Po chwilowej przerwie na dopełnienie formalności w Lidze Mistrzów (chyba jedynie Manchester United zagwarantował nieco emocji) wracamy do futbolu na poważnie – na boiska wybiegają Widzew, Zawisza i cała reszta. Piątek zapowiada się wyśmienicie – dostajemy od razu pełen zestaw tego, co w Ekstraklasie najlepsze – Rymaniak rzucający kurwami, Widzew rzucający się w konwulsjach i Zawisza… porzucony. Tradycyjnie, wzięliśmy pod lupę najważniejszych aktorów dzisiejszych spotkań – tym razem padło na kwartet egzotyczny, Carlos, Rymaniak, Nalepa i Batrović. Sprawdźcie, kto rozda karty w dzisiejszym piłkarskim pokerze.
1. Czy Nalepa udźwignie ciężar?
Przez długi czas był jak yeti – wszyscy o nim słyszeli, nikt – poza kibicami pierwszej ligi – nie widział go w akcji. W końcu jednak Nalepa wrócił do Wisły i… I co? I nic. Trudno mieć na jego temat jakiekolwiek zdanie. Na defensywnej pomocy – poprawny. Na stoperze – poprawny. Ciężko w ogóle go scharakteryzować. Ot, jeden zawodnik więcej, bez szału. Ani Głowacki, ani Bunoza. Dzisiaj „Nalepkę“ czeka chyba najtrudniejszy egzamin, od kiedy pojawił się na Reymonta – przyjdzie mu zastąpić wykartkowanego Głowackiego. Jak sobie poradzi? Czy potwierdzi, że zasługuje na miano talentu? A może paczka Osucha wkręci go w ziemię? Czas najwyższy pokazać, co się potrafi, bo jeszcze trzy miesiące i po prawdopodobnym odejściu Bunozy zrobi się na stoperze wakat i warto byłoby go wypełnić kimś w miarę poważnym.
2. Czy Luis Carlos w końcu się przebudzi?
Kiedy jesienią walczył o miano najbardziej błyskotliwego wiatraka ligi, usłyszeliśmy na jego temat ciekawą opinię: „poczekajcie kilka meczów, wyhamuje i o nim zapomnicie, bo jedzie wyłącznie na farcie. Wszystko, co mu wychodzi, to dzieło przypadku“. Podchodziliśmy do tych słów z rezerwą, ale mniej więcej od 18. kolejki jesteśmy świadkami powolnego zjazdu Brazylijczyka. 4, 4, 4, 5, 6, 4, 2, 4, 2 to noty, a i liczba bramek, asyst oraz kluczowych podań nieszczególnie rośnie (5, 1, 2). Teraz pytanie – czy Carlosa wszyscy obrońcy zaczęli już czytać i wiedzą, na którą nogę pójdzie i jak uderza, czy po prostu chłopak wystrzelał się w pierwszych miesiącach? Część odpowiedzi poznamy po 22, choć zadanie ma dziś Luis ułatwione (patrz pkt. 1).
3. Czy Batrović jest wart grzechu?
Każdy trener Widzewa ma z nim problem: chłopak zbyt mało daje drużynie w defensywie. Jego poziom kreatywności – najwyższy w całym zespole – i niekonwencjonalne zagrania nie dają gwarancji gry w pierwszym składzie. Artur Skowronek od początku przyznawał, że uwielbia takich piłkarzy, jak Batrović, a i tak początkowo trzymał go na ławce. Łatwo domyśleć się dlaczego: w ostatnim zespole ligi ciężko o miejsce dla piłkarza, który nie broni. Czarnogórzec szansę ostatnio otrzymuje, rozruszał ofensywę, zbiera niezłe recenzje i naprawdę fajnie wygląda, ale…
– mecz z Lechią, 76. minuta. Batrović na 25. metrze przedziera się środkiem i zamiast oddać piłkę Aleksowi Bruno, odbierają mu ją dwaj przeciwnicy.
– mecz z Lechem, 54. minuta. Po wyrzucie piłki z autu na 30. metrze naciskany Batrović próbuje rozgrywać, ale oddaje piłkę pod nogi rywala.
Co łączy obie te straty? Jedna i druga sytuacja chwilę potem zakończyły się golem dla rywala. Czy aby na pewno odpowiedzialność za piłkę na poziomie Rybickiego warta jest odpalanych co jakiś czas fajerwerków Czarnogórca?
4. Czy Rymaniak znów kogoś zwyzywa?
W jakimś wyjątkowo bojowym nastroju znajduje się ostatnio boczny obrońca Zagłębia. Zaczął chłop w końcu grać w miarę nieźle (6, 5, 4, 6, 6) – doceniamy – i tak się zagrzał, że po ostatnim meczu ze Śląskiem – jak donosi Goal.pl – wyładował się na Tadeuszu Pawłowskim (który swoje za uszami też ponoć ma). Spina między oboma panami miała się wywiązać tuż po zakończeniu meczu, gdy Rymaniak kazał Pawłowskiemu – cytujemy – wypierdalać. Potem, już w strefie mieszanej, nakręcony obrońca Zagłębia apelował do Teddy’ego, by ten szanował ludzi z mniejszych miejscowości, na co szkoleniowiec Śląska stwierdził, że Bartosz najadł się szaleju. Komedia i folklor.
Fot. FotoPyK

