Od Totonero do Pucharu Europy. Zespół marzeń rodził się w bólach

redakcja

Autor:redakcja

04 marca 2014, 09:56 • 6 min czytania

Był 20 luty 1986 roku. Po raz pierwszy od paru lat nad San Siro zamiast ciemnych chmur pojawiło się słońce. Ci, którzy obserwowali proces przejęcia zagrożonego bankructwem Milanu przez Silvio Berlusconiego nie wiedzieli jeszcze, że na ich oczach tworzy się właśnie historia futbolu. Już niedługo AC Milan miał być znów wielki, a pomóc mu w tym miały pieniądze i pasja Berlusconiego. Ten włoski magnat telewizyjny uznawany był za najbogatszego człowieka w Italii, a kibice „Rossonerich” marzyli o odbudowie potęgi swojego ukochanego klubu. Milan wkraczał w nową erę, a jego horyzonty miały być wkrótce tak szerokie, jak perłowy uśmiech Silvio Berlusconiego.
Co parę lat objawia się światu drużyna genialna, będąca symbolem pewnego pokolenia. Mieliśmy Barcelonę Pepa, galaktyczny Real czasów Raula czy United Fergusona z roku 1999. Dla kibiców pamiętających nieco starsze czasy liczyła się tylko jedna drużyna, powstała ze sklejenia dwóch światów – bogatej Serie A końca lat 80-tych oraz szczytu potęgi holenderskiej myśli szkoleniowej, którą zwieńczyło mistrzostwo Europy roku 1988. Cała geneza budowania wielkiego Milanu rozpoczęła się jednak dużo wcześniej niż era Berlusconiego, a mianowicie od całkowitego upadku. W myśl zasady: „tylko jeśli stracisz wszystko, jesteś wystarczająco wolny, by powrócić na szczyt”. Upadek był jednak bolesny, a zawierał się w jednym słowie – „Totonero”. Mianem tym nazwano aferę dotyczącą ustawiania meczów w lidze włoskiej, w którą zamieszanych było 11 klubów z pierwszej i drugiej ligi.

Od Totonero do Pucharu Europy. Zespół marzeń rodził się w bólach
Reklama

Włoska piłka weszła w lata 80. zgoła inaczej, aniżeli muzyka rodem z Półwyspu Apenińskiego. Gatunek zwany italo disco zdobywał właśnie szturmem dyskoteki w całym kraju, a włoskie Calcio przeżywało swój upadek, kryminalno-futbolowe historie zajmowały dużą część czasu antenowego. Jest coś charakterystycznego we włoskim futbolu – jeśli sięga dna, odbija się jeszcze wyżej. Tak było w 1982 roku, kiedy Włosi wygrali mundial ledwie dwa lata po „Totonero”, nie można nie wspomnieć także roku 2006. Czyż tryumf w mistrzostwach świata nie odbył się w cieniu Calciopoli, gangreny toczącej wówczas Serie A? 1980 rok był jednak dla włoskiej piłki synonimem upadku. Najbardziej zapłacił za to AC Milan i to stawkę najwyższą – musiał położyć głowę pod topór.

W tamtym czasie drużyna miała w swoich szeregach rodzącą się gwiazdę, którą był Franco Baresi. Ten legendarny obrońca grał w Milanie blisko dwie dekady, osiągając status idealnego kapitana i stopera. Jego osiągnięcia dopiero wyrównał, a później przebił Paolo Maldini. Baresi dołączył do „Rossonerich” w sezonie 1977/78, ale niedługo później przyszło mu już grać w drugiej lidze. AC Milan znalazł się wśród klubów, które znalazły się w samym środku wielkiej afery z ustawianiem meczów w Serie A oraz Serie B. Prezes klubu Felice Colombo został dożywotnio zdyskwalifikowany, a Milan zdegradowano karnie do Serie B. To nie wszystko, ukarano także bowiem kilku graczy mediolańskiej ekipy. Enrico Albertosiego zdyskwalifikowano aż na cztery lata, Giorgio Moriniego na rok, a Stefano Chiodiego na sześć miesięcy. Futbolowe wieki ciemne zawitały na San Siro, a stało się to dokładnie w marcu 1980 roku.

Reklama

Inspektor Bruno Sarone podczas jednej z przedmeczowych prezentacji aresztował prezesa Colombo i dwóch graczy Milanu: wspomnianego wcześniej Albertosiego, a także Cacciatoriego. Tłum widzów na początku był skonsternowany, ludzie przecierali oczy ze zdumienia. Po chwili zaczęli jednak… bić brawo. Wszyscy chcieli powrotu do normalności, choćby kosztem wegetowania w Serie B. Coś trzeba zburzyć, by coś odbudować. „Rossoneri” wrócili do Serie A, ale rok później w 1982 roku ponownie spadli z ligi, lecz tym razem już w wyniku czysto sportowej rywalizacji. Zespół targany był wewnętrznymi podziałami oraz kłótniami, atmosfera nie była zbyt zdrowa. Gwiazda Baresiego świeciła jednak już coraz mocniej i mimo spadku z ligi nie opuścił on Milanu. W 1985 roku w pierwszej drużynie zadebiutował za to pewien 17-latek, który był synem swojego bardzo sławnego ojca. Gołowąs ten nazywał się Paolo Maldini, a miejsca w drużynie nie oddał przez następne ćwierć wieku, tworząc jedną z najpiękniejszych karier w historii XX-wiecznego futbolu. Pod koniec sezonu 1985/86 mający finansowe kłopoty klub przejął Silvio Berlusconi, a następne rozgrywki (1986/87) Milan zakończył na piątym miejscu w lidze, awansując do Pucharu UEFA. Wisienką na torcie była świetna gra Paolo Pietro Virdisa, który zdobył tytuł króla strzelców Serie A. W zespole grali wtedy także obcokrajowcy, przede wszystkim król gry powietrznej Mark Hateley oraz Ray Wilkins. Obaj Anglicy nie doczekali jednak złotych czasów, a ich miejsce zajęli z czasem jeszcze lepsi piłkarze.

Berlusconi zainwestował w skład, ale jego najważniejszą decyzją personalną byli nie gracze, a trener. Wybór nie padł wcale na jakieś wielkie nazwisko, a na nieznanego szerszej publiczności Arrigo Sacchiego. Szkoleniowiec miał to szczęście, iż jego Parma – wtedy beniaminek Serie B – wyeliminowała Milan w Pucharze Włoch, a on wpadł w oko Berlusconiemu. Niespodziewanie w 1987 roku to Sacchi otrzymał klucze do czerwono-czarnej części Mediolanu i rozpoczęła się prawdziwa rewolucja. Arrigo zapatrzony był w najwybitniejszego trenera XX wieku Rinusa Michelsa i także w Milanie chciał wprowadzić własną odmianę futbolu totalnego. Wszelkie eksperymenty z libero i inne udziwnienia zastąpiło ustawienie 4-4-2, z perfekcyjną grą linii obronnej, masowo łapiącej rywali na spalonym. Następną tak świetnie grającą czwórką w defensywie będzie ta Arsenalu z lat 90-tych, z kapitanem Tonym Adamsem na czele. W Milanie ścianę nie do zdarcia tworzyli Tassotti – Maldini – Baresi – Costacurta. W 1987 roku zatrudniono także dwójkę Holendrów: Ruuda Gullita i genialnego napastnika Marco van Bastena. Rok później dołączył do nich Frank Rijkaard. Tak dozbrojona ekipa, uzupełniania dodatkowo Ancelottim, Donadonim, bramkarzem Gallim i napastnikiem Virdisem rozpoczęła podbój Europy.

„Wielki Milan” Sacchiego rozkochał w sobie cały świat, a do dzisiaj tamta drużyna uznawana jest jeśli nie za najlepszą, to jedną z najdoskonalszych w historii. Wysoki pressing, skuteczna gra w obronie, fantazyjny atak – to wszystko przyniosło nie tylko odzyskanie scudetto, ale także dwa z rzędu Puchary Europy w 1989 i 1990 roku. Skorzystała na tym także reprezentacja Holandii. Trójka asów z Milanu rozumiała się na murawie bez słów, prowadząc „Pomarańczowych” do zwycięstwa w Euro 1988. To właśnie w wygranym 2:0 finale przeciwko ZSRR van Basten strzelił TEGO gola, pakując piłkę obok bezradnego Dasajewa. Mało tego, piłkarze Milanu zdobywali także indywidualne trofea – w 1987 roku „Złota Piłka” trafiła w ręce Gullita, a rok później jego wyczyn powtórzył Marco van Basten. Milan był na szczycie świata, a Sacchi kolekcjonował kolejne trofea. Do scudetto (1988) i Dwóch Pucharów Europy dołożył dwa Superpuchary Europy, a także dwa bardzo prestiżowe dawniej Puchary Interkontynentalne (wszystko w latach 1989-90).

O samym Berlusconim napisano i powiedziano już wszystko, ale co ciekawe – a zarazem straszne – większość z tych opinii jest zapewne prawdziwa. Nie można odmówić mu za to jednego. Tak jak Milan był dla niego jedynie dodatkiem oraz hobby, tak on był dla Milanu prawdziwym zbawicielem. „Rossoneri” nie powstaliby z kolan bez pomocy kogoś takiego jak Silvio, a jego charyzma, doświadczenie w biznesie oraz wizja rozwoju nie tylko przywróciły klub do życia, ale uczyniły go numero uno na świecie. Zrozumieć klimat włoskiego Calcio można tylko w jeden sposób – jadąc do Italii. Swoista sentymentalność, uczuciowość oraz niepowtarzalny folklor z pogranicza tanich telenowel, to wszystko wciąż obecne jest we włoskim futbolu, którego twarzą przez lata był właśnie Berlusconi. Włochy od zawsze żyły piłką, a lata 80-te przyniosły rozkwit ligi, gdzie płacono najwięcej i poziom był najwyższy. Niewiarygodne, ale kiedyś każdy piłkarz w Europie marzył o tym, by zaproponowano mu kontrakt w Serie A. To były naprawdę złote czasy Calcio, m. in. właśnie dzięki Milanowi i jego „operetkowemu dyktatorowi”, jak nazywano Berlusconiego. To se ne vrati.

Najnowsze

Anglia

Błąd Casha doprowadził do gola dla Manchesteru United [WIDEO]

Wojciech Piela
0
Błąd Casha doprowadził do gola dla Manchesteru United [WIDEO]
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama