Takiego tłoku do paczki badziewiaków jeszcze nie mieliśmy…

Dajemy słowo, że choć obejrzeliśmy w tym sezonie wszystkie kolejki ligowe, nie pominęliśmy ani jednego meczu, to takiego tłoku do jedenastki badziewiaków jeszcze nie uświadczyliśmy. Przeglądając składy, noty i zastanawiając się nad tym, kogo trzeba „wyróżnić“, wypisaliśmy dobrych (no, „dobrych“) 20-30 nazwisk. Gdyby taka drużyna faktycznie miała wyjść na boisko, musielibyśmy zatrudnić Chińczyków, którzy upychają u siebie ludzi do metra. Stężenie piłkarskiej beznadziei? 10/10.
Ostatecznie zdecydowaliśmy się na poniższą jedenastkę, choć tak naprawdę o skład walczyła cała ofensywa Pogoni, Piasta plus Carlos, Guerrier czy Hanzel. Spora konkurencja wywiązała się też w defensywie, gdzie na ostatniej prostej wypadli równie beznadziejni Nykiel i Kikut. Problemu nie mieliśmy natomiast z bramkarzem, gdzie mega leszczem okazał się jedynie Wolański. Ogółem w obronę badziewiaków wjeżdżałoby się, jak… Dobra, odpuścimy te nawiązania do ulicy Wiertniczej w Warszawie.

Ł»adnych dylematów nie mieliśmy za to przy Kozakach. Śląsk, Zagłębie i Lech – te trzy drużyny pokazały w tej kolejce klasę i – nie licząc profesora Głowackiego – piłkarze z tych ekip zdominowali drużynę kolejki. Wypada przede wszystkim wyróżnić kapitalnego Kownackiego i – to akurat niespodzianka – bardzo, bardzo obiecujące występy Dzinicia i Curto, którzy za punkt honoru postawili sobie udowodnienie, że do Lubina nie ściąga się samego żużlu. Abwo udowadnia to od dawna, odsłaniając przy tym przy tym brak kompetencji Pavla Hapala, który postawił na nim krzyżyk. Ogólnie na Zagłębie patrzy się coraz przyjemniej. Całe szczęście, że nikt tam nie zwariował i nie odpalił po jesieni Lenczyka.

Fot. FotoPyK