Bardzo, bardzo, bardzo przerażającego wywiadu udzielił Janusz Filipiak portalowi sportowefakty.pl. Przerażającego dla kibiców Cracovii, ponieważ w poprzednich latach chyba tylko Józef Wojciechowski tak chętnie się dekonspirował i obnosił z brakiem podstawowej wiedzy na temat futbolu i zarządzania klubem piłkarskim. Gdybyśmy mieli znaleźć jedno, najwłaściwsze słowo dla określenia Filipiaka po tej rozmowie, napisalibyśmy – rozkoszny. Facet rozkosznie opowiada, co mu ślina na język przyniesie, nie zastanawiając się ani przez moment nad tym, jakie wnioski wyciągną czytelnicy.
Jemu samemu jest ze sobą bardzo dobrze, sam ze sobą świetnie się dogaduje i sam rozumie się najlepiej. Niestety, gdyby firma Comarch produkowała programy na poziomie wypowiedzi pana Filipiaka, to dzisiaj dalej gralibyśmy w Tetrisa, wczytywanego z taśmy.
Przede wszystkim okazuje się, że Filipiak sam kupił Stawowemu piłkarzy, których on nie chciał (!), a teraz się dziwi, że Stawowy ich nie wystawia (!!). Kupił ich, bo kogoś musiał kupić, gdyby nie kupił, to kibice byli trochę niezadowoleni. A skoro ją są ci piłkarze na miejscu, to mają grać, chociaż oczywiście to trener zestawia podstawową jedenastkę i ma wolną rękę. Wolną pod warunkiem, że wreszcie swoje szanse w pełnym wymiarze dostanie Kita, a najlepiej to jeszcze w parze z Kapustką. No i ci nowi oczywiście. Chociaż nowych za mało, bo można było wziąć Czarnogórca z niezłym CV, a Stawowy nie chciał – to jak z nim w ogóle gadać? To znaczy Filipiak też by wolał Polaka, ale kibice na forach internetowych wolą cudzoziemca, więc on kupuje cudzoziemców.
Fragment z portalu sportowefakty.pl…
Ci zawodnicy byli, ale trener Stawowy nie był skłonny tych transferów zrobić. Natomiast te transfery, które zrobiliśmy, to była moja decyzja, jako akt rozpaczy bez akceptacji trenera Stawowego. Przepraszam, że tak mówię, ale to trzeba było powiedzieć, bo takie są fakty. A ci zawodnicy albo grają, albo nie grają. Gdyby nie moja decyzja, że robimy transfery, że robimy transfery na siłę, to byśmy nie mieli transferów, bo trener Stawowy oprócz Rakelsa i Wawrzynkiewicza nikogo nie zaakceptował. Wawrzynkiewicz gra w rezerwach i nikt go nie chodzi oglądać. Mamy zawodnika, który grał w I lidze norweskiej, a teraz nie ma szans zagrać w Cracovii. Liga polska jest w tej chwili chyba 78. na świecie za Sierra Leone, nie wiem, która jest norweska, ale zawodnik z ligi norweskiej nie ma szansy zagrać w 78. lidze świata.
I ja to dzisiaj trenerowi Stawowemu wyraźnie powiedziałem, że gramy zbyt małą kadrą, zbyt mało zawodników widać i to jest moja pretensja do trenera. Dlaczego ja to mówię? Bo kibice i społeczność Cracovii obciąża mnie za tę sytuację, a my jako zarząd wykonaliśmy bardzo dużą pracę, żeby trener Stawowy miał większą grupę zawodników, natomiast to nie spotkało się z odpowiedzią ze strony obecnej ekipy szkoleniowej.
To jest po prostu urocze. Filipiak myli ranking FIFA (w którym Polska zajmuje 73. miejsce) z rankingiem lig europejskich prowadzonym przez UEFA. To reprezentacja Polski, a nie nasza ekstraklasa zajmuje miejsce za Sierra Leone. Jeżeli Filipiak koniecznie chce się oprzeć o ranking FIFA, powinien spojrzeć na narodowość swojego nowego obrońcy. A Wawrzynkiewicz to Polak, który nie łapie się do reprezentacji zajmującej w rankingu miejsce niższe niż Sierra Leone. To jest dopiero dramat, panie profesorze.
Rozwiążemy też zagadkę, która tak męczy Filipiaka – dlaczego pozycja Wawrzynkiewicza jest taka, a nie inna (on chce teorię oprzeć o rankingi, więc mu pomożemy). Otóż w rankingu UEFA liga norweska zajmuje 26. miejsce, a liga polska pozycję numer 21. Według UEFA liga polska jest silniejsza. Wawrzynkiewicz występował w 11. drużynie słabszej ligi, gdzie na boisku przebywał przez niespełna 50 procent możliwego czasu gry. Czy to naprawdę takie dziwnie, że teraz nie łapie się w Cracovii?
Jakby to powiedział Jan Tomaszewski, Filipiak pomylił odwagę z odważnikiem. Publicznie podważył personalne decyzje trenera, pokazał, że w klubie nie panuje żaden ład i nie ma klarownego podziału kompetencji, po czym pokazał jak mgliste ma pojęcie o całym temacie. Kibicom Cracovii radzimy nie przywiązywać zbyt wielkich nadziei do nowego zaciągu – prawdopodobnie Filipiak przy wszystkich transferach kierował się prostą zasadą: skoro liga polska jest za Sierra Leone, to na pewno sobie poradzą.
Oczywiście gdzieniegdzie przebijają się zdania z sensem…
– Jeszcze raz powtarzam: albo trener polega na opiniach osób, które polecają mu zawodników, albo sam bierze w tym udział. Problem polega na tym i mówię to wyraźnie, że trener uchylił się od ewaluacji transferów. A poza tym jeśli mamy 35-krotnego reprezentanta Czarnogóry, aktualnego, i nawet bez oglądania dyskietki mówimy, że on się nie nadaje, to mamy problem wtedy, prawda? W sytuacji, w jakiej my jesteśmy.
I sens jest taki, że jeśli trener nie współpracuje z pozostałymi pracownikami klubu w zakresie budowania drużyny, to takiego trenera należy bezzwłocznie zwolnić, zamiast go rugać publicznie i pokazywać osobom postronnym, jaki w klubie panuje bałagan. Jednak po wywiadach z Januszem Filipiakiem jakoś nie dziwimy się, że nie chce czegokolwiek z przełożonym konsultować. Ma chłop anielską cierpliwość, że się jeszcze nie targnął na życie.
Coś czujemy, że w Cracovii już przygotowali kolejny 10-letni kontrakt dla Stawowego. Znaczy się: za moment go zwolnią.