Coraz częściej oglądając kadrę – mijają kolejne miesiące i lata – mamy wrażenie, jakbyśmy siedzieli na meczu Legii. Nic sie nie zmienia. Ciagle oglądamy te same nazwiska, tych samych piłkarzy, którzy wiodą prym w niezłych ligach zagranicznych, a jak już zbierają sie do kupy, to pożytku nie ma z tego żadnego. Dzisiejszy sparing PZPN-u ze Szkocją miał dać odpowiedź na kilka poważnych pytań i co? Tkwimy w takim samym marazmie jak za czasów Smudy i Fornalika. Miejsce w rankingu FIFA mówi wszystko.
Dziś PZPN-owcy potwierdzili nam w zasadzie jedno – faktycznie o drugie trzecie miejsce czeka ich walka ze Szkotami. To w zasadzie taka drużyna, jak team Nawałki. Solidni wyrobnicy z jednym zawodnikiem, który faktycznie może zrobić różnicę – naturalnie mamy tu na myśli kapitalnego Scotta Browna. U nas jego odpowiednikiem był… Właśnie – może wy nam podpowiecie, kogo w zasadzie moglibyśmy pochwalić.
– Krychowiaka? Jego przerzuty znamy od dawna.
– Glika? No, faktycznie dość solidnie.
– Piszczka? Dziś to był raczej Lewczuk.
– to może chociaż Klicha? Sorry, minimum przyzwoitości nas nie zadowala.
– Milika? Fajna lewa noga, ujdzie.
Nie będziemy jednak na siłę szukać plusów, skoro tych tak naprawdę nie ma. Nawałka poprowadził dziś tę zbieraninę po raz trzeci – bo śmieciowych meczów z Norwegią i Mołdawią nie liczymy – i rezultat na razie jest beznadziejny. Trzy mecze, trzy gole stracone, zero strzelonych. 0:2, 0:0, 0:1. Kadra PZPN od wielu miesięcy pozostaje Widzewem wśród reprezentacji, a – przypomnijmy – rozegrała właśnie swój ostatni sparing w terminie FIFA przed eliminacjami.
Wypadałoby zacytować Janusza Wójcika… Była dupa i jest dupa. Z majonezem. Dodatkowy aspekt – dość dziwne podejście Nawałki, a raczej dość smutny odbiór tego podejścia. Skoro Masłowskiemu, jednemu z nielicznych, którzy każdym meczem udowadniają że zasługują na szansę daje króciutki ogon – znaczy graliśmy na wynik, a nie na sprawdzenie personaliów. A jeśli graliśmy na wynik… No właśnie.
PS Osobny akapit należy poświęcić kibicom reprezentacji, którzy dziś wzięli przykład z większości naszych – przyszli na stadion i tyle ich widzieliśmy. Doping nie jest oczywiście niczyim obowiązkiem, ale to jednak dość przykre, gdy na Stadionie Narodowym najgłośniej słychać ekipę ze Szkocji. Z drugiej strony… W sumie nam też szkoda głosu na tę drużynę.