Po wczorajszym ziewaniu: sorry, taką mamy kadrę

redakcja

Autor:redakcja

06 marca 2014, 12:09 • 3 min czytania

Wokół reprezentacji PZPN nic się nie zmienia – najwięcej optymizmu jest po losowaniach, najmniej – po meczach. Gdyby futbol polegał na losowaniu kuleczek, czyli bardziej przypominał totolotka, wówczas mielibyśmy szansę być światową potęgą. Niestety, tutaj trzeba jeszcze w odpowiednim tempie i kierunku kopać piłkę, a to już ewidentnie ponad nasze siły. Mecz ze Szkocją byłem tyleż przewidywalnym, co niezmiennie żałosnym widowiskiem, chyba każda z czterdziestu tysięcy osób na stadionie zadawała sobie to samo pytanie: co ja tutaj robię? Kadra gra tak jak grała, bo niby dlaczego miałaby zacząć grać inaczej?
Wciąż bardziej usypia niż rozbudza, wciąż nie ma żadnego pomysłu na dojście z piłką w okolice pola karnego, maksymalną korzyścią, jaką możemy uzyskać z akcji rozegranej kilkoma podaniami jest wrzutka na aferę, chociaż nawet do takich dośrodkowań ten zespół dochodzi raz na dwadzieścia minut. Mówiąc krótko – gola możemy zdobyć tylko przez przypadek, na szczęścia piłka nożna to dyscyplina, w której przypadek ma wielkie znaczenie, więc nie jesteśmy tak całkiem bez szans.

Po wczorajszym ziewaniu: sorry, taką mamy kadrę
Reklama

Obserwowanie wczoraj tej drużyny z trybun stanowiło wyzwanie. Trudno było utrzymać wzrok na boisku, na skutek przeraźliwej nudy człowiek zaczynał się rozglądać po trybunach, po sąsiadach, spoglądał w telefon, na telebim, analizował papierki zgromadzone w kieszeni kurtki, układał plan na następny dzień, zastanawiał się, czy wyjął pranie. Wiele nudnych widowisk nam sprezentowano w ostatnich latach, ale zaserwowany tym razem kotlet nie nadawał się do przełknięcia w żaden sposób. Gdyby gra miała toczyć się wolniej, zawodnicy musieliby usiąść, chociaż i tak momentami miało się wrażenie, że kibice szybciej siedzą niż piłkarze biegają.

Wczoraj przekonaliśmy się, że w eliminacyjnym dwumeczu ze Szkocją jednak nie musimy zdobyć sześciu punktów, nie musimy czterech, nie musimy nawet trzech, a może i jeden będzie sukcesem. To znaczy, niczego wielkiego nasz rywal nie pokazał, ale pozamykał kilka boiskowych ścieżek, cierpliwie operował piłką i czekał. Wystarczyło. Ł»eby jednak być sprawiedliwym, to dodajmy, że z naszej strony wyglądało to podobnie: czyli też nie było łatwo przebić się pod nasze pole karne, też pozamykaliśmy kilka ścieżek i w takim klinczu trwało powszechne oczekiwanie na końcowy gwizdek. Niestety, zanim rozbrzmiał, to jeszcze Szkoci wbili gola.

Reklama

Główne pytanie brzmi: czy za pół roku będzie lepiej?

Nie. Będzie tak samo. Może być co najwyżej szczęśliwiej. Czyli na przykład Milik strzeli pod poprzeczkę, a nie nad nią, a Brown uderzy obok słupka, zamiast w bramkę. Wtedy powiemy, że to my byliśmy cierpliwi i solidni w tyłach, a przeciwnik nie miał pomysłu.

Co najsmutniejsze w meczu ze Szkocją – kadra PZPN nie ma w sobie odrobiny fantazji, werwy, jakiejś radości z gry. Tam nikt nie porywa się na drybling, tak jakby drybling w futbolu był czymś nadzwyczajnym. Nikt nie szarżuje z impetem, nikt swoją energią nie ciągnie za sobą innych. Jeśli w meczu towarzyskim tych zawodników nie stać na element szaleństwa, to na co liczyć w meczach o stawkę? Wszystkie kopnięcia do przodu stanowiły wybór najłatwiejszej opcji. Jedno wielkie alibi, bez krzty ryzyka. Bez ryzyka to dzisiaj trudno przejść przez jezdnię, a co dopiero wygrać mecz międzynarodowy.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Anglia

Kolejne zwycięstwo Aston Villi! Błąd Casha nie przeszkodził [WIDEO]

Wojciech Piela
0
Kolejne zwycięstwo Aston Villi! Błąd Casha nie przeszkodził [WIDEO]
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama