Uroczy są ci nasi ligowcy, naprawdę uroczy. Właściwie to postawienie ich przed telewizyjnymi kamerami – tuż po meczu albo jeszcze w jego przerwie – daje nam, jak to mawiał Tomasz Hajto, truskawkę na torcie. O, weźmy takiego Fabiana Pawelę, który pojawił się dziś na ekranach. Chłop w jednej akcji zmarnował dwie setki, został o nie zapytany, ale do błędu oczywiście się nie przyzna. Co to, to nie! Lepiej spróbować zrobić z ludzi idiotów – zawsze jest szansa, że uzbiera się ich więcej niż jeden (tłumaczący się).
– Zabrakło wyłącznie szczęścia. Uderzyłem bardzo dobrze – oznajmił dziś z rozbrajająca powagą Pawela, podobno napastnik. Jeśli ktoś nie oglądał meczu i nie wie, w jakich to sytuacjach tak bardzo dobrze uderzał, to wyjaśniamy: najpierw, kiedy miał przed sobą tylko bramkarza, i załadował prosto w niego oraz chwilę później, gdy bramkarz leżał, a i tak zdołał obronić jego dobitkę.
– Uderzyłem bardzo dobrze – tłumaczy bombardier z Bielska-Białej, który w tym sezonie cztery razy trafił do siatki, z tym że raz pomylił bramki. I teraz też coś mu się pomyliło. No bo co musi mieć w głowie facet, który po takim wykończeniu akcji opowiada takie bzdury? Zabrakło szczęścia, bo on uderzył bardzo dobrze, tylko… Tylko co? Bramkarz źle obronił? To znaczy, zdziwiony, że bronić próbował? Czy bramka stała nie w tym miejscu?
No i co by się stało, gdyby Pawela uderzył piłkę – broń Boże – akurat bardzo źle?
Słuchamy tych naszych ekstraklasowców i załamujemy ręce. Ostatnio byliśmy świadkami, jak po meczu Mroziński z Widzewa został zapytany o sytuację, w której przeciwnik miał zagrać ręką w polu karnym – widać, że chłopak mocno zdezorientowany, nie przypomina sobie tego, no więc mówi: „Nie chcę tego oceniać, ale sędzia mógł popełnić błąd. Możliwe, że inny arbiter odgwizdałby jedenastkę”. A teraz Pawela: że on zrobił wszystko dobrze, kapitalnie i jak ktoś z pretensjami to pod inny adres. Ciekawe, co musiałoby się wydarzyć, żeby Pawela przyznał się do błędu, skoro dwie zmarnowane stuprocentowe okazje w jednej akcji przez NAPASTNIKA to za mało!
Panowie, trochę odpowiedzialności, ludzie was oglądają. Niby coraz ich mniej, ale mimo wszystko…