Wokół słońce, ciepło, krokusy kwitną, trawa się zieleni, ptaszki ćwierkają radośnie… i tylko jakaś dziwna senność ogrania, jakieś rozleniwienie wiosenne oraz obawa, że ten sam nastrój udzieli się piłkarzom. Leniwiej będzie także na trybunach, bo niektórzy uznali że choć „piłka nożna dla kibiców”, to w drugą stronę już niekoniecznie i wiosenne popołudnie można przecież spędzić na meczu siatkówki/koszykówki/badmintona albo na grillu. Jedni bojkotują drugich, drudzy bojkotują trzecich, trzeci bojkotują bojkotowanie bojkotu przez zbojkotowanie bojkotowania jako formy bojkotu, a kapusta rzecze smutnie, że wszyscy i tak skończymy w zupie.
21 marca, piątek
Widzew Łódź – Zagłębie Lubin (godz. 18:00)
Widzew gra u siebie, a to oznacza, że ma szanse na zwycięstwo że są szanse na to, iż nie będzie grał tak beznadziejnie, jak na wyjazdach. Takie nieduże szanse, biedne i obie opierają się na nadziei, że skoro Zagłębie na „górną” ósemkę załapać się może tylko wielkim fuksem, to może jego piłkarzom nie będzie się chciało biegać, a jeśli jeszcze łódzki „młyn” zagłuszy cmokanie trenera Lenczyka…
– Bez żartów, Widzew przecież zremisował z Lechem!
Dobra, Trzy szanse, z czego jedna spora.
Wisła Kraków – Zawisza Bydgoszcz (godz. 20:30)
Wisła bez Głowackiego, najprawdopodobniej bez Chrapka, z wątpliwym Gargułą, Brożkiem grającym na pograniczu kontuzji, Nalepą na środku obrony i Burligą, który w Warszawie zaliczył świetny występ, ale najstarsze kwiaciarki na Rynku nie pamiętają, kiedy zdarzyły mu się dwa dobre występy z rzędu.
– Ale za to ze Stiliciem.
Mimo wszystko to wciąż nie jest skład pozwalający trenerowi na swobodne „klaskanie uszami”. Zwłaszcza, że Zawisza potrzebuje punktów bardzo…
– A o panu Borskim nic?
O panu Borskim nic. Dziwnie Fajnie, prawda?
22 marca, sobota
Jagiellonia Białystok – Korona Kielce (godz. 15:30)
Tak, jasne, nie żółte, tylko złociste, nie czerwone, tylko krwiste albo amarantowo-malinowe i z lekką nutką alizaryny… Ja tam się nie znam na tych wszystkich metroseksualnych niuansach kolorystycznych – czerwony to czerwony, żółty to żółty, paski to paski i szkoda, że obie drużyny nie mogą zagrać w swoich dyżurnych strojach, bo mecz na Half Arenie oglądałoby się dużo ciekawiej. Jagiellonia gra u siebie, co oznacza, że wskaźniki Daniego Quintany rosną, kieleccy napastnicy oddychają z ulgą, bo za kartki nie zagra Ugochukwu Ukah, białostoccy pomocnicy oddychają z ulgą, bo za kartki nie zagra Sierhij Pyłypczuk, a stadionowy spiker wytrwale ćwiczy wymowę nazwiska…
…Rajalakso.
Lech Poznań – Lechia Gdańsk (godz. 18:30)
– Każdemu wolno kopać, to futbolu słodkie prawo… – nuci pan sędzia Musiał, przygotowując się do meczu, w którym trochę spokojniejszy trener Rumak będzie podejmował coraz bardziej niespokojnego trenera Probierza.
– To nie jest tak, że jestem niespokojny – tłumaczy trener Probierz – Jestem tylko zdenerwowany, poirytowany i czuję nieodparty impuls strzelenia focha.
Wszystko dlatego, że trener Wdowczyk wysypał się, iż Lechia rozmawiała z nim na temat ewentualnej zamiany jednego Pomorza na drugie. Humor szkoleniowcowi Lechii poprawia fakt, że w ostatnich meczach to jego drużyna prezentowała się lepiej i…
– Meczu. W ostatnim meczu – sprostowała uważna Opinia Publiczna – Z Koroną daliście ciała.
– Foch!
Tak czy owak – to może być mecz kolejki. Powiem więcej – to powinien być mecz kolejki.
23 marca, niedziela
Podbeskidzie Bielsko-Biała – Cracovia (godz. 13:00)
Dobra wiadomość dla bielszczan: grają u siebie. Zła wiadomość dla bielszczan: mecz sędziuje pan sędzia Złotek, więc lepiej uważać na kończyny dolne, bo ostatnio pan sędzia pozwalał Cracovii na wszystko, a nawet na więcej i opatrzności trzeba dziękować, że nie skończyło się ciężkimi kontuzjami przeciwników. Dobra wiadomość dla Cracovii: wygrana zwiększa szansę na grę w „górnej” ósemce o rząd wielkości i wielkość połowy rzędu. Zła wiadomość dla Cracovii: dialog medialny między prezesem i trenerem nabiera takich rumieńców, że nie pomoże chyba nawet gładkie 0:4 w niedzielę. Pytanie, czy piłkarze spróbują bronić trenera grą, czy też – jak to ligowcy mają czasem w zwyczaju – uznają, że skoro pozycja trenera jest, jaka jest, to wbijamy się w środek pola, dyskutujemy o motylkach i czekamy na nowego? Stawiam na to pierwsze – niedużo, ale jednak.
Pogoń Szczecin – Ruch Chorzów (godz. 15:30)
Pogoń gra słabo, Ruch w nędznym stylu przegrał z Piastem…
– To co? Idziemy na spacer? – ucieszyły się Kobiety Naszego Ł»ycia.
…więc teraz oba zespoły powinny ambitnie zawalczyć o odzyskanie sympatii kibiców, w związku z czym spacery są wykluczone, a obiad poprosimy na trzecią, bo wykrzykiwanie „Gol!” z pełnymi ustami może być przyczyną wielu groźnych plam po buraczkach. Pogoni powinno zależeć bardziej: gra u siebie, wciąż nie jest pewna miejsca w „górnej ósemce”, a Marcina Robaka będzie pilnował Piotr Stawarczyk. Gwiżdże pan sędzia Pskit, który sędziuje w kratkę, a ponieważ ostatni mecz miał bardzo zły, to teraz kolej na przyzwoity.
Śląsk Wrocław – Górnik Zabrze (godz. 18:00)
Śląsk wciąż chce awansować do „górnej” ósemki, Górnik zaczyna się bronić, by z niej nie wypaść. Niestety, pierwsze dwa mecze pod wodzą trenera Warzychy nie napawają szczególnym optymizmem, różnicę robił jedynie Prejuce Nakoulma, jeśli mu się, oczywiście, chciało tę różnicę robić, obrona nadal jak ser szwajcarski, styl porywający jak „Poranek w TOK FM”…
– Łuczak. Ja ci mówię, że warto postawić na Łuczaka. – podsuwa Głos Wewnętrzny, a kibice z Zabrza mają nadzieję, że podsunie to także trenerowi. Któremukolwiek.
Gwiżdże pan sędzia Marciniak, a na boisku będziemy mieli Grodzickiego, Pandżę, Kokoszkę i Szeweluchina, prawdopodobieństwo rzutu karego zwiększać się będzie zatem z każdą minutą i każdym rzutem rożnym.
24 marca, poniedziałek
Piast Gliwice – Legia Warszawa (godz. 18:00)
Pół Polski wiele by dało, żeby Piast zagrał tak jak z Ruchem, a Legia gorzej niż z Wisłą – końcówka ligi zyskałaby na atrakcyjności, trafnie obstawiony kupon dawałby grzeczną sumkę, media miałyby o czym pisać, a publiczność z kogo drwić… Tylko jakoś trudno uwierzyć, że Legia dwa kolejne mecze zagra na wysokim współczynniku frajerstwa, a Łukasz Hanzel będzie kręcił Broziem, Brzyskim czy Rzeźniczakiem. Znacznie bardziej prawdopodobny jest ciąg wydarzeń: trener Dudek mówi, że powalczą, walczą, dostają dzwona, dostają drugiego, Tomasz Podgórski strzela groźnie z rzutu wolnego, Miroslav Radović wygraża liniowemu, trener Brosz mówi, że powalczyli. Szczerze mówiąc… tylko się nie śmiejcie, dobrze?… Szczerze mówiąc, łatwiej mi uwierzyć, że w Gliwicach bramkę strzeli Dwaliszwili niż że Piast urwie Legii punkty.
„Poligon” w „Ustaw ligę”
LZS Poligon startuje w 27 kolejce z miejsca 299. w klasyfikacji generalnej i 16 w lidze „poligonowej”, a gdzie skończy… Cóż, sprzedałem Dziwniela, kupiłem Rymaniaka, więc pierwsza setka jest równie prawdopodobna jak ostatni tysiąc. Liga „poligonowa” (kod: 807717479) wciąż na miejscu czwartym w klasyfikacji lig prywatnych, ale do podium niedaleko, więc z życiem, szanowni prezesi, z życiem – sukces jest na wyciągniecie ręki i wciąż jeszcze możemy roznieść wszelkie klasyfikacje w proch, pył i drebiezgi. W przerwach między przemyślanymi transferami trzymamy kciuki za lidera ligi poligonowej” – zespół Drużynopodobnych, któremu do pierwszego miejsca w klasyfikacji generalnej brakuje tylko 21 punktów. Zresztą trzymamy kciuki za każdego lidera naszej Iigi, bo czyż wizja ustrzelenia przez nas dubletu nie jest kusząca?
388 prezesów, współtworzących ligę „poligonową”, wzniosło trochę nieskoordynowany, ale za to głośny okrzyk, sugerujący, że i owszem, a brygada młodzieżowa zobowiązała się zaciągnąć wartę honorową.
Andrzej Kałwa
Fot. AJK, FotoPyk

