Więzienny Rock, czyli upadek Ulego Hoenessa. Tak kończy się chciwość

redakcja

Autor:redakcja

13 marca 2014, 19:59 • 4 min czytania

Tydzień jak tydzień. Bayern wyeliminował Arsenal, prokuratura wyeliminowała Ryszarda Ochódzkiego Ulego Hoenessa. Misiowaty prezes KS. Tęcza Bayernu jeszcze we wtorek podziwiał wyczyny فukasza Fabiańskiego, dziś musi martwić się o to, jak będzie wyglądać jego więzienne życie. Hoeness znany był ze swojego sprytu, ale skala całej afery przerosła najśmielsze oczekiwania wszystkich. Największe kanty robią ci najmniej pozorni, ale postawny prezydent Bayernu zaszalał na całego. Ulego skazano na 3,5 pół roku więzienia za oszustwa podatkowe, ma tydzień na odwołanie. Cytując jednak dialog z kultowego „Misia” Stanisława Barei: – Długo jeszcze będziecie siedzieć?

Więzienny Rock, czyli upadek Ulego Hoenessa. Tak kończy się chciwość
Reklama

– 15 lat, ale będę apelował.

Ł»arty żartami, ale Hoeness wdepnął w straszne bagno, a niemieckiego fiskusa oszukał na – bagatela – prawie 30 milionów euro. Kawał grosza, jakby nie patrzeć. Nie przypuszczamy, by Hoeness umarł z głodu, jeśliby płacił wcześniej wszystko jak się należy. Bronił go Beckenbauer, mówiąc, że Uli nie jest oszustem, a jedynie bałaganiarzem, zwłaszcza w kwestii finansów. Jeśli Hoeness rzeczywiście jest taki zamotany, to jedynie pogratulować. Ciężko pomylić się o blisko 30 baniek, no ale jak mawia klasyk: kto bogatemu zabroni? Hoeness ma opinię szalenie obrotnego człowieka, jednego z twórców marki wielkiego Bayernu. Kiedy wiadomo było, że wyjdą na jaw jego machlojki, sam przyznał się do winy, podając zaniżone kwoty. Spryciarz, ale i tak się wydało. Pobawił się Uli, to będzie miał dużo czasu na jeszcze lepsze dokształcenie się z algebry, finansów oraz skrupulatności. Dokładnie 42 miesiące na edukację, połączone z podziwianiem nieba przez kratę. No i całej sprawie smaczku dodają te ukryte konta szwajcarskie. Prawie jak w „Vabank” Machulskiego.

Reklama

)

Prokurator domagał się 5,5 roku więzienia dla Hoenessa, ale skończyło się na „zaledwie” 3,5. Były piłkarz przyjął wyrok bez cienia emocji, widać spodziewał się takiego obrotu spraw. Obstawiamy, że właśnie zaczął się najważniejszy tydzień w życiu prezydenta Bayernu. Jeśli stać go było na zapłacenie kaucji w wysokości 5 milionów euro, stać go będzie na najlepszych prawników, choćby Toma Hagena z „Ojca Chrzestnego”. Hoeness chciał być sprytny, dlatego wiedząc, że odkryto jego przekręty, sam zgłosił się na policję. Uli przyznał się w zeszłym roku do oszustw na kwotę 3,5 miliona euro. Kiedy zaczęło się postępowanie, oświadczył jednak, iż było tego troszkę więcej, a dokładnie 18,5 mln euro. Prokuratura dotarła do swoich źródeł i skończyło się ostatecznie na kwocie 28,5 miliona euro. Czyli o – bagatela – 25 milionów więcej, niż na początku szacowano…

Hoeness żył dobrze z wszystkimi, zarówno ze środowiska futbolowego, jak i politycznego. Kochano go w Bayernie, lubiła go Merkel. Jej rzecznik Steffen Seibert stwierdził: „Wielu ludzi jest zawiedzionych Ulim, wliczając w to panią Kanclerz Niemiec”. Murem za swoim prezesem stoją jednak kibice. Dla nich liczy się jedynie fakt, że Hoeness zbudował potęgę klubu, reszta nie ma znaczenia. Uli ukrywał pieniądze na tajnych kontach w Szwajcarii, kochał grać na giełdzie. „Guardian” donosi, iż pomiędzy rokiem 2001, a 2010 Uli dokonał „dziesiątek tysięcy” (!) transakcji giełdowych. Cóż, piłkarza zgubiło życie jak z bajki, „na bogato”. Był genialnym piłkarzem, ale kontuzja szybko skończyła jego karierę. Wielu by się załamało, ale Hoeness? Skąd. W wieku 27 lat stał już na czele Bayernu, używając swojego intelektu do budowania potęgi klubu. Przy okazji rozwijał rodzinny biznes, zostając wkrótce parówkowym potentatem. Był trochę jak król Kazimierz Wielki – zastał Bayern drewniany, a zostawi murowany.

Triumwirat Beckenbauer – Hoeness – Rummenigge zaprowadził „Bawarczyków” na futbolowy szczyt, ale bajka ta kończy się jednak smutno. Ciężko przewidzieć, jak potoczy się dalej cała sprawa, czy Hoeness pójdzie siedzieć, czy sąd zmieni karę więzienia na wyrok w zawieszeniu. Nad Ulim zebrały się ciemne chmury, a sam bohater tej afery posypał głowę popiołem: – Unikałem podatków. Jestem świadomy, iż fakt, że sam się zgłosiłem niczego nie zmienia… Ł»ałuję swoich uczynków i zrobię wszystko, aby ten mroczny rozdział mojego życia w końcu się zakończył.

Czy aby jednak skrucha nie przyszła za późno? Ł»eby nie wpadać do końca w smutki drążące duszę Hoenessa, dedykujemy na koniec prezesowi Bayernu jeszcze inny fragment ze wspomnianego już dzisiaj „Misia”. Prezes Ochódzki i kierownik produkcji Hochwander wiedzieli, jak to się robi.

)

Najnowsze

Niemcy

Potulski rośnie w siłę, ale Mainz bez zwycięstwa w polskim meczu

Wojciech Piela
0
Potulski rośnie w siłę, ale Mainz bez zwycięstwa w polskim meczu
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama