Kinnear wyrzucił samego siebie. Lepszego transferu w Newcastle nie zrobił

redakcja

Autor:redakcja

05 lutego 2014, 00:13 • 3 min czytania

Rozstania mają często to do siebie, że choćby przychodziły w najlepszym możliwym momencie, to dalej jest to jedynie moment najlepszy spośród złych. Angielska piłka być może bezpowrotnie straciła legendarnego na swój sposób Joe Kinneara, za którym już zaczynamy tęsknić, choć otwarcie trzeba przyznać: dyrektorem sportowym w Newcastle United był fatalnym. Był, bo właśnie zrezygnował z ciepłego stołka, bez choćby słowa wyjaśnienia. Wiadomo póki co, że nie poszło o pozyskanie kiepskich piłkarzy. Kinnear był bowiem na tyle sprytny, że aby zminimalizować ryzyko nietrafionych inwestycji, na wszelki wypadek do Newcastle nie kupił nikogo.
Sprawy potoczyły się ekspresowo. Sprzedaż do Paris Saint-Germain Yohana Cabaye’a, nieznalezienie odpowiedniego zastępstwa, kompromitacja „Srok” w Tyne-Wear Derby, furia kibiców, frustracja Alana Pardewa, aż na samym końcu łańcuszka zdarzeń – dymisja Kinneara. To ostatnie wydawało się jednak do wczoraj nierealne. Choć z drugiej strony – siedem miesięcy temu nierealne wydawało się jego zatrudnienie. Facet z problemami kardiologicznymi, bez pracy od dłuższego czasu, który sławę zyskał dzięki temu, że przekleństwami sztucznie wydłużał zdania, w wieku 66 lat zaczął uczyć się zupełnie nowego fachu, co nie mogło skończyć się dobrze.

Kinnear wyrzucił samego siebie. Lepszego transferu w Newcastle nie zrobił
Reklama

Bywało z nim raz śmiesznie, raz śmiertelnie poważnie. Śmiesznie głównie wtedy, gdy… zachowywał powagę. Wywiady z nim były dla dziennikarzy wyzwaniem – kto szybciej wyłapie jakieś kłamstewko, błąd w wymowie, kto znajdzie tego więcej. Raz Kinnear mówił, że ściągnął do klubu Tima Krula, choć na Greame’a Sounessa nam nie wygląda. Innym razem ilość swoich występów w Tottenhamie ocenił na „ponad 400”, choć statystycy doliczyli się raptem 258. Mówił też o zdobyciu trzech nagród Menadżera Roku w Anglii. Do dziś nie zdradził jednak, na której licytacji wygrał dwie z nich.

Najzabawniejsza scenka, z której go zapamiętamy, miała miejsce podczas jego pierwszego pobytu na St James’ Park. Dwóch dziennikarzy wyraźnie zaszło mu wtedy za skórę.

Reklama

– Który z was to Simon Bird?
– Ja.
– Jesteś pizdą.
– Dziękuję.

I po chwili.

– Który z was to Nial Hickman? Jesteś wykolejeńcem. Absolutnie pierdolonym wykolejeńcem.

Potrafił użyć 54 przekleństw w ciągu pięciu minut, ale nie był równie konkretny w transferowych negocjacjach. Do Newcastle latem trafił co prawda Loic Remy (ze spadkowicza z Premier League – Queens Park Rangers), a w styczniu dokooptowano rezerwowego Borussii Moenchengladbach, Luuka De Jonga, ale obaj przyszli tylko w ramach wypożyczeń. Ł»eby jednak nie było – na kilku grajków miał wyraźną ochotę. Na przykład bardzo spodobał mu się pewnego razu Shane Ferguson, ale akurat w tym przypadku miał związane ręce. Trudno klubowi dwa razy kupić kogoś, kogo ani razu się nie sprzedało…

Mimo wszystko, będzie nam faceta brakowało. Był, jaki był, ale chociaż był jakiś.

MARCIN PIECHOTA

Angliakopie.pl na Facebooku.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama