Ruch zbacza z właściwej ścieżki – obcokrajowcy wracają na pokład

redakcja

Autor:redakcja

08 lutego 2014, 14:00 • 3 min czytania

Jeśli zapytalibyście się nas – czym imponował nam Ruch Chorzów w rundzie jesiennej, to prócz rzeczy oczywistej, czyli wyników w pierwszej kolejności, wymienilibyśmy kadrę. Nie, nie dlatego, że jest taka mocna i szeroka, ale dlatego, że jest skrojona idealnie na miarę chorzowskiego klubu. I co ważniejsze – po rozwiązaniu kontraktu z bezproduktywnym Sultesem – złożona z samych Polaków. Choć nikt na to nie stawiał, chorzowska mieszanka starych ligowych wyjadaczy, dwudziestoparoletnich solidnych ligowców i przyzwoitej młodzieży, pod dowództwem rozsądnego Słowaka Kociana, wręcz ośmieszyła resztę ligi. Przykład Ruchu pokazał to, o czym każde normalne media i każdy poważny ekspert mówili od dawna – 90% obcokrajowców grających w Polsce, nie wyróżnia się niczym względem Polaków. Nie ma więc sensu ich trzymać. Szkoda, że ludziom przy Cichej już znudziło się bycie przykładem dla innych.
Oczywiście taka a nie inna polityka transferowa wynikała z obostrzeń nałożonych na klub przez Komisję ds. Licencji Klubowych. To, co miało być teoretycznie gwoździem do trumny, okazało się najlepszą rzeczą, jaka spotkała Ruch od czasów Waldka Kinga na stanowisku trenerskim (Fornalik w klubie, a Fornalik w reprezentacji to jakby dwie inne osoby). Chorzowski klub był dla nas cichym faworytem w wyścigu o godło Teraz Polska. Był, bo kolejne ruchy transferowe zaprzeczają temu, co tak nam imponowało przez ostatnie pół roku.

Ruch zbacza z właściwej ścieżki – obcokrajowcy wracają na pokład
Reklama

Nasze stanowisko znacie – jeśli ściągać obcokrajowców, to zdecydowanie lepszych od Polaków. Ł»adne uzupełnienie kadr, żadnych rezerwowych, bo to powinny miejsca obstawione przez rodzimych, najlepiej młodych piłkarzy. Tymczasem Ruch zakontraktował wczoraj niejakiego Rołanda Gigołajewa. Rosjanina z tamtejszej drugiej ligi. Jak przekonują w Chorzowie – do rywalizacji. Nóż w kieszeni się otwiera. Czy naprawdę po zawodnika mającego uzupełniać kadrę trzeba jechać aż do Sankt Petersburga? Nie ma nikogo, kto potrafi posłużyć się lewą nogą (argument za Gigołajewem) w I lidze? W rezerwach? W niższych klasach? Ciężko ocenić, jakim dokładnie piłkarzem jest Rołand, ale coś nam mówi, że zdolny 24-latek z zaplecza rosyjskiej Premier League, raczej nie szukałby angażu na Śląsku, tylko w tamtejszym finansowym raju, czyli najwyższej klasie rozgrywkowej.

Jeszcze ciekawiej wygląda ewentualny angaż 30-letniego Słowaka Kamila Kopunka. Z jednej strony, byłby to jedyny w naszej lidze zawodnik, który trafiał do siatki na poważnej światowej imprezie (MŚ 2010 w meczu z Włochami). Z drugiej – facet, który ostanie pół roku spędził na innych zajęciach niż trenowanie i uganianie się za piłką. Biorąc pod uwagę, że do Chorzowa przybywa w samej końcówce przygotowań, pomijając okres budowania kondycji, nie wróżymy mu statusu gwiazdy. Jak już napisaliśmy, dla nas to raczej kandydat na kolejnego Collinsa Johna, a nie Herolda Goulona.

Reklama

Niby to tylko dwa ruchy, które nie zaburzają w sposób drastycznych zdrowych proporcji Polaków i obcokrajowców w szatni Niebieskich, ale mimo wszystko dla nas to spore rozczarowanie. Abstrahując już od tego, że kontraktowanie tych zawodników nosi wszelkie znamiona sprowadzania szrotu, podobała nam się ta wizja Ruchu jako punktu odniesienia dla drużyn, w których kadrach możemy naliczyć masę zbędnego balastu w postaci obcokrajowców. Niestety, wszystko wraca do normy.

Fot.FotoPyk

Najnowsze

Ekstraklasa

Zieliński studzi głowy. W Kielcach nie jest ani tak źle, ani tak dobrze, jak myślą

Jakub Białek
2
Zieliński studzi głowy. W Kielcach nie jest ani tak źle, ani tak dobrze, jak myślą
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama