Probierz: W Polsce nie da się normalnie pracować

redakcja

Autor:redakcja

27 marca 2014, 08:55 • 15 min czytania

– W polskiej piłce nie da się pracować w normalny sposób. Dzisiaj ważniejszy jest menedżer, który doradza z tylnego fotela, daje do drużyny czterech piłkarzy i opowiada później historie, kto powinien grać, a kto nie. Tak nasz futbol funkcjonuje i nie dziwmy się, że nie odnosimy żadnych sukcesów na arenie międzynarodowej – mówi dziś w „PS” mocno poirytowany Michał Probierz, zwolniony właśnie z Lechii Gdańsk. Dziś w prasie dominuje temat rewolucji Platiniego, ale że pisaliśmy o niej we wtorek odsyłamy przede wszystkim do – jak twierdzi trener – swojego ostatniego na razie wywiadu. Zapraszamy na czwartkowy przegląd prasy sportowej.

Probierz: W Polsce nie da się normalnie pracować
Reklama

FAKT

Fakt prezentuje dziś opisaną przez nas we wtorek Ligę Narodów. Jedna nowa informacja: Szefowie PZPN będą negocjować nowe stawki za prawa telewizyjne. Mogą uzyskać nawet 20 mln euro!

Reklama

Image and video hosting by TinyPic

Robert Lewandowski pojawił się w Warszawie z okazji turnieju Coca-Cola Cup (jest jego ambasadorem). Przy okazji chwilę porozmawiał z Michałem Polem i Robertem Błońskim.

Wie pan, co – oprócz tego, że są gwiazdami światowego futbolu – łączy Szweda Zlatana Ibrahimovicia, Walijczyka Garetha Bale’a i Roberta Lewandowskiego?
– Nie zagramy w mistrzostwach świata.

Szwed powiedział „turniej bez Zlatana jest wart niewiele”. A bez pana?
– Też chyba sporo straci, tak samo jak i bez Bale’a. Bardzo żałuję, że nie udało nam się zakwalifikować, bo dla każdego piłkarza udział w mistrzostwach świata to coś wyjątkowego i mam nadzieję, że jeszcze uda mi się pojechać i zagrać na mistrzostwach. Przede mną jeszcze przynajmniej dwie szanse.

Ot, taka sobie to rozmówka, ale nazwisko na pewno przyciągnie… Dalej mamy niezły felieton Andrzeja Iwana, który uważa, że Lech dziś gra lepiej niż Legia. Przytoczmy jednak fragment o finale Pucharu Polski.

Policja znów straszy. Tym razem stróżowie prawa nie chcą, żeby finałowe spotkanie Pucharu Polski zostało rozegrane na Stadionie Narodowym. Takie gadanie należy podsumować jednym słowem – farsa. Ostatnio panuje moda na zamykanie stadionów i wyrzucanie kibiców z meczów. Co niezmiernie mnie dziwi, bo od kilku lat mamy fajne, nowe obiekty, na których nic się nie sypie, krzesełka wyrywa się znacznie trudniej niż jeszcze w latach 90., a monitoring pozwala wyłapać bandytów już kilka dni po zamieszkach. Do tego każdy stadion był przecież sprawdzany przez odpowiednie służby przed oddaniem do użytku. I nagle okazuje się, że raz Stadion Narodowy jest bezpieczny, a drugi raz już nie. Nie wiem, od czego to zależy, ale coraz częściej dochodzę do wniosku, że od humoru policyjnej wierchuszki. Ale skoro stróżowie prawa nie są w stanie zabezpieczyć imprezy, na której wszystkich ludzi mają zgromadzonych w jednym miejscu, to trzeba postawić pytanie – czy ten organ jest w stanie zabezpieczyć cokolwiek? Wygląda na to, że jakakolwiek większa demonstracja czy strajk są poza zasięgiem policji i należy się zwyczajnie bać. Dlatego mam krótką prośbę do odpowiednich służb – zamiast gadać głupoty, weźcie się panowie do roboty i pokażcie, że potraficie zapewnić bezpieczeństwo.

Image and video hosting by TinyPic

Kolejne dwie strony to zmiana trenera w Lechii, zakład Berga z Raphaelem Augusto (kto szybciej nauczy się języka: czy trener polskiego, czy piłkarz – angielskiego) i końcówka kontraktu Michała Nalepy z Wisłą. Do tego tekst o klątwie Wojciecha Szczęsnego, czyli Arsenal znów bez mistrzostwa. Niestety, ciężko coś z tego zacytować.

Aha, do Polski wpadł Pele, który przywiózł do Polski Puchar Świata. Dosłownie dwa słowa: Dzięki tej inicjatywie ważący 6 kilogramów złoty puchar, zaprojektowany w 1974 roku przez Paulo Gazzanigę, zawita do takich zakątków świata, do których drogą sportowych triumfów nigdy by nie dotarł. Z sentymentem na to trofeum spoglądał Jacek Gmoch, który w 1974 jako asystent Kazimierza Górskiego i w 1978 jako szkoleniowiec reprezentacji Polski nie wykorzystał szansy sięgnięcia po ten puchar.

Dzisiejsze wydanie Faktu znacznie słabsze niż to wczorajsze.

RZECZPOSPOLITA

Lewandowski gości nie tylko w Fakcie. Tutaj w rozmowie z Michałem Kołodziejczykiem.

Bayern już w zeszłym sezonie wygrał wszystko, ale okazało się, że Pep Guardiola jest w stanie jeszcze tę maszynę ulepszyć. Nie boi się pan presji w kolejnym sezonie?
– Nie wiem, jakie będą oczekiwania. Wydaje się, że to drużyna idealna, może skończyć rozgrywki bez porażki. Mam nadzieję, że potkną się chociaż w spotkaniu z Borussią. Taki sezon może się już nie powtórzyć, to wydarzenie bez precedensu. Bayern to obecnie najlepsza drużyna na świecie, ale sztuką będzie utrzymanie się na szczycie przez kilka lat.

(…)

Ostatnio puszczają panu nerwy na boisku. Coraz częściej pan fauluje.
– Puszczają czasami, ale już pracuję nad tym, żeby podchodzić do meczów na spokojnie. Nie jestem idealny, skoro mnie faulują, to dlaczego ja nie mogę? Ale w Lidze Mistrzów w meczu z Zenitem to był kompletny przypadek, pędziłem po piłkę, przecież nie uderzyłem przeciwnika specjalnie kolanem w głowę.

GAZETA WYBORCZA

Image and video hosting by TinyPic

Niewiele dziś tutaj tekstów o piłce – właściwie, to jeden. O Lechu. Radosław Nawrot pisze, że Mariusz Rumak może spać spokojnie.

Nie ma trenera, który pracowałby w ekstraklasie dłużej. Mimo licznych potknięć i krytyki kibiców posada Mariusza Rumaka jest bardzo pewna. „Kolejorz” wciąż uważa go za wybór idealny. Przed sezonem prezes Legii Warszawa Bogusław Leśnodorski w sondzie „Przeglądu Sportowego” wytypował Rumaka na pierwszego trenera, który zostanie wiosną zwolniony. – Przegra kilka spotkań i przestaną mu ufać – prorokował. I Rumak przegrywał. Aż 1:5 z Pogonią Szczecin, co było szokiem. Stracił też punkty w meczu z outsiderem Widzewem فódź, choć prowadził już 2:0. A jednak w Poznaniu nie przestali mu ufać. Prezes Legii spojrzał bowiem na sprawę przez pryzmat standardów obowiązujących dotąd w polskim futbolu. Mówią one: drużyna przegrywa, trener wylatuje. Lech zwalnia jednak niechętnie, jeśli się na kogoś zdecyduje, broni swej decyzji tak długo, jak się da. Niekiedy wręcz za długo, jak w wypadku José Bakero, któremu pozwolono przetrwać zimę 2011/12, aż doszło do zupełnego rozkładu drużyny.

Image and video hosting by TinyPic

W wydaniu stołecznym mamy trzy teksty, wszystkie z nich o Legii. Nos nam jednak podpowiada, że ktoś tutaj poszedł w ilość zamiast w jakość.

– Berg sprawdza ustawienie z Dwaliszwilim i Sa w ataku
– Broź jest w gazie i nie odda miejsca w składzie Bereszyńskiemu
– Na meczu z Lechem będzie rekordowa frekwencja

Podwyższone płoty, wzmocniona brama, ale też pełna „Ł»yleta”, rekordowa w tym sezonie liczba fanów na trybunach, obecność kibiców z Poznania. Mimo niedawnych burd na stadionie mecz Legii z Lechem cieszy się dużym zainteresowaniem. (…) Ostatni mecz z kibicami na Łazienkowskiej skończył się skandalem. Na początku marca chuligani Legii i Jagiellonii pobili się na stadionie. Decyzją biura bezpieczeństwa miasta mecz został przerwany po pierwszej połowie. A później posypały się kary Komisji Ligi – walkower, zamknięcie stadionu na mecz z Wisłą i 100 tys. zł grzywny. Co od tego czasu zmieniło się w związku z procedurami bezpieczeństwa na Legii? – Sprawdziliśmy dokładnie poziom zabezpieczeń. Wydaliśmy 40 zakazów stadionowych. Na dolnej trybunie gości podwyższyliśmy już część płotu o blisko 30 cm. Dodatkowymi wspornikami wzmocniliśmy też ogrodzenie na promenadzie oraz tę nieszczęsną bramę – wylicza Kuzio. I dodaje: – Ł»yjemy teraz w cieniu Jagiellonii. Ale nie możemy na każdy kolejny mecz patrzeć przez pryzmat tego spotkania.

SUPER EXPRESS

SE poświęca sporo miejsce gwiazdom Ekstraklasy i przedstawia ich życie prywatne. Na początek Akahoshi.

Image and video hosting by TinyPic

– Przyjazd żony i córki zmobilizował mnie do lepszej gry – mówi „Aka”. – Od października nie mogłem strzelić gola, ale gdy żona z córką przyjechały, to od razu się udało! Dostałem mocnego kopa, tak mocnego, że nawet zapomniałem o bólu w prawej nodze, jaki odczuwałem przed meczem. To właśnie dlatego Japończyk próbował częściej strzelać lewą nogą. I w meczu z Ruchem trafił idealnie. 4-miesięczna Anna przespała pierwszą połowę w ramionach mamy, ale w przerwie się obudziła i gdy tata strzelał pięknego gola, patrzyła na boisko. Na następnym meczu Anna pokaże się już w dresie Pogoni, który wręczyliśmy w czasie wizyty w domu piłkarza. – Poświęcam córce dużo czasu. Głównie to ja bawię się z nią, a także przewijam i pomagam przy jej kąpieli – mówi o obowiązkach domowych Akahoshi.

I Kuciak.

W czasie meczów Legii bramkarz Dušsan Kuciak (29 l.) zamienia się w wulkan niekontrolowanych emocji. Za to prywatnie to ciepły, spokojny i bardzo rodzinny człowiek. Słowaka spotkaliśmy w warszawskiej Galerii Mokotów. Na zakupy wybrał się z żoną Lucinką i córeczka Zarinką. (…) – Ł»ona i córeczka to najważniejsze osoby w moim życiu. Lucinka poświęciła się dla mnie, była ze mną w Rumunii, gdzie życie naprawdę nie jest łatwe. Teraz jesteśmy całą rodziną w Warszawie. Zawsze będę jej za to wdzięczny – mówił Kuciak ostatnio w rozmowie z „Super Expressem”. Pod bramkarską bluzą Słowak nosi koszulkę z wizerunkiem żony i córki. – To mój talizman. Dzięki temu mam wrażenie, że nawet kiedy jestem na boisku, wciąż jesteśmy razem – tłumaczy.

Oczywiście dochodzi do tego masa zdjęć. A te teksty? Cóż, sami nie wiemy, po co je cytujemy.

Image and video hosting by TinyPic

Merytoryczną wartość ma jedynie tekst o Pele, ale spisany na podstawie konferencji prasowej. Czyli to samo, co u konkurencji.

Już nie mogę się doczekać mundialu. Przyjedzie do nas wielu wspaniałych ludzi i mam nadzieję, że wśród nich zobaczę Polaków – mówi legendarny Pele (73 l.), który przyjechał do Warszawy reklamować sprzęt sportowy opatrzony jego wizerunkiem. – Zgadza się, że mieliśmy duże zawirowanie polityczne wokół mundialu, ale teraz wszystko zmierza w dobrym kierunku – zapewnia wielki Pele. Jak przekonuje, Brazylia jest bezpiecznym krajem gotowym przyjąć gości z całego świata. – Zapraszam także Polaków! Wasi piłkarze nie zagrają na mistrzostwach. Przykro mi z tego powodu, ale jestem przekonany, że jeśli polscy kibice do nas przyjadą, od razu pokochają Brazylię! – przekonuje legendarny piłkarz, który zdradził, w kim upatruje faworyta do zdobycia tytułu najlepszej drużyny globu. – Gdybym nie mógł postawić na Brazylię, myślę, że wskazałbym Niemców.

SPORT

Okładka.

Image and video hosting by TinyPic

Komentarz odnośnie problemów ze Stadionem Narodowym, zmiany w Lechii Gdańsk i relacje z Pucharu Polski. Trafny początek sprawozdania z meczu Górnika (0:3 z Zawiszą). Stadionowy zegar przestał odmierzać upływające minuty – i gole tracone przez zabrzan – po nieco więcej niż godzinie gry. Może to i dobrze – „górnikom” upływ dni i miesięcy od końca poprzedniej rundy wyraźnie nie służy…

Sport zapowiada starcie Legii z Lechem. W tekście o gospodarzach mowa jest o czterech napastnikach, z których prawdopodobnie żaden nie wystąpi w pierwszym składzie. I ciekawa statystyka: nominalny napastnik Legii w starciu z Kolejorzem trafił po raz ostatni… cztery i pół roku temu (Chinyama). Z Poznania mamy natomiast rozmowę z Łukaszem Trałką.

Wiele wskazuje na to, że na waszej drodze do ewentualnego mistrzostwa Polski Legia stanie dwukrotnie i że będą to mecze na Łazienkowskiej.
– Nawet nie wiedziałem, że przyjdzie nam zagrać w rundzie finałowej z Legią w Warszawie. Ale jeśli nawet, to i tak… trzeba dwa razy wygrać. Na razie jednak skupmy się na najbliższym meczu, w sobotę.

Dobre występy w ostatnim czasie to zwiastun lepszej formy Lecha?
– Cokolwiek bym teraz powiedział, wszystko zostanie zweryfikowane przez boisko. Lepiej mniej mówić, a więcej pokazać na murawie. Chciałbym powiedzieć, że zagramy supermecz i wygramy, ale… słowa to nie wszystko. Patrząc na dyspozycję obydwu zespołów, jesteśmy na podobnym poziomie i będą decydować szczegóły.

Image and video hosting by TinyPic

Ciekawy tekst o tym, co się dzieje w Podbeskidziu. A konkretniej, na trybunach. Atmosfera strachu.

Kibicowska panorama pod Klimczokiem jest niezmienna od dawna. Choć to Podbeskidzie gra w ekstraklasie, „na mieście” rządza kibice BKS-u Stali Bielsko-Biała. Animozje pomiędzy sympatykami obu klubów są znane, ale z uwagi na fakt, iż sympatycy BKS-u stanowią, posługując się slangiem kibiców, „mocną ekipę”, ta „rywalizacja” jest w zasadzie jednostronna i wypada zdecydowanie na ich korzyść. Incydentów było co niemiara. Jesienią w tajemniczych okolicznościach zmieniły właściciela flagi Podbeskidzia, które nastepnie zostały zniszczone. W sieci natomiast krąży filmik, na którym kukła przyodziana w barwy Podbeskidzia, zostaje zrzucona z dachu jednego z bielskich wieżowców. To jednak nic w porównaniu z… inwigilacją. Z okien umiejscowionego w bezpośrednim sąsiedztwie Stadionu Miejskiego hotelu „Olimp” fotografowano „młyn” Podbeskidzia. Później, zidentyfikowani w ten sposób kibice, byli zastraszani. Grożono im, że jeżeli nie zaprzestaną swojej działalności, spotka ich za to kara, także w postaci pobicia.

Sport sprawdził też, co słychać u Damiana Zbozienia w Amkarze.

Powinnismy mieć już pana za piłkarza pierwszego składu?
– Nie sądzę, na razie to ja jestem rezerwowym. Konkurencję mamy naprawdę dużą, a poza tym wszystko jest tu dla mnie nowe – liga, przeciwnicy, język. Dopiero się tego uczę. Ale wiem też, że prędzej czy później w tej jedenastce się zadomowię. A na razie cieszę się z każdej chwili na boisku, również z tej debiutanckiej minuty w meczu z Wołgą. Mieliśmy już pewne zwycięstwo, więc trener dał mi szanse. W następnej kolejce, z Lokomotivem, do końca broniliśmy remisu i o zmianę było już trudno. Potem przyszło jednak to spotkanie z Rostowem… [3:3, mimo prowadzenia 3:1 – przyp.red.]

PRZEGLĄD SPORTOWY

Zaczynamy dużym tekstem o rewolucji Platiniego, którą dokładnie przedstawia PS.

Image and video hosting by TinyPic

– Największe federacje dążyły do tego, aby grać jak najczęściej, ale ze sobą, bo to przynosi im największe dochody. Na to nie mogliśmy się zgodzić, co też zgłosiliśmy w Dubrowniku. Zostało to uwzględnione w finalnej wersji projektu. Mecze eliminacyjne zostały zachowane w obecnej wersji, czyli jest przewidziane dziesięć terminów na spotkania kwalifikacyjne do mistrzostw Europy i świata z tą różnicą, że eliminacje rozegrane zostaną w jednym roku kalendarzowym, tj. od marca do listopada – mówi nam sekretarz generalny PZPN Maciej Sawicki. Sawicki działa w National Teams Competition Committee przy UEFA, która dyskutuje na temat rozgrywek reprezentacyjnych. Jak mówi, proces tworzenia zasad trwał jeszcze kilka miesięcy. Do tematu wracano między innymi podczas losowania grup eliminacji mistrzostw Europy 2016 w Nicei, a ostateczny format ustalono na kolejnym spotkaniu szefów federacji w Brukseli. Sawicki wraz z prezesem Zbigniewem Bońkiem przebywa od wtorku w Kazachstanie, w Astanie, gdzie powstanie Ligi Narodów zostanie zatwierdzone. Nations League to nie tylko nowy format, który ma jeszcze bardziej wzbudzić zainteresowanie meczami reprezentacji, zastąpić nudne mecze towarzyskie turniejem, który podnosi poziom rywalizacji sportowej i przynosi federacjom, a przede wszystkim UEFA, dodatkowe wpływy finansowe. Nations League to przede wszystkim gra o stawkę – zapewniająca realne profity. Nowa droga do turniejów finałowych mistrzostw Europy i świata dla tych, którzy nie uzyskali awansu w normalnych eliminacjach.

O Lewandowskim mamy tekst z wypowiedziami (tymi, co w wywiadzie w Fakcie) plus materiał o wizycie Pele w Polsce. Czyli pomijamy.

Image and video hosting by TinyPic

Gazeta sprawnie reaguje na zmianę trenera w Lechii. Michał Probierz udziela wywiadu i zaznacza, że jest to na razie wywiad ostatni.

Decyzja o zwolnieniu to zaskoczenie?
– Nie. Od dłuższego czasu byłem na nią przygotowany, przecież zmieniłem nawet strój meczowy. Z garnituru na dres. W momencie, gdy w klubie ogłoszono nadejście nowych właścicieli, dało się wyczuć, że nie jestem osobą mile widzianą, z którą chętnie by pracowali. We wtorek przyjechał do Gdańska pan Franz Josef Wernze i nawet się ze mną nie spotkał. Był to dla mnie czytelny sygnał, że wkrótce zostanę zwolniony. Tę informację przekazał mi w środę Andrzej Juskowiak. Choć zastanawiam się, kto ją tak naprawdę podjął. Bo z tego co wiem, to pan Wernze w tym momencie był już w samolocie, którym wracał do Niemiec. Nie była to jedyna dziwna rzecz, na jaką napotkałem w klubie. Są w nim bowiem ludzie, nie pełniący żadnych funkcji, a mający wiele do powiedzenia.

Sugeruje pan, że prezes Sarnowski czy wiceprezes Juskowiak nie mają na nic wpływu?
– Tak nie twierdzę. Powiedziałem po prostu to, co czuję. Ludzie z zarządu, którzy mnie zatrudniali, doskonale wiedzą na co się latem umawialiśmy. Mieliśmy obniżyć koszty utrzymania zespołu, wprowadzić do składu więcej młodzieży, dać sobie czas na zbudowanie drużyny w oparciu o graczy swojego chowu, uzupełnionej zawodnikami z zewnątrz. Gdy Juskowiak dołączył do klubu, został o tym poinformowany. Ja natomiast od pewnego czasu niewiele wiedziałem o tym, co się dzieje w klubie. Nie miałem pojęcia o warunkach finansowych dla nowych zawodników, kiedy do nas dołączą itd.

(…)

Zawsze łatwiej jest poszukać haka.
– W polskiej piłce nie da się pracować w normalny sposób. Dzisiaj ważniejszy jest menedżer, który doradza z tylnego fotela, daje do drużyny czterech piłkarzy i opowiada później historie, kto powinien grać, a kto nie. Tak nasz futbol funkcjonuje i nie dziwmy się, że nie odnosimy żadnych sukcesów na arenie międzynarodowej. Bo można się na coś umawiać, snuć jakieś dalekosiężne plany, a i tak często w połowie drogi czy nawet wcześniej ukręca się łeb temu wszystkiemu.

Do tego stała rubryka trzech komentarzy, dwóch ze świata piłki. Iwana już cytowaliśmy, przeczytajmy teraz Grzegorza Mielcarskiego. Przeciętny felieton.

Dziennikarze powoli zaczynają wyciągać karabiny na gumowe kule – bo jeszcze nie armaty – i strzelają do zespołu Henninga Berga. Norweski trener już zaczyna być rozdrażniony niektórymi ocenami i zastanawia się podczas konferencji, dlaczego po zwycięstwach nie ma pytań, a pojawiają się tylko po meczach, w których Legia traci punkty. To w Warszawie naturalne i, jeśli Legia remisuje, to wszyscy chcą wiedzieć dlaczego zagrała słabo, a nie dlaczego rywal był taki mocny. Warszawianie potrafią zdominować przeciwnika, utrzymują się przy piłce przez 70 procent czasu, ale gra w piłkę nożną polega przecież na zdobywaniu bramek. Legioniści muszą nauczyć się żyć z tą presją i znosić krytykę. Po meczu w Gliwicach Wladimer Dwaliszwili, strzelec zwycięskiej bramki, pokazał „gest Kozakiewicza” tym, którzy go krytykują i źle życzą warszawskiej drużynie. Gruzinowi jest przy فazienkowskiej zdecydowanie trudniej niż w Polonii, z którą ligowi rywale nie bali się atakować i z tego powodu zostawiali Czarnym Koszulom więcej miejsca na boisku.

ANGLIA: Liverpool nie zwalnia tempa

Kto ma wziąć odpowiedzialność za grę i bramki gdy zespołowi nie idzie, jeśli nie Gerrard? Gol jego, drugi dołożył Sturridge, to wystarczyło, by wczoraj pokonać Sunderland, a także by marzenia o tytule trwały nadal. Bardzo dużo pisze się też o Diego Coście, którego saga transferowa wydaje się powoli dobiegać końca. Przechodzi do Chelsea, tak informują wszystkie angielskie gazety.

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

WفOCHY: Nowy stadion Romy

We Włoszech najciekawszym tematem planowana budowa stadionu Romy. Większość klubów włoskich wciąż korzysta ze stadionów straszliwie przestarzałych w porównaniu do reszty europy, powoli nawet Ekstraklasa może zakasować Włochów, których giganty są niefunkcjonalne. Roma ma postawić piękny 55. tysięcznik, wokół niego powstałyby bazy treningowe, zarówno dla pierwszego zespołu jak i dla młodzieżowych. Poza tym omawianie wczorajszej kolejki, po pierwsze – kolejne pewne zwycięstwo Juve, po drugie – wreszcie zwycięski Milan, na trudnym terenie we Florencji i to bez straty bramki.

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

HISZPANIA: Real traci dystans

Nie może być w hiszpańskiej prasie dzisiaj ważniejszego tematu niż wpadka Realu. Bacca strzelił dwie bramki i być może w ten sposób pozamiatał szanse „Królewskich” na mistrzostwo. Jak śmiesznie dziś wyglądają pretensje graczy Realu do arbitrów? Wczoraj sędziowie też odebrali im punkty? Dużo też pisze się o kontuzji Valdesa, który być może wczoraj zagrał swój ostatni mecz w Barcelonie, kontuzja wygląda bowiem poważnie. Barca ma problem, bo Pinto też doznał urazu. Atletico niespodziewanie faworytem?

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

PORTUGALIA: Benfica wreszcie pobita

Miało być otwieranie szampanów i to w twierdzy wroga, a więc na Estadio Dragao. Miało być zwycięstwo ekipy, która jest w znakomitej formie nad rywalem w kryzysie. Jednak Porto zagrało jeden z najlepszych meczów od dawna i pokonało Benfikę. Mistrzostwo jest rozstrzygnięte, bo był to mecz Pucharu Portugalii, ale zwycięstwo ważne, symboliczne.

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Najnowsze

Niemcy

Potulski rośnie w siłę, ale Mainz bez zwycięstwa w polskim meczu

Wojciech Piela
0
Potulski rośnie w siłę, ale Mainz bez zwycięstwa w polskim meczu
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama