Książka opisująca wyczyny angielskich chuliganów na wyjazdowych meczach ich reprezentacji kończy się rozdziałem o nazwie „Oni myślą, że to już koniec”. Jakby wieszczącym – choć tytuł ukazał się na rynku parę ładnych lat temu – że ci, którzy postawili krzyżyk na chuliganach z Wysp Brytyjskich mogą jeszcze poczuć bardzo bolesne uczucie rozczarowania. Przenieśmy się na moment do Paryża:

Tak, angielscy chuligani udowodnili, że to jeszcze nie koniec. Właśnie tak prezentowały się wczoraj ulice francuskiej stolicy, na której starli się chuligani Chelsea (niektórzy wspominają, że byli wśród nich nawet wyjadacze z legendarnej grupy „Headhunters”) oraz kibice PSG, głównie z nie mniej sławnej grupy Boulogne Boys. Obie grupy liczące według szacunków policji po sto osób sterroryzowały centrum miasta, choć na mecz… raczej się nie wybierały. Paryscy dżentelmeni są niezadowoleni z powolnej metamorfozy ich klubu w zabawkę szejków, którzy na trybunach najchętniej widzieliby bogatych biznesmenów, a nie prostych chłopaków z wrednych dzielnic. Angielscy przybysze z kolei w wielu przypadkach są objęci międzynarodowym zakazem stadionowym.
Niuans? Kibice Chelsea są coraz bardziej radykalnie nastawieni do imigrantów, wielu z nich wspiera również prawicową i narodową „English Defence League” stawiającą sobie za cel powstrzymanie islamskich ekstremistów. W wielonarodowym i zapełnionym muzułmańskimi imigrantami Paryżu, stojąc naprzeciw czarnoskórych fanów PSG (w starciach brali nie tylko kibice z BB) konfrontacja była kwestią czasu.

fot.Ultra Style Official
Według policji starcie trwało około trzech minut, ale mniejsze i większe bitwy (polegające głównie na wzajemnych gonitwach) trwały właściwie przez cały wieczór.

Pozostaje pytanie, jakie konsekwencje będą miały te gościnne występy Chelsea z asystą ich kompanów z Paryża. Biorąc pod uwagę, że „na zachodzie sobie poradzili”, a działania rodzimej policji i polityków to „kopia skutecznych rozwiązań z Anglii czy Francji” – czyżby UEFA szykowała zamknięcie… całego Paryża?