Lewandowski. Polski napastnik, którego nie oszczędzali rywale i obijali go z zadziwiającą konsekwencją, przebywał na boisku do 85. minuty, Piszczek rozegrał cały mecz. Obie drużyny nieszczególnie pilnowały bezpieczeństwa w defensywie, więc pod jedną lub drugą bramką kotłowało się bardzo często. Piłkarze poruszali się w tempie sprinterów i było jasne, że zwłaszcza Borussia, która ostatnio grała co trzy dni, nie wytrzyma tempa. I rzeczywiście, w drugiej połowie jej piłkarze zdjęli nogę z gazu i cofnęli się na własną połową. Inicjatywę oddali Wilkom, których piłkarze prześcigali się w marnowaniu idealnych sytuacji. Na początku drugiej połowy Maximillian Arnold po błędzie Romana Weidenfellera dostał piłkę za szesnastką. Miał przed sobą pustą bramkę, ale jego strzał był niecelny. Kwadrans przed końcem jeszcze lepszą okazję zmarnował Junior Malanda. Później VfL wręcz oblegało bramkę Borussii, której pomagało szczęście, słupki i bramkarz. Dortmundczycy mogą się chwalić, że w drodze do finału nie stracili gola – czytamy na czwartej stronie wydania.

Image and video hosting by TinyPic

Generalnie, dzisiejszy numer składa się ze stosunkowo krótkich wzmianek o poszczególnych klubach. Zdecydowanie najciekawiej jest w Koronie, której sprawę bada prokurator.

Według naszych ustaleń punktem zapalnym była prowizja zapłacona menedżerom za podpisanie przez klubowych działaczy kontraktów z Pawłem Sobolewskim i Zbigniewem Małkowskim. Kwota, jaką miałby zainkasować ich agent Piotr Tyszkiewicz, przekroczyła 200 tysięcy złotych. Tworzący jednoosobowy zarząd klubu prezes Tomasz Chojnowski w imieniu Korony zobowiązał się zapłacić takie pieniądze, mimo że powinien uzyskać na to zgodę rady nadzorczej. Gdy podpisał pierwszy przelew, zainterweniował prezydent miasta, które jest w 100 procentach właścicielem klubu. – Prezes Chojnowski, działając bez konsultacji, złamał prawo. Zgodnie ze statutem spółki nie wolno mu zawierać samodzielnie transakcji, których wartość przekracza 200 tysięcy złotych – tłumaczy Lubawski. Problem był tym poważniejszy, że chodziło o nowe kilkuletnie umowy z zawodnikami, którzy już nie są perspektywiczni (Małkowski ma 36 lat, Sobolewski 35). Podejrzenie budził też jeden z kontraktów sponsorskich podpisanych przez Chojnowskiego. Prezydent uznał, że musi złożyć zawiadomienie do prokuratury. Zanim jednak wykonał ten ruch, wysłał do klubu specjalną komisję złożoną z ekonomistów i rewidentów. – Wpłynęło do nas pismo o możliwości popełnienia przestępstwa. Brzmi ono jednak bardzo lakonicznie, składa się z kilku zdań i wymaga uzupełnień – mówi PS zastępca prokuratora rejonowego w Kielcach Zyta Wanat. I tłumaczy: – Aby wszcząć postępowanie przygotowawcze, musimy posiadać wiedzę, dzięki której można zweryfikować zawarte w piśmie informacje. Na tym etapie możemy poprosić o rozmowę tylko stronę składającą wniosek.

Czołowi piłkarze Wisły ciągle nie wiedzą na czym stoją w kwestii nowych kontraktów.

Na negocjacje czekają Paweł Brożek, فukasz Garguła, Michał Miśkiewicz, Gordan Bunoza. W takich warunkach piłkarzom trudno jest skupić się na grze. W lutym spotkaliśmy się z Brożkiem. Już wtedy czuł się niekomfortowo, gdy rozmowa schodziła na temat nowego kontraktu, a sprawa wyraźnie nie dawała mu spokoju. W dodatku wiadomo było, że działacze nie będą się spieszyli z podjęciem negocjacji. – Mam rodzinę, więc muszę myśleć o przyszłości. Mam nadzieję, że klub nie każe mi czekać do maja – mówił PS. Mamy połowę kwietnia, a sprawa nie ruszyła się z miejsca. Swoją drogą ostatnie występy napastnika z pewnością nie przekonują szefów klubu do szybkiego podjęcia tematu. Na razie kontrakt przedłużył jedynie Arkadiusz Głowacki. Chciano w ten sposób udobruchać kibiców. Informacja o podpisaniu nowej umowy zbiegła się w czasie z rozpoczęciem konfliktu z ganami, którzy wcześniej ostrzelali stadion przy Reymonta za pomocą rac. Manewr z Głowackim nie okazał się do końca udany.

Image and video hosting by TinyPic

Dalej powtórka z Faktu, czyli:
– Cezary Wilk coraz bliżej Primera Division
– Werner Liczka może zostać trenerem Piasta

Dostaje się też Orestowi Lenczykowi, choć niektóre zarzuty są co najmniej dziwne.

W stolicy polskiej miedzi mało kto mówi o rewanżu z Arką. Wszyscy żyją tym, że zespół skończył sezon zasadniczy w strefie spadkowej. Gdyby nie to, że Zagłębie prawie na pewno zagra w finale Pucharu Polski, Oresta Lenczyka już w Lubinie mogłoby nie być. W klubie są coraz bardziej zdumieni sposobem, w jaki prowadzi zespół. W sobotę z Legią nakazał grę od pierwszej minuty bez jakiegokolwiek napastnika, choć doskonale wiedział, że przy dzieleniu dorobku punktowego na pół i nieparzystej liczbie oczek po 29 kolejkach, bronienie remisu z warszawiakami totalnie nic mu nie daje. Do tego dochodzi niespodziewana decyzja o ponownym powierzeniu funkcji Adamowi Banasiowi, choć przecież w zimie Lenczyk ogłosił, że szefem szatni będzie teraz Bartosz Rymaniak. Z Legią od pierwszej minuty z opaską biegał Banaś, zupełnie jakby trener chciał przyznać się do jakiegoś błędu. – Szczerze mówiąc, nie rozmawiałem z trenerem na temat tej decyzji – mówi prezes Tomasz Dębicki, który sam sprawia wrażenie zaskoczonego. Tragedia, odebrał opaskę…

ANGLIA: Arsenal nie składa broni

W angielskiej prasie bez rewelacji, bo dominują podsumowania wczorajszego zwycięstwa Arsenalu nad West Hamem. Docenia się niezłą grę Girouda, a przede wszystkim Podolskiego. Walka o czwarte miejsce będzie zażarta, „Kanonierzy” nie zamierzają ugrzęznąć w Lidze Europy, to pewne. Kryzys dopadł natomiast Aston Villę, ale kryzys dość specyficznego rodzaju. Niektórzy członkowie sztabu szkoleniowego Paula Lamberta zostali zawieszeni za „bullying”, czyli – w dość luźnym tłumaczeniu – znęcanie się.

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

HISZPANIA: Przed Gran Derbi

Gran Derbi w Hiszpanii już dzisiaj, ostatnia bodaj szansa, żeby Barcelona Taty Martino zachowała szans, bo potyczka będzie stoczona w Pucharze Króla. Bez Pique jednak może być trudno zmontować solidną defensywę „Blaugranie”, tak przynajmniej prorokuje „Marca”. Ancelotti natomiast mierzy w swoje pierwsze trofeum z Realem. W pierwszym składzie mają wyjść Bale, Di Maria i Benzema, choć ponoć rozważany jest także Isco. Sporo też dziś o sprawie Courtoisa. Ponoć Chelsea stawia sprawę jasno: Belg nie gra, przedłuża kontrakt z „The Blues”, a w Atletico gra jeszcze przez kolejne dwa lata na wypożyczeniu.

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

WفOCHY: Niskie notowania Supermario u Prandelliego

Inter ponoć ostro celuje w Moratę, ma to być kolejne wzmocnienie Thohira. Poczekamy zobaczymy, ale na pewno niezwykle ważne będzie też dla „Nerazzurrich” by awansować do Ligi Europy, tej nikt nie zamierza odpuszczać. Podobnie jest zresztą „po drugiej stronie” San Siro, bo dla Milanu także celem priorytetowym na ten sezon, niemalże sposobem na uratowanie go, jest awans do LE. Ciekawie wieści przynosi nam „Corriere dello Sport”, bowiem ponoć wyjazd Balotelliego na mundial ma stać pod znakiem zapytania, a jego gra w pierwszym składzie już na pewno. To oczywiście otwiera szansę przed graczami takimi jak Destro i Cassano. W Milanie zimną wojnę mają toczyć Galliani i Seedorf, ten pierwszy ma tylko czekać na okazję do zwolnienia Holendra.

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Najnowsze

Anglia

Antyrekord Wolverhampton. „Chcemy być zapamiętani jako tchórze?”

Braian Wilma
0
Antyrekord Wolverhampton. „Chcemy być zapamiętani jako tchórze?”
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama