Druga część rankingu Gilewicza: 10 rozczarowań sezonu Bundesligi

redakcja

Autor:redakcja

14 kwietnia 2014, 20:35 • 5 min czytania

Przed tygodniem zaproponowałem wam moje subiektywne zestawienie dziesięciu odkryć bieżącego sezonu Bundesligi (jeśli ktoś nie widział – do przeczytania tutaj). Pisałem, że następnym razem na odwrót – zastanowimy się nad kandydaturami zawodników, którzy wyraźnie rozczarowali, więc zdania dotrzymuję. Poniżej dziesięć nazwisk piłkarzy, którzy w ostatnich miesiącach mocno mnie (a pewnie nie tylko mnie) zawiodły. Zapraszam. Podobnie jak poprzednim razem – kolejność przypadkowa.

Druga część rankingu Gilewicza: 10 rozczarowań sezonu Bundesligi
Reklama

1. Ronny (Hertha Berlin)

Reklama

Chłopak, który w poprzednim sezonie był rewelacją 2. Bundesligi i jednym z głównym architektów awansu Herthy Berlin. Strzelił 18 goli, zaliczył 14 asyst – więcej niż Adrian Ramos, który dziś ma już na stole podpisany kontrakt z Borussią Dortmund. Niestety, mimo że w bieżącym sezonie to właśnie Ronny miał być tym, który w pierwszej kolejności pociągnie Herthę w górę, kompletnie rozczarował.
Okazał się kolejnym dość chimerycznym Brazylijczykiem, który po prostu nie odnalazł się w warunkach Bundesligi. Pamiętam dosłownie jeden świetny moment w jego wykonaniu, kiedy w meczu z Hannoverem pięknie trafił z wolnego, a uderzona przez niego piłka szybowała ponad 100 km/h.

2. Rafael van der Vaart (Hamburger SV)

Statystyki – 7 goli, 8 asyst mogłyby wskazywać, że ta kandydatura to z mojej strony duża kontrowersja, ale pisałem już na temat Van der Vaarta w jednym z poprzednich wpisów i będę trzymał się swojego zdania. W ostatnim występie, jako ofensywny pomocnik, miał dosłownie 7 kontaktów z piłką. Miał być kapitanem, głową i mózgiem zespołu, ale pod tym względem kompletnie zawodzi. Problemy osobiste przeniósł na boisko i nie będzie przesadą uznać go za jednego z głównych winowajców sytuacji, w jakiej obecnie znalazło się broniące się przed spadkiem HSV. Oczekiwania wobec niego były znacznie większe.

3. Eren Derdiyok (Bayer Leverkusen)

Aktualny reprezentant Szwajcarii, którego Leverkusen najpierw sprzedało do Hoffenheim (gdzie zupełnie się nie sprawdził), by niedługo po tym wziąć go z powrotem, tym razem na wypożyczenie. Miał grać razem z Kiesslingiem, strzelać bramki, ale nie dość, że skuteczność go zawiodła, to po prostu zniknął. 14 meczów, 1 gol – bilans mówi wszystko. Tak naprawdę, w Leverkusen wykonano jeden manewr – Milika wypożyczono do Augsburga, a w jego miejsce ściągnięto Derdiyoka, który miał dać drużynie większą jakość. Czy dał? Myślę, że Milik gorzej od niego by się nie zaprezentował. Patrząc na znakomitą dyspozycję Drmicia, można mieć wątpliwości, czy Derdiyok pogra w najbliższym czasie w kadrze.

4. Eljero Elia (Werder Brema)

Niegdyś kreowany na jedno ze złotych dzieci holenderskiej piłki (do dziś – 27 występów w dorosłej reprezentacji). Pamiętam, jak zanim odszedł z HSV do Juventusu, zadziwiał eksplozją swojego talentu, po czym gdzieś całkiem się zagubił. W Bremie miał się odbudować, ale znowu wyszło kiepsko. Można się zastanawiać, czy najchętniej nie robił tego w nocnych klubach i kupując drogie samochody. Po transferze Obraniaka, na moment stracił pewne miejsce, teraz znów gra w pierwszym składzie, ale to ciągle nie jest ten Eljero Elia, którego chcielibyśmy oglądać. Bez błysku, bez finezji. Szkoda, że trafił w tak złe towarzystwo, zwłaszcza Arnautovicia, z którym bywał już przyłapywany na różnych wyskokach. Krótko mówiąc – wygląda na to, że życie pozaboiskowe zbyt często było dla niego ważniejsze niż sama piłka.

5. Georg Niedermeier (VFB Stuttgart)

Mam świadomość, że to bardzo doświadczony piłkarz, od dawna grający w Bundeslidze, ale kiedy szukam przyczyn tak słabej postawy Stuttgartu w tym sezonie, to w pierwszej kolejności przychodzi mi do głowy właśnie Niedermayer. Miał być szefem defensywy po odejściu Serdara Tasciego, ale niestety, okazuje się, że nie szefa nadal nie ma – Niedermayer zawodzi na całej linii. Wystarczy wziąć za przykład kilka meczów. Z Borussią Dortmund – ogromne błędy indywidualne i czerwona kartka na Robercie Lewandowskim. Z Bayernem – niepokrycie Thiago w ostatnich sekundach. Dwa tygodnie temu, kiedy Niedermayer nie grał, Stuttgart skończył mecz z Freiburgiem z czystym kontem, ale już przedwczoraj – znowu klapa. W polu karnym przeskoczył go o 10 centymetrów niższy Arango.

6. Karim Haggui (VFB Stuttgart)

Skoro jesteśmy przy moim byłym klubie, przychodzi mi do głowy również nazwisko Karima Hagguiego. Doświadczonego Tunezyjczyka, który w poprzednich latach rozegrał ponad 100 spotkań dla Hannoveru i 59 w barwach Leverkusen, VFB sprowadziło z myślą o uporządkowaniu i uspokojeniu sytuacji w defensywie i wyszła z tego kolejna wielka klapa. . Mimo tak kolosalnych błędów popełnianych wielokrotnie przez innych zawodników, Haggui większość sezonu przesiedział na ławce.

7. Mike Hanke (SC Freiburg)

Kolejny napastnik w moim zestawieniu, który po odejściu z Borussii Moenchengladbach miał się stać główną siłą, która napędzałaby Freiburg w ofensywie. Patrząc w tabelę, chyba nikt nie ma wątpliwości, że Hanke w formie bardzo by się tej drużynie przydał. Tymczasem jest zupełnie na odwrót. Okazuje się, że ze znacznie lepszej strony pokazał się Mehmedi (9 goli, 4 asysty). Hanke w 15 meczach zdobył zaledwie 2 bramki. W międzyczasie leczył kilka urazów, ale mimo wszystko – nie tego od niego oczekiwano.

8. Marcelo (Hannover 96)

Rozczarowanie, choć jeszcze z małym znakiem zapytania, czy kolejne półrocze w Bundeslidze, po transferze z PSV Eindhoven, nie będzie w jego wykonaniu bardziej udane. Póki co były piłkarz Wisły Kraków radzi sobie zdecydowanie poniżej moich oczekiwań. Gra wprawdzie w miarę regularnie, ale Hannover popełnia kolosalne błędy w grze obronnej i Marcelo też się ich nie ustrzegł. Nie skreślam go, ale spodziewałem się, że przeskok z czołowej drużyny holenderskiej będzie u niego bardziej płynny.

9. Adam Szalai (Schalke 04 Gelsenkirchen)

Trochę jak w przypadku Van der Vaarta – statystyki nie wskazują na duże rozczarowanie, a jednak musze umieścić go w tym zestawieniu. Szalai, przechodząc z Mainz do Schalke za 8 milionów euro, miał stać się zawodnikiem, który odpowiednio wesprze Huntelaara. Niewiele z tego wyszło. Holender, mimo że nie grał przez pół roku, potrzebował ledwie 15 meczów, żeby strzelić 11 goli. Szalai ma ich o połowę mniej i w mojej ocenie okres nieobecności pierwszego napastnika wykorzystał bardzo słabo. Nie dał wystarczająco argumentów trenerowi, żeby ten musiał kombinować, jakby tu ich obu zmieścić w składzie.

10. Mohammed Abdellaoue (VFB Stuttgart)

Na koniec trzeci piłkarz Stuttgartu w dziesiątce rozczarowań. Ale to chyba nie powinno dziwić, kiedy mówimy o tak zasłużonej dla niemieckiej piłki firmie, która do końca musi walczyć o utrzymanie. W przypadku Abdellaoue sporo mówią już same liczby: 3 miliony euro za transfer definitywny z Hannoveru, 12 występów, 1 bramka. Czy tak miało to wyglądać? Bardzo wątpię. Widzimy to zwłaszcza teraz, kiedy na ławce siada Ibisević, a w pierwszym składzie i tak wychodzi ofensywny pomocnik Harnik.

RADOSفAW GILEWICZ

Najnowsze

Hiszpania

Były piłkarz o pobycie w Barcelonie: „Nie chciałem z nikim rozmawiać”

Braian Wilma
0
Były piłkarz o pobycie w Barcelonie: „Nie chciałem z nikim rozmawiać”
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama