28 kolejka nadciąga, a my wyluzowani, spokojni, żadnych płaczów, żadnych tęsknych westchnień… Wiemy albowiem, że tym razem nie trzy kolejki zostały nam do końca, ale jeszcze dziesięć kolejek przed nami i wciąż jest się czym emocjonować, wciąż większość spotkań jest o coś więcej, niż tylko o pietruszkę. Chwile wolne od oglądania zmagań ekstraklasowych herosów (o proszę, jaki oksymoron) spędzać możemy na próbach zrozumienia zasad rozgrywek Ligi Narodów, a chwile wolne od prób zrozumienia zasad rozgrywek – na rozważaniach dlaczego „Narodów”, a nie „Społeczeństw”, skoro dzisiejsza Europa jest jednym wielkim kulturowo-narodowym tyglem.
28 marca, piątek
Ruch Chorzów – Podbeskidzie Bielsko-Biała (godz. 18:00)
Ruch zmęczony, pewny gry w górnej ósemce i niezbyt zainteresowany grą w pucharach, Podbeskidzie walczące o utrzymanie. Ruch bez głównego napastnika, Podbeskidzie w pełnym składzie – w normalnych warunkach ligowych oznaczałoby to nudę, kichę, kopanie po kostkach i końcowe 0:1, ale w naszej Ekstraklasie wszystko jest możliwe, wiec może być nawet 0:2. Albo 2:0. Oraz sporo żółtych kartek, bo na murawie nie spotkają się wybitni wirtuozi skrzypiec z miłośnikami dyskusji o postnowoczesnych konwergencjach pop-artu, tylko dwudziestu dwóch ligowych rębajłów, a mecz prowadzi pan sędzia Paweł „Paragraf” Pskit.
Korona Kielce – Pogoń Szczecin (godz. 20:30)
– Chcemy więcej! – oznajmił trener Wdowczyk i tym razem nie miał na myśli stanowiska selekcjonera reprezentacji narodowej. My też chcemy więcej – ostatnio piątki nie rozpieszczały nas piłkarsko, więc umówmy się, że plan minimum na mecz w Kielcach to trzy bramki, z czego przynajmniej jedna efektowna, dwie solidne kontrowersje….
– Gwiżdże sędzia Jakubik – wtrąciła Opinia Publiczna.
To gorzej, bo kiedy pan sędzia ma dobry dzień, potrafi być bardzo uważny i ani się do czego przyczepić, ani się nad czym powyzłośliwiać… OK, w takim razie jedna poważna kontrowersja, ale za to Przemysław Trytko tym razem dostanie żółtą kartkę jeśli w sposób tak żałosny jak ostatnio będzie przeszkadzał bramkarzowi we wznowieniu gry. W zamian obiecuję nie czepiać się repertuaru śpiewaczego kibiców Korony. Deal?
29 marca, sobota
Legia Warszawa – Lech Poznań (godz. 15:30)
Jeden z wielu „klasyków polskiej Ekstraklasy” czyli w tłumaczeniu na środkowopolski: spotkań, przed którymi można podnieść ceny reklam o rząd wielkości i pół wielkości rzędu. W paru ostatnich sezonach mecze Lecha i Legii rzeczywiście były „meczami na szczycie”, ale z poziomem bywało różnie – czasem emocje, czasem nawet spore, równie często jednak oglądaliśmy El Plastico albo nawet El Styropiano. W normalnym układzie byłby to mecz o prawie-o-mistrzostwo, przy obecnym podziale tabeli i punktów będzie to mecz o trochę większy komfort w czasie rozgrywek rundy finałowej, bo i tak wszystko rozstrzygnie się później. Pytanie meczu: co za chory geniusz wyznaczył na arbitra głównego pana sędziego Gila, jakby nie można było po prostu wziąć kogoś z ulicy?
Cracovia – Widzew Łódź (godz. 18:00)
Na szczęście Cracovia gra u siebie i w dodatku gra z Widzewem, więc może choć jedną drużynę da się oglądać bez trzeszczenia gałek ocznych i zgrzytu zębów. Posiadanie piłki obstawiam na 73-27, za to liczby strzałów, a już tym bardziej strzałów celnych, wytypować się nie podejmę, choć wierzę, że takowe jednak będą. No dobra, „wiara” to jednak za duże słowo – mam nadzieję. Mam też nadzieję, że potrawy w strefie VIP będą równie stymulujące co ostatnio i prezes Cracovii udzieli kolejnego kolorowego wywiadu, po raz kolejny rekompensując ekole… ewokolo… elokwencją braki w grze swojej drużyny.
Pan sędzia Złotek odpoczywa, wiec tym razem nie poprowadzi meczu „Pasów”.
Lechia Gdańsk – Piast Gliwice (godz. 20:30)
Nowy trener, nowa miotła, bla, bla bla… W meczu z Piastem drużynę bardziej poprowadzi dyrektor Juskowiak niż nowy trener, który chyba jeszcze nie nauczył się prawidłowej wymowy słowa „Gdańsk”, nie mówiąc o wskazaniu miejsca pracy na mapie. Tak czy owak, mecz może być ciekawy, bo potencjał w Lechii niewątpliwie jest i…
– Jest? – ucieszyli się kibice – A gdzie jest?
Ja tam się nie znam, ale Aleksander Jagiełło chyba nie oduczył się gry w piłkę, Piotr Wiśniewski coraz częściej cierpi na „ojamizm”, a z tercetu VranjeŁ¡-Tuszyński-Sadajew można wycisnąć o wiele więcej.
– No, rzeczywiście się pan nie zna – zgodzili się kibice Lechii, którzy doskonale wiedzą, że królowa Bona umarła i mają o wiele ciekawsze propozycje, a niektóre nawet związane z osobą Adama Pazio.
Ze składu Lechii wypadli Deleu, Zyska i Dawidowicz, a ponieważ mecze prowadzi pan sędzia Musiał, kibice odpukują, by były to ostatnie straty w marcu.
30 marca, niedziela
Zawisza Bydgoszcz – Śląsk Wrocław (godz. 15:30)
Zawisza w meczu z Górnikiem nie zmęczył się zanadto, Śląsk zagra bez Ostrowskiego i Dudu…
– Dudu gra ostatnio chałę, a do składu wraca Mila – na Opinię Publiczną zawsze można liczyć.
Ale chyba nie na pozycję bocznego obrońcy?
Mecz zapowiada się ciekawie, bo Zawisza wciąż nie jest pewny miejsca w „górnej” ósemce, a Śląsk będzie chciał zapewnić sobie komfort w rundzie finałowej, oba zespoły grają ostatnio dynamicznie i tylko realizatorzy telewizyjni płaczą, bo z miejsca mają o 15% trudniej – trenerem Tarasiewiczem tak łatwo wypełniało się przerwy w grze, wstępy i końcówki relacji, a trener Tęsiorowski to jednak nie ta liga widowiskowa.
Górnik Zabrze – Jagiellonia Białystok (godz. 18:00)
– Idziemy na majstra! – odgrażało się Zabrze parę miesięcy temu. Dziś okazuje się, że ten majster nazywa się Bieda, a Górnik powinien się martwić o pozycję w „górnej” ósemce, bo jeśli w niedzielę przegra z Jagiellonią, to za tydzień może wypaść z niej całkiem. A przegrać może, bo gra ostatnio tragicznie łamane przez niestrawne, a straszeni Oziębałą rywale robią zabrzanom wbrew i za cholerę nie chcą się bać.
– Ale Jagiellonia grała mecz pucharowy z Lechiąâ€¦ – pocieszają się na Górnym Śląsku – I może będzie zmęczona, może skupi się na pucharze, może nie będzie jej tak zależało…
Mhm, a może Łukaszenka najedzie Białystok i weźmie wszystkich do niewoli, a może są w studni, a może poszli do lasu…
31 marca, poniedziałek
Zagłębie Lubin – Wisła Kraków (godz. 18:00)
O, nowy! W Ekstraklasie debiutuje pan sędzia Kwiatkowski, którego we środę mogliśmy oglądać w Zabrzu, gdzie prowadził pucharową egzekucję pucharowy mecz Górnika z Zawiszą. Statystyki mówią, że żółte kartki pan sędzia pokazuje „w normie”, za to czerwone dość często, więc piłkarze proszeni są o uwagę i omijanie kończyn przeciwnika. Mecz pan sędzia Kwiatkowski dostał obiecujący – Zagłębie musi wygrywać, bo Podbeskidzie tuż-tuż, Wisła musi wygrywać bo Legia hen-hen, oba zespoły, kiedy chcą to potrafią, pojedynek Piech kontra Głowacki zapowiadałby się ciekawie, ale Głowacki nie gra za czerwoną kartkę, więc pojedynek Piecha z Bunozą zapowiada się jeszcze ciekawiej.
– Bunoza też może nie zagrać, ma anginę – poinformowały czynniki klubowe.
W takim razie od razu możemy przejść do pojedynków Piecha z Miśkiewiczem. Też pasjonujących.
„Poligon” w „Ustaw Ligę”
LZS Poligon startuje z miejsca 346 w stylu „barankowym”.
– Ł»e niby na głowie kwietny ma wianek, w ręku zielony badylek?
Nie, chodzi raczej o baranka kończącego się na ścianie, kaloryferze lub innej powierzchni twardej – żadnych transferów, Zieńczuk na ławkę, w jedenastce zostaje trzech lubinian, w tym Rymaniak.
– Dobra, nie było pytania, kogo zawiadomić w razie komplikacji?
Wszystkich, bo im nas więcej, tym większe szanse na obronę pierwszego miejsca ligi „poligonowej” w klasyfikacji lig prywatnych. Wyprzedzamy Lasy Państwowe, Graną Niedzielę oraz Twitter Cup i bijemy się o Złotą Patelnię, a lider naszej ligi – Drużynopodobni – zajmuje siódme miejsce w klasyfikacji generalnej, więc wciąż są spore szanse na dublet, a kto wie – może nawet na triplet, ale jak mawiał Nasz Ulubiony Ciąg Dalszy: „Nie uprzedzajmy wypadków”. Enyłej, „żondzimy”, więc jeśli ktoś chce poszpanować przez koleżankami i kołorkerami, że płynął na „ustawligowym” „Mayflower”, to wciąż jeszcze może dołączyć do najlepszych (kod: 807717479).
Andrzej Kałwa
Fot. AJK, FotoPyk


