Boskie wsparcie dla kadry Anglii? Gracze „Świętych” jedną nogą w samolocie na mundial

redakcja

Autor:redakcja

31 marca 2014, 13:33 • 4 min czytania

Wszyscy zachwycamy się duetem SAS i słusznie, ale nie tylko liverpoolskie duo czaruje nas w tym sezonie. W cieniu bombardierów z Anfield świetny sezon rozgrywa trójka Anglików z Southampton, którzy mają olbrzymie szanse na to, aby załapać się na pewien wymarzony lot do Brazylii, dowodzony przez kapitana Roya Hodgsona. Niespodziewanie St. Mary’s Stadium stało się domem pięknego futbolu, a przyczynił się do tego człowiek, który jako piłkarz z wykwintną grą miał tyle wspólnego, co Natalia Siwiec z fizyką kwantową.
Mowa oczywiście o Mauricio Pochettino, który odmienił zespół popularnych „Świętych”, udoskonalając pomysły swojego poprzednika Nigela Adkinsa. Były argentyński stoper skłania się ku ładnej dla oka ofensywnej piłce, co w połączeniu ze zdolnymi wykonawcami przynosi dobre rezultaty. Oczywiście Southampton nie jest produktem skończonym – brakuje kilku detali, aby zamienić ten zdolny zespół w stałego bywalca europejskich pucharów. Najważniejszym z nich wydaje się czas, piłkarze cały czas rozwijają się, ale już wiadomo, że niektórych z nich czeka prawdziwie świetlana przyszłość.

Boskie wsparcie dla kadry Anglii? Gracze „Świętych” jedną nogą w samolocie na mundial
Reklama

W weekend „Święci” zniszczyli Newcastle 4:0, a głównymi aktorami spektaklu okazały się asy atutowe w talii Pochettino, czyli trio Lallana – Lambert – Jay Rodriguez. Zagraniczna prasa lubuje się w wymyślaniu niecodziennych tworów, akronimów symbolizujących danych graczy i to nie tylko w futbolu. W Liverpoolu mamy wspomniany już wcześniej duet SAS, na Santiago Bernabeu biega BBC. W NBA w latach 80-tych mieliśmy sławny Run TMC, ku pamięci oryginalnego Run DMC. A na St. Mary’s Stadium? Pobawmy się zatem i my w zabawy słowne. Jeśli wziąć trio Lallana – Lambert – Jay Rodriguez, śmiało możemy ich nazwać LLJ, a że są fajni i dodatkowo sami słuchamy fajnej muzyki, to nazwiemy ich wzorem pewnego rapera – LL Cool J. Dlaczego nie?

Nasz Artur Boruc trafił do naprawdę dobrego klubu. „Święci” grają piłkę atrakcyjną dla oka, zdecydowanie są na fali wznoszącej. Southampton jest jednak w tym momencie takim zespołem, który może wygrać z każdym, ale i z każdym przegrać. Jeśli piłkarze ustabilizują formę i nie będą zaliczać głupich wtop, wróżymy im tłuste lata. Zespół ten na pewno będą ciągnąć Lallana i Rodriguez. Pierwszy jest kapitanem zespołu, a obecna kampania jest dla niego przełomowa. Adam zdążył już strzelić dziewięć goli, ale tym, czym zaskakuje obserwatorów jest przede wszystkim jego wizja gry. Lallana jest mózgiem Southampton, dlatego nie szokują kwoty, jakie wymienia się w kontekście jego ewentualnego transferu gdziekolwiek. Naszym zdaniem powinien jednak pozostać w swoim obecnym klubie, gdyż ten zwyczajnie oferuje mu idealne cieplarniane warunki do rozwoju.

Reklama

Adam jest kapitanem, ma zaufanie drużyny oraz menedżera, dodatkowo kocha go całe Southampton. Warto zostać i spróbować zbudować coś wielkiego. Jeśli się nie uda, zawsze znajdą się chętni na jego usługi, gotowi wyłożyć te 30-40 milionów funtów. Podobnie rzecz ma się z Jayem Rodriguezem. To unikalne połączenie hiszpańskiej fantazji z angielskim stylem gry z każdym kolejnym miesiącem udowadnia nam, że kawał z niego piłkarza, a będzie jeszcze lepszy. Ten lewy fałszywy napastnik zdążył ustrzelić już 15 goli w lidze, co w zestawie z dziewiątką Lallany oraz 10 Lamberta daje bardzo przyzwoity rezultat.

No właśnie, Rickie. Nie zapominajmy o tym panu.

To taki angielski Piechna – król strzelców na niższych poziomach rozgrywkowych w Anglii, w Southampton od pięciu lat. Myślisz „Swięty”, mówisz Roger Moore Rickie Lambert. Krwioobieg napastnika wydaje się być połączony naczyniami z klubem z St. Mary’s i mamy nadzieję, że to właśnie tutaj piłkarz będzie grał aż do zakończenia kariery. Lambert jest ulubieńcem publiczności i sumując wszystkie ligi, zdobył dla zespołu ponad 100 goli. Pokazał, że można taśmowo strzelać wszędzie – od League One aż po Premier League. Wisienką na torcie okazało się dla Lamberta powołanie do kadry Anglii w wieku… 31 lat. I tutaj napastnik nie zawiódł, strzelając pięknego i do tego zwycięskiego gola w swoim debiucie w meczu przeciwko Szkocji (3:2). Na razie jego licznik zatrzymał się na czterech meczach i dwóch golach, ale mamy nadzieję, że Rickie dostanie bilet do Brazylii. Tak samo jak jego kompanii z LL Cool J.

Czwartym w talii jest jeszcze młodziutki Luke Shaw, któremu wróży się karierę na miarę Ashley Cole’a. Lewy defensor Southampton jest kolejnym łakomym kąskiem w drużynie Pochettino, a jego wartość szacuje się już na jakieś absurdalne kwoty rodem z Football Managera. Mamy nadzieję, że „Swięci” nadal będą rośli w siłę, bohaterowie tego tekstu znajdą się na pokładzie samolotu do Brazylii, a Pochettino utrzyma swoje gwiazdy w klubie. Na St. Mary’s Stadium rodzi się naprawdę świetna ekipa, która ma szansę cieszyć nasze oczy piękną grą jeszcze przez długie lata. Kibicujemy im zwłaszcza w kontekście naszego Boruca – fajnie byłoby oglądać niedługo Artura w europejskich pucharach w towarzystwie tych wszystkich fantastycznych graczy.

KUBA MACHOWINA

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama