Michał Probierz przy nowych właścicielach Lechii Gdańsk nie utrzymał się na stanowisku zbyt długo. W zasadzie można uznać, że sam się o to prosił. Nie chodzi nawet o wyniki, które były takie sobie, ale sposób funkcjonowania w klubie. W tej konkretnej, specyficznej sytuacji trener musiał się dostosować do zmian we władzach, a tymczasem MP chciał działać w pełni niezależnie. Aż do przesady.
Nie po to „nowa” Lechia sprowadzała zimą piłkarzy, by nie grali oni w ogóle lub grali bardzo mało. Sadajew zanotował jeden występ w pierwszym składzie, Jagiełło przepadł kompletnie, Stolarski dostał dopiero co szansę po raz pierwszy (wchodząc z ławki). Probierz jakby manifestował, że mogą mu ściągnąć jeszcze i stu zawodników, a i tak zagrają, ci którzy jemu pasują najbardziej. W sumie – racja, tak to powinno wyglądać. Z drugiej strony – tak to nie będzie wyglądać akurat w tym klubie, prowadzonym w dużej mierze przez menedżerów. W Gdańsku specyfika jest inna: trener musi ściśle współpracować z „górą”, nadawać na tych samych falach i realizować politykę. A będzie to polityka „kupić – sprzedać”.
Gdyby Probierz bronił się wynikami – no to jeszcze. Ale wyniki były ani dobre, ani złe, za to zarząd ewidentnie dochodził do wniosku, że dalsza współpraca będzie męcząca. Pojawiały się też zarzuty, że drużyna pod wodzą Probierza jest zestresowana, że piłkarze się nie rozwijają, bo trudno rozwijać się przy ciągłym wrzasku (nie oceniamy, czy to prawda – tylko przekazujemy informacje).
Teraz zdarzy się to, co musiało się zdarzyć: nowi właściciele wezmą swojego szkoleniowca. Zazwyczaj tak bywa. Skoro obsadzają wszystkie stanowiska w klubie swoimi ludźmi, to obsadzą także i to, kluczowe.
A Probierz?
42 lata i całkiem pokaźna lista klubów:
Polonia Bytom
Widzew Łódź
Polonia Bytom
Jagiellonia Białystok
ŁKS Łódź
Aris Saloniki
Wisła Kraków
GKS Bełchatów
Lechia Gdańsk
Praca go pewnie szybko znajdzie. Ale na jego miejscu raczej nie ładowalibyśmy się w długoterminowy wynajem mieszkania.
Fot.FotoPyK