Najdziwniejszy zwrot akcji w karierze polskiego piłkarza wisi w powietrzu – Sławomir Peszko, który latem powrócił do Koeln z wypożyczenia do Wolverhampton, zaraz został sprzedany do Parmy, momentalnie wypożyczony z niej do Koeln, które… teraz planuje go wykupić. Cała przygoda ww Serie A 29-letniego piłkarza chyba rozpoczyna i kończy się w tym samym miejscu: co najwyżej wypadem do Włoch na wczasy.
Drugoligowe Koeln po dwóch latach powraca do Bundesligi. To znaczy, wszystko dziś na to wskazuje: cztery kolejki przed końcem rozgrywek drużyna ma 9-punktową przewagę nad trzecim Paderborn (baraże). Wystarczy wygrać w tej kolejce z mocno przeciętnym Bochum albo poczekać na potknięcie konkurencji. Selekcjoner Adam Nawałka już zaciera ręce, bo do Bundesligi może wejść czterech Polaków: Matuszczyk, Olkowski (w klubie od 1. lipca), wypożyczony obecnie do Bielefeld Przybyłko, no i najprawdopodobniej Peszko.
– Dopóki Koeln nie zostanie oficjalnie klubem Bundesligi, to rozmowy w sprawie Sławka nie będą bardzo intensywne. Jestem jednak przekonany, że oni zrobię jak najwięcej, by go zatrzymać – nie ma wątpliwości Andrzej Grajewski, menedżer Peszki.
My, analizując obecny sezon, mamy w tym temacie mieszane odczucia. Zacznijmy od początku, tak chyba będzie najłatwiej: zirytowany całym zamieszaniem wokół Polaka trener Stoeger stwierdził, że już go nie potrzebuje, aż nagle zaczął wystawiać w składzie. Jesienią Peszko grał regularnie i… nieregularnie zarazem – to znaczy, co tydzień był na boisku, ale raz zaczynał z ławki, a raz w jedenastce. Wystarczy spojrzeć w statystyki, by zobaczyć, że bardziej przypominało to rzut monetą: „jak orzeł, to Peszko na ławkę”. A mimo to, w minionej rundzie został wybrany przez Kicker drugim najlepszym skrzydłowym na zapleczu Bundesligi. Wiosna? Roller coaster: jedenastka, trybuny, końcówka meczu, jedenastka.
Zwariować idzie. To cenią tam tego Peszkę czy nie cenią, bo momentami wygląda, jakby nim pomiatali?
Wyjaśnia Grajewski: – Koeln jest najsilniejszym zespołem w lidze. Każdy, kto przyjeżdża do nich, wychodzi mocno defensywie i Koeln jest zmuszone do konstruowania akcji w ataku pozycyjnym. Do takiej taktyki Peszko stworzony nie jest: to piłkarz szybki, z dobrym dryblingiem. On jest urodzony do gry z kontry. W klubie wiedzą, że w Bundeslidze Sławek może być im bardziej przydatny niż teraz, że lepiej go wykorzystają. Tym bardziej, że dziś na rynku niewielu jest takich piłkarzy, którzy tak dobrze odnajdują się w grze z kontrataku.
Wiadomo, dla Grajewskiego Peszko to poziom przynajmniej Ribery’ego, a już raz mówił o Sławku, że „mógłby grać w każdej drużynie Bundesligi”, ale brzmi to na pewno niegłupio. Tym bardziej, że kiedy Polak już gra, to gra naprawdę nieźle.
W przypadku Peszki od dawna problemem były pieniądze. Koeln po spadku z Bundesligi nie było w stanie opłacać wysokiej pensji piłkarza i trzeba było kombinować. Wyjazd do Wolverhampton skończył się niewypałem, a jedyne, co zapamiętaliśmy, to opowieści zawodnika, jak to wszyscy się na niego uwzięli. Wyjazd do Parmy… nie doszedł do skutku, choć podpisano nawet umowę i Peszko jest piłkarzem tego klubu. 620 tysięcy euro przytulił od Włochów za ten transfer Franz-Josef Wernze, który wcześniej sponsorował zakup piłkarza z Lecha. Za taką też sumę po sezonie mogą odkupić zawodnika Niemcy, bo wcześniej go wypożyczyli, dogadując się też na dwukrotnie mniejszą pensję.
To znaczy, 620 tys. to dla Niemców kwota maksymalna. Koeln zapewne podejmie negocjacje, by sprowadzić go taniej. Przede wszystkim jednak finanse nie staną tutaj na drodze. – Klub poczuje teraz pieniądze. Po pierwsze, większe wpływy z biletów, bo na ten stadion i tak przychodzi prawie 50 tysięcy ludzi. Po drugie, umowy sponsorskie. Ta machina nakręca się sama, a Bundesliga nikomu na złe nie wyszła – przekonuje Grajewski.
Bundesligi jeszcze nie ma, choć dla Koeln jest już ona na wyciągnięcie ręki. Najbardziej cieszy się Peszko – nie dość, że z samego sukcesu sportowego, to i jemu łatwiej będzie pozostać w Niemczech. Może się więc okazać, że piłkarz Parmy nigdy w Parmie się nie pojawi.
