Niezwykłą deklarację złożył na twitterze Cezary Kucharski. Oświadczył, że jest wprawdzie posłem, ale… nie jest politykiem. Takiej definicji polityka – w której nie mieściłby się poseł – jeszcze nie słyszeliśmy, ale codziennie czekają na nas jakieś niespodzianki.
Z jednej strony: cieszy nas świadomość Kucharskiego co do własnych ograniczeń. Faktycznie, być tak nieaktywnym posłem to jak nie być nim wcale, tylko naigrywać się z wyborców. Z drugiej strony: nie trzeba od razu twierdzić, że się politykiem nie jest. Po prostu – jest się politykiem bardzo słabym i zwyczajnie zbędnym.
W każdy razie, rzecz to niebywała – poseł na sejm z ramienia Platformy Obywatelskiej stwierdził publicznie, że nie jest politykiem. Twierdzi tak dlatego, że nie pobiera comiesięcznego wynagrodzenia poselskiego. Zapomniał jednak napisać, czy pobiera pieniądze na funkcjonowanie biura poselskiego (w którym zresztą zatrudnia – a przynajmniej do niedawna zatrudniał – Olimpię Kucharską), czy korzysta z przywilejów poselskich itd. Naprawdę, to że zrzekł się pensji, nie znaczy, że teraz może bimbać – startował w wyborach dając ludziom złudzenie, że coś dla nich zrobi. Jego hasłem wyborczym nie było: „sprzedam Lewandowskiego do Bayernu i odezwę się w sejmie raz na dwa lata”. Gdyby startował z takim hasłem, to do parlamentu dostałby się ktoś inny. Być może ktoś, kto faktycznie chciałby działać, a nie tweetować.
Kucharski nie jest politykiem i jeszcze tym, którzy go za polityka mają, zarzuca ignorancję („nie zrozumiesz tego”). Obawiamy się, że tego naprawdę już nikt nie zrozumie.
On tylko gra w piłkę z premierem. Sorry, taki mamy sejm.