Wreszcie szansa na emocje do ostatniej minuty, środa w LM

redakcja

Autor:redakcja

19 marca 2014, 12:06 • 3 min czytania

Nie ma co się oszukiwać, dla bezstronnych obserwatorów, którzy nie mają swoich ukochanych drużyn, a zwyczajnie lubią emocje i dobry futbol, ta runda Ligi Mistrzów nie jest szczególnie atrakcyjna. Faworyci wysoko wygrywają, wyjazdowe zwycięstwa w pierwszych meczach odarły z emocji spotkania rewanżowe, a tam, gdzie pojawiała się szansa na krztę emocji, szybko rozwiewała je lepsza ze stron – najświeższy przykład z wczoraj, gdy Chelsea nie pozostawiła złudzeń Galatasaray.
Dlatego też na dzisiejsze spotkania czekamy z nadzieją – w końcu mamy bowiem mecz, w którym wszystko jeszcze może się zdarzyć, a potężny faworyt ma przed sobą zadanie z cyklu „remontada”. Olympiakos, który ogolił u siebie Manchester United 2:0, przyjeżdża dziś na Old Trafford i to prawdopodobnie najciekawszy pod kątem emocji mecz w całej rundzie Ligi Mistrzów. Gdyby za sterami tonącego w tym momencie okrętu z Manchesteru siedział Sir Alex Ferguson, pewnie nie byłoby o czym rozmawiać – miękkie 3:0 gospodarze ugraliby jeszcze przed 60 minutą, a van Persie, Rooney i reszta gwiazd znów mogłaby powrócić do lansowania się w licznych kampaniach reklamowych.

Wreszcie szansa na emocje do ostatniej minuty, środa w LM
Reklama

Za sterami siedzi jednak ten pan.

Reklama

A to oznacza, że kolejny rekord może zostać przełamany – tym razem chodzi o bilans Olympiakosu na wyjazdach na Wyspy Brytyjskie. W jedenastu rozegranych w Królestwie meczach, Grecy zdobyli… trzy gole, stracili ich ponad trzydzieści, przegrywając wszystkie jedenaście gier. Napisalibyśmy: „rozsądek nakazuje więc wierzyć w United”, ale rozsądek i United już od dawna nie idą pod rękę, nie wspominając o tym, że ich obecna dyspozycja w Premier League to farsa, której efektem może być nawet wyprzedzenie w tabeli przez… Southampton. Brakuje zaledwie trzech „oczek”. Idąc tym tropem, kurs na zwycięstwo United nie jest może szczególnie wysoki, ale już na awans, który da się osiągnąć tylko strzelając przynajmniej trzy gole – cóż, dla bukmacherów nie jest to pewniak…

…co naturalnie cieszy bezstronnych kibiców. Istnieje szansa na jeden z pierwszych meczów, w których emocje będą trwały do dziewięćdziesiątej minuty. I to pewnie właśnie na Manchester skierują się oczy całej piłkarskiej Europy. W drugim z dzisiejszych spotkań i tak jest już bowiem pozamiatane.

Borussia wygrała z Zenitem 4:2 na ich terenie i aktualnie tylko kataklizm (czyli 0:3 u siebie) może odebrać Dortmundowi awans. Skoro nawet wiecznie asekurujący się Klopp, przyznaje, że Borussia jest w znakomitym położeniu przed rewanżem – musi być już po wszystkim. Tym bardziej, że goście są właśnie na etapie małej rewolucji – odszedł Luciano Spaletti, ogłoszono już nazwisko nowego szkoleniowca – będzie nim Andre Villas-Boas znany również jako Andre Zwijasz-Bagaż, ale w dzisiejszym spotkaniu zawodników poprowadzi Siergiej Siemak, były piłkarz i trener tymczasowy. I w sumie realista.

– Kochamy futbol i wiemy, że wszystko jest w nim możliwe. Chociaż tak naprawdę mamy tylko nikłe szanse. Gramy z jednym z najlepszych zespołów Europy i świata, ale postaramy się zaprezentować z jak najlepszej strony. Nie muszę tłumaczyć, że Borussia jest bardzo mocna w ataku. To nowe doświadczenie bić się z rywalem tej klasy, ale wyciągamy wnioski, to cenne lekcje – przekonywał na konferencji Siemak, nie pozostawiając większych złudzeń.

Dzień z Ligą Mistrzów zapowiada się smakowicie, ale bynajmniej nie przez Siemaka i jego podopiecznych. Oczy na Old Trafford i sprawdźmy, czy ten „Teatr” nadal może być areną „Marzeń”, a nie tylko sennych koszmarów, które zdominowały obecny sezon United.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama