David Abwo: – Straciłem pewność siebie, bo inni o to zadbali

redakcja

Autor:redakcja

20 lutego 2014, 14:20 • 7 min czytania

– Prawda jest jednak taka, że mogłem być w najwyższej formie, a i tak nie byłem wystarczająco dobry dla trenera. Zdarzało się, że czasem wszedłem w końcówce, zagrałem 10 minut, a po meczu słyszałem, że przegraliśmy przeze mnie. Wszystkiemu winny byłem ja – Abwo to, Abwo tamto… – mówi w rozmowie z Weszło David Abwo, bohater Zagłębia w miniony weekend. Opowiada o tym, dlaczego za Orestem Lenczykiem skoczyłby w ogień, dlaczego w Lubinie przeżywał najgorsze momenty swojej kariery, za co ciągle obrywał i jakim cudem tak dobrze rozpoczął wiosnę.
Ile odbyłeś treningów przed pierwszym meczem ligowym?
Treningów? Hmm, niewiele. Chyba cztery.

David Abwo: – Straciłem pewność siebie, bo inni o to zadbali
Reklama

Jak więc to możliwe, że miałeś tak udane wejście?
Po kontuzji ciężko pracowałem, żeby wrócić – najpierw na rehabilitacjach, potem na kilku zajęciach. Poza tym, takie wejście jest ułatwione, kiedy cała drużyna jest dobrze przygotowana. A w tej chwili u nas każdy jest przygotowany, ma siłę i chce grać.

Nadal to jednak nie wyjaśnia twojego dobrego występu i tego, że wytrzymałeś prawie cały mecz, do 77. minuty. Nie brakowało ci sił?
Nie brakowało, ale zbytnio też o tym nie myślałem. Wybiegłem na boisko ze świadomością, że trener wie, w jakiej jestem sytuacji, a i tak na mnie postawił. Pokazał, że we mnie wierzy. Powiedział mi przed meczem, żebym niczym się nie przejmował, tylko dał z siebie maksa. Jeśli wytrzymam tylko pół godziny – w porządku, wejdzie ktoś inny. Mecz zacząłem więc bez jakiejkolwiek presji. To też miało znaczenie.

Reklama

Przyznaj, byłeś zaskoczony, że tak wyszło?
Tak, byłem. Szczerze? Nie spodziewałem się, że zagram tak dobry mecz. Ale przyszedł do mnie Lenczyk i pokazał, jak mocno wierzy w moje umiejętności. Dzięki temu poczułem się silniejszy. To trener, za którym skoczyłbym w ogień.

Ile znaczy dziś dla ciebie Orest Lenczyk, pokazałeś po pierwszej bramce – pobiegłeś w stronę ławki i wylądowałeś w jego objęciach.
Wow, to świetny facet. Lenczyk jest pierwszym trenerem w Europie, który naprawdę we mnie wierzy. Stara się ze mną rozmawiać, tłumaczy mi wiele rzeczy, chce bym się rozwijał. Trener daje mi szansę, bo naprawdę sądzi, że go nie zawiodę. I ja to doceniam. Szanuję Lenczyka, on dla drużyny jest jak ojciec, traktuje nas jak swoje dzieci i naucza piłki, życia.

Chyba tego wcześniej ci brakowało.
To prawda. Dziś czuję zaufanie trenera i na pewno go nie zawiodę. Mówię, że jest dla mnie jak ojciec, to niektórzy się śmieją, że traktuje mnie wyjątkowo. Nieprawda. Jestem lubiany tak samo, jak wszyscy, ale w końcu mam szansę regularnie grać.

Wcześniej w Zagłębiu tak dobrze ci się nie wiodło. Miałeś sporo problemów za czasów Pavla Hapala.
Nie miałem wcześniej odwagi się wychylać i nie chciałem za dużo gadać, bo wykonywałem swoje obowiązki. Prawda jest jednak taka, że mogłem być w najwyższej formie, a i tak nie byłem wystarczająco dobry dla trenera. Zdarzało się, że czasem wszedłem w końcówce, zagrałem 10 minut, a po meczu słyszałem, że przegraliśmy przeze mnie. Wszystkiemu winny byłem ja – Abwo to, Abwo tamto… Chłopaki z szatni pytali mnie czasem: „Dlaczego nie grasz, dlaczego znowu ławka?”. Odpowiadałem, że to może przez jakieś braki taktyczne, trener kiedyś wspominał. Rozmawiałem jednak z Hapalem i on mi mówił: „David, przepraszam, to nie ja, to nie moja decyzja”. Nie wiem, o co mu chodziło, ale do nikogo w klubie z tą sprawą nie szedłem. Raz usłyszałem od trenera, że jestem świetnym piłkarzem, jednym z najlepszych w Zagłębiu i chce, abym został, a po powrocie z obozu dyrektor klubu mówił mi dokładnie to samo. Minęła jednak chwila i tuż przed zamknięciem okna transferowego powiedziano mi, że jak chcę to mogę odejść. OK., ja nie mam z tym problemu, tylko dlaczego tak późno się o tym dowiaduję?! Podobno w międzyczasie zdążyłem stracić formę, ale to przecież była nieprawda – wtedy nie było żadnych meczów, nie miałem kiedy wypaść z dyspozycji. To wszystko było dziwne… Natomiast kiedy odszedł Hapal, miałem najgorszy okres odkąd jestem w Europie. Wszystko to, co robiłem, było najgorsze na świecie. Słowo daję, słyszałem mnóstwo gównianych rzeczy na swój temat. W końcu usłyszałem, że mój największy problem jest taki, że nie znam języka polskiego. Tylko, że wcześniej nikt nie zwracał na to uwagi. Czy dzisiaj, kiedy wszyscy klepią po plecach Abwo, ktoś wytyka mi, że słabo znam wasz język? Niektórzy ludzie, jak mają coś do ciebie, to robią wszystko, by cię krytykować.

W jednym z wywiadów przyznałeś, że brakowało ci pewności siebie. To chyba spory problem?
Wiesz dlaczego tak było? To oni sprawili, że tak się czułem. Codziennie słyszałem opinie, że złe wyniki to moja wina. Jak ma się czuć piłkarz, który jest tak traktowany? Nie ja straciłem pewność siebie, ale inni o to zadbali.

To Hapal mówił ci takie rzeczy?
Tak, Hapal! Słuchaj, w jednym meczu wchodziłem na boisko dziesięć minut przed końcem, przegrywaliśmy już wtedy i ostatecznie też przegraliśmy. Po meczu trener puszczał wideo „David, zobacz, skąd się wziął taki wynik”. Co było dokładnie na tym nagraniu, to trzeba by samemu zobaczyć. Niesamowite, co tam się działo.

Jak myślisz, dlaczego tak ciężko miałeś u Hapala?
Nie wiem, nie rozumiałem go. Przychodził do mnie, czasem nawet chwalił, ale mówił „David, nie jestem jedynym, który podejmuje decyzje”. On, pierwszy trener, nie podejmuje? Nie rozumiałem tego… To słaby trener.

Mówisz negatywnie o Hapalu, ale prowadził cię też trener Buczek. Jak to z nim wyglądało?
O mój Boże. Posłuchaj, nie chcę rozmawiać o wszystkim. Gdybym teraz opowiadał szczerze, co i jak, to mógłbym mieć problemy.

Niektórzy twierdzą, że pokazałeś teraz wysoką formę, bo w czerwcu kończy ci się kontrakt.
(śmiech) A niech mówią, co chcą! Możesz sobie obejrzeć wszystkie moje mecze, wtedy zobaczysz, że odkąd przyjechałem do Polski to zawsze próbowałem dać z siebie maksimum. Uwierz, ja nie myślę o kontrakcie. To dla mnie żaden problem. Grałem już w Turcji, we Francji, na Węgrzech, jestem w Polsce i jeśli porozmawiam z menedżerem, to znajdzie mi klub. Zagłębie to moja drużyna, oddaję dla niej całego siebie. Gdybym miał nie wkładać serca w grę, po co miałbym tutaj grać? Ktoś myśli, że przyjechałem tutaj odbierać tylko wypłatę? Śmieszy mnie to.

Zgadzasz się z opinią, że ten sezon w wykonaniu Zagłębia to kompletna porażka?
Tak, chyba tak. Wydaje mi się, że jeśli w okresie przygotowawczym drużyna nie pracuje zbyt ciężko, to trudniej jest jej o dobre wyniki. Teraz wszyscy pracowali ciężko, jeszcze ciężej i pierwszy mecz pokazał już, że są efekty.

Zapewne wiesz o tym, co w Lubinie spotkało twoich kolegów z szatni – Rakelsa, Gliwę i Jeża.
Ja z kibicami nigdy nie miałem problemów, oni często mówili mi „Brawo Abwo, dobra robota”. Niestety, akurat takiego poparcia z wszystkich stron nie miałem. Trener Hapal brał mnie do siebie i opowiadał, że wcale nie zagrałem dobrze, że znowu coś mu się nie podobało. Bla bla bla… I zdarzyło się, że po tym, co usłyszałem od trenera, zostałem wybrany do „jedenastki kolejki”. Ale wracając do tego, co spotkało kolegów, ludzie często patrzą na same wyniki, czasem nie doceniają zaangażowania. To, że przegraliśmy nie oznacza, że tego chcieliśmy.

Jakiś czas temu powiedziałeś, że to dla ciebie ostatni gwizdek, żeby pójść dalej, wskoczyć na wyższy poziom, do lepszego klubu. Myślisz, że to wciąż możliwe?
Tak, w życiu nic nie jest niemożliwe.

Tylko, że ostatnie lata w Zagłębiu musiałeś spisać na straty. Nic dobrego się u ciebie nie wydarzyło.
Nic dobrego, to prawda. Ale teraz się to zmienia, bo jest w klubie trener, który mi ufa i wierzy w moje w umiejętności. Czasem jest tak, że nawet jeśli ktoś ma umiejętności to nie gra, dopiero potem zmienia się jego sytuacja. Wierzę, że tak będzie ze mną.

Podejrzewam, że przyjeżdżając do Europy, nie tak to wszystko sobie planowałeś.
Moje plany to jedno, a plany Boga wobec mnie – drugie. Ale nie chcę narzekać. Nie mam problemów ze zdrowiem, a dziś to częsty problem: wielu piłkarzy ma kontuzje, przestaje grać w piłkę. Zdrowie sprawia, że jestem szczęśliwy. Wtedy już wszystko zależy ode mnie.

Dziś, mimo pewnej wygranej z Górnikiem, musicie twardo stąpać po ziemi – sytuacja Zagłębia jest bardzo trudna.
To prawda, nie mamy komfortu w tabeli, każdy mecz ma teraz znaczenie. Myślę jednak, że jesteśmy dobrze przygotowani do gry, że taka runda, jak jesienią, już się nie powtórzy. Zagłębie ma dobrych piłkarzy i warunki, żeby być jednym z najlepszych klubów w Polsce. Nie ma możliwości, żeby coś złego stało się w tym sezonie.

Rozmawiał PIOTR TOMASIK

Fot.FotoPyk

Najnowsze

Hiszpania

Były piłkarz o pobycie w Barcelonie: „Nie chciałem z nikim rozmawiać”

Braian Wilma
0
Były piłkarz o pobycie w Barcelonie: „Nie chciałem z nikim rozmawiać”
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama