Nie myślcie sobie, że zapomnieliśmy o kozakach i badziewiakach za ostatnią kolejkę sezonu zasadniczego. Nic z tych rzeczy. To, że Ekstraklasa zrobiła nam psikusa i musieliśmy katować się powtórkami wyczynów Augustyniaka czy Visnakovsa, nie znaczy, że odpuścimy sobie nasze tradycyjne podsumowanie. W końcu Weszło nie od dziś słynie z solidności i niezawodności!
To tyle słowem wstępu, a teraz przechodzimy do meritum. Jak to zwykle bywa, gdy w Ekstraklasie padają tzw. wpierdole, obie jedenastki zostają zdominowane przez ledwie kilka drużyn. I tak wśród kozaków znalazło się trzech legionistów, trzech piłkarzy Ruchu oraz po dwóch z Podbeskidzia i Lecha plus wybitny w tym sezonie Janukiewicz. Do paczki badziewiaków aspirował natomiast cały Zawisza, ale nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy za weekendowe popisy nie wyróżnili Frankowskiego, Gwaze (kto to w ogóle jest?) czy trzymającego wiosną stabilną, równą formę Pawła Brożka.
Opaska kapitańska tej wesołej gromadki wędruje oczywiście do naczelnego ananasa ligi, Bartosza Rymaniaka, który nie dość, że postanowił ułatwić zadanie Legii – po co taki sabotaż? – to jeszcze postanowił wyżyć się na Bogu ducha winnym arbitrze. Cóż, podtrzymujemy nasze zdanie – miejsce takich indywiduów jest w tajdze.


Fot. FotoPyK