Trochę fachowości nikomu nie zaszkodzi – kilka przykładów, kogo w ekstraklasie bronią liczby, a kogo nie

redakcja

Autor:redakcja

26 marca 2014, 16:52 • 5 min czytania

Piłkarze Ekstraklasy mają szczęście, że w tej lidze nikt nie stosuje metody „Moneyball“ i liczby nie mają dla nikogo żadnego znaczenia. Ojrzyński uparcie stawia na śmiesznego Malinowskiego i żenującego Stąporskiego, Stawowy liczy, że nagle przebudzi się kilku anemików, a wielu bocznych obrońców cieszy się niezłą marką, mimo że w defensywie są tacy sobie, a w ataku nie dają nic. My natomiast – jako że od dawna uwielbialiśmy łamać te zabawne stereotypy – przeanalizowaliśmy sobie wszystkie statystyki wg naszych ocen oraz liczby goli, asyst i kluczowych podań, a następnie wynotowaliśmy dwie kategorie. Niedoceniani i przeceniani.
Oczywiście nie braliśmy tu pod uwagę takich gwiazd ligi, jak Garguła, Akahoshi czy Paixao, bo żeby ich nie doceniać (lub przeceniać), trzeba nie mieć pojęcia o piłce. Większą uwagę skupiliśmy na zawodnikach, przy których… Tak, to nasze główne, subiektywne kryterium. Skupiliśmy się na zawodnikach, których marka jest albo niezasłużenie dobra, albo wręcz przeciwnie.

Trochę fachowości nikomu nie zaszkodzi – kilka przykładów, kogo w ekstraklasie bronią liczby, a kogo nie
Reklama

NIEDOCENIANI

Hernani – niby trudno się przyczepić do Golli i Dąbrowskiego, którzy rozgrywają naprawdę niezły sezon, ale jeśli skupić się na liczbach – to Brazylijczyk jest najwyżej ocenianym stoperem Pogoni. 13 sklasyfikowanych występów – średnia 5,08, czyli wyżej niż u Dossy Juniora (4,84), Kokoszki (4,52), Madery (4,63), Wołąkiewicza (4,63), Kamińskiego (4,62) czy Micaela (4,71). Golla i Dąbrowski mają po kolei 4,52 i 4,86, czyli też bardzo przyzwoicie, ale jednak to Hernani z całej tej trójki spisywał się najpewniej i chyba nie będzie przesadą, jeśli stwierdzimy, że Wdowczyk może dziś liczyć na trzech klasowych – jak na nasze warunki – stoperów.

Reklama

Jakub Szumski – niepostrzeżenie wpakował się między słupki Piasta i po kilku meczach nikt już nie apeluje o powrót Treli. Główna różnica między tymi dwoma bramkarzami? Trela częściej w pojedynkę wygrywał punkty Piastowi, natomiast Szumski utrzymuje wyjątkowo równą, stabilną formę i poza jakimiś drobiazgami, typu krzywe wybicie, raczej nie zdarzają mu się pomyłki. Średnia not? Równa piąteczka (5, 5, 5, 5, 5, 5, 5, 6, 4, 5, 5). Wynik bardzo przyzwoity, a – biorąc pod uwagę, z kim „Szumi“ dzieli obronę – wręcz doskonały.

Mateusz Bąk – ha, i tu była prawdziwa niespodzianka… O ile średnia not Szumskiego aż tak nie zaskoczyła, o tyle oceny „Bączka“ autentycznie wzbudziły nasz podziw. Bramkarz Lechii, który gra (raz częściej, raz rzadziej) od początku sezonu praktycznie nie zaliczył słabego meczu. Jedynie w drugiej kolejce dostał czwórkę, a poza tym prawie same piątki i szóstki, a nawet jedna ósemka. Średnia Bąka to na tę chwilę 5,35, więc tym bardziej dziwi, że akurat ten piłkarz nie należał do faworytów Probierza i gdyby nie kontuzja Kanieckiego, to pewnie siedziałby na ławce do teraz.

Richard Zajac, Patryk Wolański, Krzysztof Baran, Silvio Rodić – nie będziemy opisywać każdego z kolei. Wkleimy po prostu ich średnie. 5,47 / 5,00 / 5,67 (!) / 5,17. Cała czwórka – biorąc też pod uwagę przynależność klubową – to bardzo, bardzo pozytywne zaskoczenie. A największym jest chyba Baran, który na dobre wygryzł byłego reprezentanta, Słowika i wykręcił jedną z najlepszych średnich w lidze. Wypada nawet lepiej od Dusana Kuciaka (5,47).

Elvedin Dzinić – nie potrafimy jeszcze dokładniej scharakteryzować tego gracza, ale od całego lubińskiego chłamu wyróżnia się pewną nietypową cechą. Solidnością. I regularnością. 4, 5, 7, 5, 5, 5 – w międzyczasie jedna jedenastka kolejki… Jest oczywiście za wcześnie, by nazywać Dzinicia transferowym strzałem w dziesiątkę, ale jak na razie można go tylko chwalić.

Sebastian Rudol – z wyglądu i ze stylu gry nowy Krzysztof Ratajczyk. Do niedawna uchodził za przeciętniaka i zapchajdziurę w juniorskich reprezentacjach, a jak już wskoczył do silnego składu Pogoni, to miejsca nie oddał. 7, 5, 5, 6 – 1 asysta, 1 kluczowe podanie, niezłe dośrodkowanie i doskonałe rzuty z autu. Wrzucamy Rudola do naszego rankingu trochę na zachętę, ale gdybyśmy mieli wybierać największe odkrycie ostatnich tygodni wśród młodych piłkarzy, to pewnie byłby drugi, za Dawidem Kownackim.

Piotr Wiśniewski – wrażenia arystyczne? Niezłe, ale coraz gorsze. Zawsze uznawaliśmy „Wiśnię“ za dobrego grajka, idealnego na możliwości Lechii, ale ostatnio jakoś spuścił z tonu i dyskretnie zaczął się przenosić na drugą stronę rzeki. Tyle tylko, że liczby wciąż go bronią. Średnia może nie jest jakaś szałowa – 4,48 – ale gdy weźmiemy pod uwagę, że Wiśniewski strzelił już trzy gole, zaliczył cztery asysty i pięć kluczowych podań… No, takiego bilansu nie powstydziłaby się połowa napastników ligi.

PRZECENIANI

Miłosz Przybecki – jedna wielka katastrofa. Średnia 3,33, 2 gole, 0 asyst, 0 kluczowych podań. „Miły“ mógłby śmiało wystąpić w filmie „Wykolejony“. Rola tytułowa.

Dalibor Stevanović – pełna huśtawka nastrojów. Najpierw człapanie i opieprzanie się w defensywie, potem wyciągnięcie wniosków i bardzo przyzwoita gra. Tyle tylko, że Dalibora od jakiegoś czasu chwali się za kreatywność, wizję i ogólne rozgrywanie, ale jego statystyki są pod tym względem druzgocące. Wychodzi bowiem na to, że Stevanović praktycznie nie uczestniczy w akcjach bramkowych Śląska. 1 gol, 1 asysta, 1 kluczowe podanie. Ł»enujący bilans, jak na „ósemkę“, która ma też coś wnosić do ataku.

Karol Linetty – kopiuj-wklej ze Stevanovicia. 1/1/1. Można oczywiście przyjąć, że Linetty ma jeszcze czas i w końcu pewnie odpali, ale na tę chwilę wygląda bardzo blado w porównaniu np. do takiego Jodłowca (4/2/7). Poprzeczka stoi wysoko, ale na razie Karola trzeba do niej podsadzać.

فukasz Zejdler – 9 ocenionych występów, 0 goli, 0 asyst, 0 kluczowych podań. Średnia 2,67. Kto to w ogóle jest?

Rok Straus – kolejny chwalony środkowy pomocnik, który zbiera nie najgorsze oceny (4,41), ale jego udział w akcjach bramkowych jest katastrofalny. 0 goli, 0 asyst, 1 kluczowe podanie – tak prezentują się liczby piłkarza chwalonego za kreatywność. Już mocno krytykowany za brak liczb Steblecki spisuje się dużo lepiej – 0/3/2 – choć to oczywiście inna pozycja.

Djordje Cotra – klasyczny przykład piłkarza, który cieszy się niezłą opinią i pewnie powozi się na nazwisku jeszcze przez parę ładnych lat, a nikt nie zwróci uwagi, jak żenującym bilansem może się Serb popisać. 2 gole, 1 asysta. Średnia? 3,83. Sześć jedynek/dwójek. Coś jeszcze?

Emmanuel Sarki – dno dna. 3,47. 1 kluczowe podanie i nic więcej. Dalibyście głowę?

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Niemcy

Potulski rośnie w siłę, ale Mainz bez zwycięstwa w polskim meczu

Wojciech Piela
0
Potulski rośnie w siłę, ale Mainz bez zwycięstwa w polskim meczu
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama