Poligon: ostatnia kolejka oczami Andrzeja Kałwy

redakcja

Autor:redakcja

11 marca 2014, 11:58 • 9 min czytania

Schulmeister Antoni Wieczorek nie widział jajek, bo „kury dawno zjod”, trener Ryszard Wieczorek dawno nie widział punktów i został zjedzony przez nowe władze Górnika Zabrze, Sebastian Madera usiłował skonsumować Jacka Kiełba, piłkarze Lecha musieli obejść się smakiem w Łodzi , a legioniści na widok pana sędziego Gila będą odtąd dostawać lekkiej niestrawności. 25. kolejka Ekstraklasy była całkiem apetyczna, jedynie mecz w Szczecinie miał smak i konsystencję zimnej zupy mlecznej. Liga zaczyna „pękać”, obie ósemki coraz wyraźniejsze, ale to jeszcze nie koniec ligowej biesiady – zostało 5 kolejek, „zatem, koledzy, na zdrowie”.
Korona Kielce – Lechia Gdańsk 1:0
A Lechia swoje… Przeciwnik zwisa na linach z jękiem i ślini się, że nie wytrzyma dłużej, a Lechia trzy kroki w tył, ramiona na boki i bij mnie, biedaku, gryź mnie, przepraszam, że cię męczyłam przez całą pierwszą połowę, już więcej nie będę. Pierwsza 45 minut dla Lechii, drugie dla Korony, która mogła strzelić jeszcze trzy bramki, Lechia w drugiej połowie bez celnego strzału, ale oczywiście to nie tak, że trenerowi Probierzowi coś nie wyszło, czy że porażka, a kto by twierdził inaczej, na tego trener się obrazi i będzie mu to wypominał przez następne sześć miesięcy.

Poligon: ostatnia kolejka oczami Andrzeja Kałwy
Reklama

Zawisza Bydgoszcz – Górnik Zabrze 3:1
W mixed-zonie w dzień meczowy takie słyszy się rozmowy
Panie trenerze, przepraszam, chciałem zapytać o taktykę na dzisiejszy mecz…
Trenerze, ostatnie refleksje przed gwizdkiem?
Panie Ryszardzie, nie boi się pan?
To co, Rysiu? Spakowany?
E, gościu! Kluczyk od szatni oddaj!

Jagiellona Białystok – Zagłębie Lubin 1:0
Mecz jak chłodne piwo w upalny dzień, jak pół-wytrawny aperitif przed obiadem, jak lekkie lody po obiedzie – wchodził gładko, zostawiał przyjemne wrażenia, że nie tylko „to różowe bardzo się poprawiło”, ale i Michał Pazdan potrafi zagrać naprawdę dobry kawałek piłki. Zagłębie rozczarowało, ale nie tyle, żeby nadmiernie wybrzydzać, bramka Grzyba efektowna i nieobciążająca bramkarza, słońce, wiaterek, żółto-czerwone paski.. Taki metroseksualno-południowy relaksik.

Reklama

Wisła Kraków – Ruch Chorzów 0:1
Wszystko jak trzeba:
Pon siem we wsi bojom Ruchu – z dumą mógł stwierdzić trener Kocian.
Oni się tam gniotą, tłoczą – narzekał sędzia Raczkowski.
Myśmy takie samouki – tłumaczyli się piłkarze.
Huś ha! Na pole, głupi śmieciu, chochole! – krzyczał prezes Bednarz do harcowników-racowników
My jesteśmy jak przeklęci, że nas mara, dziwo nęci. Wytwór tęsknej wyobraźni, serce bierze, zmysły draźni – prezes Cupiał wciąż śnił o Lidze Mistrzów.
Widzi mi się – jestem w lesie – konstatował po meczu trener Smuda.
Ostał ci się ino sznur… – szemrał wiatr, muskając gałęzie smukłej brzózki.
Raz do koła! Raz do koła! – cieszyli się piłkarze z Chorzowa.
Piję, piję, bo ja muszę… – topił smutki kibic Wisły.
A pódźcie juz, niechze śpiom – apelowała Gospodyni w imieniu świętujących swój dzień wszystkich kobiet.

Pogoń Szczecin – Cracovia 0:0
Puchary? Tiki-taka? Kamaaan, to był mecz, z którego nawet oberlanser Jacek Kurski uciekłby po kwadransie i to bez strzelenia „samośki”. Ligowa nędza z ekstraklasową bidą i taktyczny hołd dla odchodzącego trenera Wieczorka. Jest takie powiedzenie „gryźć trawę” – po niedzielnym meczu piłkarze Pogoni i Cracovii powinni gryźć trawę za karę w charakterze samobieżnych kosiarek – zwróciłaby się przynajmniej część kosztów organizacji imprezy. W notesach obecnych na meczu skautów przy nazwisku Marcina Robaka pojawiła się adnotacja „Ł»ytko przykrył go jak kołderką – upchnąć w Austrii Szwajcarii Bułgarii sprawdzić za rok”.

Piast Gliwice – Podbeskidzie Bielsko-Biała 0:0
To było naprawdę niezłe… Może nawet całkiem dobre. Pierwsza połowa zagrana z biglem i taką ambicją, że niektórzy piłkarze nie zauważali, iż przewrócili się dwa metry wcześniej i nadal szarżowali na przeciwnika – w skłonie, na czworakach, leżąc… Druga połowa była już trochę słabsza, ale Gerard Badia i Richard Zajac zapewnili publiczności odpowiednią dawkę okrzyków, herc klekotu, rozlanej kawy oraz nadziei, że mecze grupy spadkowej niekoniecznie muszą być piachem.
Ale bohaterem spotkania i tak został Darek Kordek, który kocha swoją babcię.

Śląsk Wrocław –Legia Warszawa 1:1
THIS! IS! 300! – powiedział Miroslav Radović i uczcił swój jubileuszowy mecz w Ekstraklasie.
…rrrrrrrwamać! – skrzeczał feldmarszałek Duda, oglądając wyczyny nowego warszawskiego napastnika.
AAAAARRRRGH! – rzęził wrocławski gniazdowy, a Komisja Ligi debatowała, czy można Śląsk ukarać za to walkowerem.
– … – Pan sędzia Gil wykonywał niesamowitą pracę intelektualną, która zakończyła się przegrzaniem zwojów i uruchomieniem gwizdka alarmowego, a potem głupio było się przyznać i pan sędzia brnął. W połowie drogi dołączył do niego pan sędzia Przesmycki i odtąd wiódł ślepy kulawego…

Widzew فódź – Lech Poznań 2:2
Tak, to polska Ekstraklasa. Tak, wszystko może się w niej zdarzyć. Tak, Widzew jest drużyną ambitną. Tak, 0:2 uspokaja… Ale żeby zespół, który walczy o puchary i deklaruje walkę o mistrzostwo dawał się tak ogrywać ostatniej drużynie? I to ostatniej nie na „dwa punkty straty, bo mieliśmy pecha i sędziowie nas nie lubią, i plaga kontuzji, i nie dojechaliśmy na trzy mecze”, tylko takiej „ostatniej-ostatniej” (przed 25 kolejką – siedem punktów straty do przedostatniej). Na szczęście dla kibiców niezaangażowanych mecz oglądało się dobrze, Manuela Arboledę oglądało się z niezdrową fascynacją, z jaką ogląda się zazwyczaj wczesne filmy Petera Jacksona, a trenera Rumaka i jego boiskowe decyzje oglądało się z zaciekawieniem, z jakim ogląda się maga Niewidocznego Uniwersytetu, wlewającego probówkę różowego do menzurki zielonego i to coś pod stołem to chyba pańskie brwi, proszę uprzejmie.

Bramka kolejki
Ech, stachanowcy… Piękną bramkę strzelił Vlastimir Jovanović, pozazdrościł mu Wahan Gevorgyan, którego z kolei we współzawodnictwie pracy wyprzedził Sebastian Dudek, ale swoje procenty normy wyrobił też Rafał Grzyb… Na „Poligonie” wygrywa Wahan Gevorgyan – za urodę gola, jego bezczelność (jego – gola, nie jego – Gevorgyana) i wagę dla losów meczu.

Kiks kolejki
Duchy Stachanowa i Pstrowskiego patronowały także konkursowi:”Kto zmarnuje lepszą sytuację”: „setkę” zmarnował Arkadiusz Piech, więc Ondrej Duda zmarnował dwie (w tym jedną „dwusetkę”), a Jakub Bąk zmarnował „stopięćdziesiątkę”. Gdy wydawało się, że wygra jednak słup soli saturator Giewont Antoni فukasiewicz albo fryzura Dariusza Kolodzieja, wróciło wspomnienie Sebastiana Madery oralizującego zębowo palec Jacka Kiełba i to zawodnik Lechii przechodzi do annałów „Poligonu”.

Ranking sędziowsko-okulistyczny
Pan sędzia Jakubik bardzo się starał „utrzymać w meczu”, ale mimo groźnych min, kontrolę nad spotkaniem sprawował dość umownie. Sporo niepotrzebnie zatrzymywanych akcji, sporo groźnych min i zamaszystych gestów, a jak przychodziło do naprawdę groźnych fauli, to pan sędzia popadał w głębokie zamyślenie i zapominał pokazać kartkę, zawodnicy gotowali się coraz bardziej, a ryzyko naparzanki rosło. Minus trzy dioptrie.
Pan sędzia Musiał jak zwykle starał się nie ingerować na drepczący mur nie zwracał uwag, Kamilowi Drygasowi nie pokazał żółtej kartki, choć powinien, za to Wełnickiemu pokazał czerwoną kartkę, choć „dawny” sędzia Musiał pewnie nawet nie zagwizdałby wolnego. I miałby rację. Minus pięć dioptrii.
Pan sędzia Marciniak miał do prowadzenia spotkanie łagodne i tak też starał się prowadzić. Lekkie uwagi do żółtych kartek (jedna niepotrzebna, a druga być powinna) i przede wszystkim do sędziów liniowych, którzy rozleniwieni słońcem przegapiali dość spore spalone. Minus dwie dioptrie
Pan sędzia Raczkowski wytrzymał ciśnienie, nie szastał kartkami, choć powinien ze dwie dodatkowe pokazać, a czasem „łykał” dość proste symulki. Minus dwie dioptrie.
Pan sędzia Frankowski mecz dostał do prowadzenia tak nędzny, że wypadałoby mu wręczyć ze dwie plusowe dioptrie jako rekompensatę za straty moralne. Bo za prowadzenie pan sędzia dostaje minus jedną (drobiazgi, jakie dało się zauważyć między jednym, drugim, trzecim… dwieście piętnastym ziewnięciem).
Pan sędzia Pskit – to nie był dobry mecz sędziego Pskita. To znowu nie był dobry mecz sędziego Pskita. Poza masą drobnych błędów – nieodgwizdany rzut karny, bo fakt, że piłkarze mają ręce nie oznacza, że się mają bawić w stracha na wróble i je „wytykać na wiatr, na mgłę”. Ręka przy ciele – dobrze, ręka pod kątem prostym, zatrzymująca piłkę – bad luck minus osiem dioptrii hurtem dla arbitra i oczywiście, że można się nie zgadzać.
Pan sędzia Gil też pojechał po bandzie, tyle, że po przeciwległej – zobaczył karnego w sytuacji, gdy zawodnik miał rękę przy ciele i wyraźnie odkręcał się od piłki. Fakt, że to właśnie pan sędzia Gil nie stanowi okoliczności łagodzącej, bo pan sędzia działa w warunkach notorycznej recydywy. Minus pięć dioptrii za karnego, dodatkowe trzy za pozostałe błędy i fotografia pana sędziego Przesmyckiego na pamiątkę.
Pan sędzia Borski nieustannie zadziwia – jedna „kupiona” symulka Pawlowskiego i żółta kartka, którą powinien pokazać Trałce za utrudnianie bramkarzowi rozpoczęcia gry, ale ponieważ była to 93 minuta, w arbitrze litość wzięła górę nad obowiązkowością. Zero dioptrii.

Cytat kolejki
Ryszard Wieczorek: „Dzisiaj właśnie mamy pomysł na grę”
„Dziś właśnie chciałem zagrać”

Piotr Laboga: „Poczta już gotowa do wyprowadzenia zawodników”
Polska? To zapewne w pole.

Ryszard Wieczorek: „Mam nadzieję, że dojdą do nas kontuzjowani zawodnicy i będzie wtedy łatwiej”
…bo będą przeciwnikom zajeżdżać drogę wózkami, podkładać im kule i okładać temblakami.

Piotr Laboga: „Ukah nie do końca fartownie, ale szczęśliwie”
Nie do końca łapię, ale nie kumam.

Bartosz Gleń: „Dobre 30 minut, takie spokojne, bez klarownych sytuacji”
Sekcja chodziarska – pierwsze drzwi na prawo.

Filip Adamus: „Oni też są ludźmi, tylko trochę w drugą stronę”
Może na wszelki wypadek sprawdzić, czy śnią o elektrycznych owcach?

Wojciech Jagoda: „Po obu stronach widzieliśmy okrągłe zerko”
Nieprawda! – siedmiu piłkarzy obraziło się śmiertelnie – To przecież same mięśnie!

Aleksandar Vuković: „Bramkarz jest od bronienia, a nie pouczania, jak się gra – jakby umiał grać, to by nie stał na bramce”
Chichocik. Oklaski.

KS Orzeł
Marian Kelemen (Śląsk Wrocław) – Daniel Dziwniel (Ruch Chorzów), Piotr Stawarczyk (Ruch Chorzów), Ugochukwu Ukah (Jagiellonia Białystok) – Vlastimir Jovanović (Korona Kielce), Sebastian Dudek (Zawisza Bydgoszcz), Wahan Gevorgyan (Zawisza Bydgoszcz), Marcin Kaczmarek (Widzew فódź), Miroslav Radović (Legia Warszawa) – Grzegorz Kuświk (Ruch Chorzów), فukasz Teodorczyk (Lech Poznań)

LZS فoś
Grzegorz Kasprzik (Górnik Zabrze) – Dudu Paraiba (Śląsk Wrocław), Rafał Grodzicki (Śląsk Wrocław), Antoni فukasiewicz (Górnik Zabrze), Jani Urdinow (Widzew فódź) – Takuya Murayama (Pogoń Szczecin), Maciej Makuszewski (Lechia Gdańsk), Robert Jeż (Górnik Zabrze), Vladimir Boljević (Cracovia), Patryk Małecki (Pogoń Szczecin) – Dennis Rakels (Cracovia)

„Poligon” w „Ustaw Ligę”
[stan na 2014-03-11, godz. 11:00]
Golański i Dziwniel w obronie, Radović w pomocy i Paixao w ataku zapunktowali więcej niż przyzwoicie, Szymon Pawłowski mimo kontuzji wyhaczył aż 6 punktów (jako kapitan) i po 25 kolejce LZS Poligon awansował na 777. miejsce w klasyfikacji generalnej, 42. miejsce w lidze „poligonowej” i… bururum bururum bururum… na pierwsze miejsce w lidze Kolejarza Stróże. Na szczycie ligi „poligonowej (kod: 807717479) trwa naparzanka między Drużynopodobnymi (prezes Wesołykostek) i Kolegami Arturka, dowodzonymi przez prezesa Tomasza Lipińskiego, w której ci pierwsi są na razie górą (niewysoką – tylko 8 punktów). Miło mi też poinformować, że liga „poligonowa” jest siódmą pod względem wielkości ligą „Ustaw Ligę” (grają w niej aż 322 drużyny), a w klasyfikacja lig prywatnych obroniła trzecie miejsce i do pierwszego traci zaledwie 88 punktów. /fanfary, oklaski, wiuwające marynary, ogólny entuzjazm, aplauz i zaakceptowanie/

Andrzej Kałwa
Fot. FotoPyk

Najnowsze

Niemcy

Potulski rośnie w siłę, ale Mainz bez zwycięstwa w polskim meczu

Wojciech Piela
0
Potulski rośnie w siłę, ale Mainz bez zwycięstwa w polskim meczu
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama