„Szpak” trzyma się mocno, nie czas na emeryturę

redakcja

Autor:redakcja

30 stycznia 2014, 10:05 • 13 min czytania

Lektura dzisiejszej prasy skłoniła nas do tego, żeby codzienny przegląd zatytułować fragmentem materiału, który na papierze pojawi się… dopiero jutro. Oznacza to dwie rzeczy. Po pierwsze, że w dzisiejszych gazetach, choć jest sporo do poczytania, zwłaszcza w Przeglądzie Sportowym, nie znajdziemy ani jednej informacji, która w jakikolwiek sposób mogłaby zmienić piłkarską rzeczywistość. Można spokojnie przejrzeć przy porannej kawie, bez przesadnego emocjonowania. Po drugie, już jutro w Super Expressie znajdziecie twitterowy wywiad z Dariuszem Szpakowskim, którego dziś dostaliśmy próbkę. – Komentowanie wciąż mnie kręci, to moja pasja – deklaruje „Szpaku”, mówiąc coś o poświęcaniu serca i rozumu.

„Szpak” trzyma się mocno, nie czas na emeryturę
Reklama

FAKT

Ale zacznijmy od Faktu. Naszym absolutnym faworytem bieżącego numeru jest tekst o piosenkarce, której wzdęcia zrujnowały karierę w operze (!!!). Niestety, nie ma w nim ani jednego słowa o piłce, więc musicie obejść się smakiem. Nie będziemy go cytować. Zaczynamy od znacznie mniej szokującej informacji, że Ebi Smolarek przebywa na testach w rosyjskim Torpedo Moskwa.

Reklama

Miał wyjechać do Singapuru i w sposób łatwy i przyjemny dokończyć karierę. Jednak Euzebiusz Smolarek (33 l.) nie wyleci do Azji, ma szansę zostać w Europie. Ebi przebywa na testach w zespole I-ligi rosyjskiej Torpedo Moskwa. Z Rosjanami pozostanie do najbliższego poniedziałku. – Nic konkretnego jeszcze nie wiem, dopiero zaliczyłem pierwsze zajęcia z zespołem – mówił Ebi schodząc z boiska hotelowego kompleksu Miracle w tureckiej Antalyi. Były reprezentant Polski lepszego miejsca na powrót do piłki nie mógł sobie znaleźć. Miracle znaczy cud. – Z tego co wiem mam dziś wystąpić w sparingu. Po tym zapewne porozmawiam z trenerem, jaka i czy w ogóle czeka mnie przyszłość w Torpedo – zaznaczał Smolarek. Na pierwszy rzut oka Ebi nie wygląda na piłkarza, który przez pół roku był bez klubu. Nie ma widocznej nadwagi. Pozostaje jednak pytanie, co z jego wytrzymałością. Dość długi rozbrat z piłką na pewno nie wyszedł mu na dobre. Dla Smolarka ewentualny angaż w Rosji to chyba ostatnia szansa na zarobienie pieniędzy.

Z tytułu wynika, że go w tej Rosji chcą. Z tekstu, że nie wiadomo.

Na stronie obok przeczytamy wspominki فukasza Nawotczyńskiego, który właśnie odpokutował karę dyskwalifikacji za udział w procederze korupcyjnym. – Gdy byłem piłkarzem Górnika Polkowice, każdy mecz, w którym grałem, był ustawiony – przekonuje i generalnie czuje się skrzywdzony. Wykorzystany.

Osoby, które to zorganizowały, są dla mnie śmieciami. Kierownika drużyny, Mariusza Juraka, nie chcę już nigdy więcej widzieć. To on, do spółki z Mirosławem Draganem, Andrzejem Słowakiewiczem i kilkoma piłkarzami stworzyli ten proceder. Niestety, nie mieli dość odwagi, by wziąć konsekwencje na siebie i postanowili obciążyć nas wszystkich – dodaje zawodnik. Na blogu Piłkarska Mafia można znaleźć wyniki dochodzenia, prowadzonego przez wrocławską prokuraturę. Wiosną 2004 roku فukasz Nawotczyński rozegrał w Górniku 12 spotkań. W toku śledztwa ustalono, że klub próbował ustawić wynik każdego z tych meczów. Nie zawsze się to udawało. Po porażce z Wisłą Płock trener Górnika Mirosław Dragan zrugał piłkarzy w szatni, że… nie potrafią wygrać nawet ustawionego spotkania. – Mnie przy tym nie było, bo przebierałem się w drugiej części szatni, tej, w której siedzieli młodsi zawodnicy – mówi Nawotczyński. Wiosną 2004 roku był najmłodszym graczem w pierwszym składzie Górnika. Gdy rok temu został zdyskwalifikowany, miał 31 lat, wciąż był – jak na piłkarza – w sile wieku. Inni zawodnicy Górnika, gdy dosięgła ich kara, byli już u schyłku kariery lub nawet po jej zakończeniu. Uważa, że to właśnie on zapłacił najwyższą cenę.

Ciekawy materiał, do poczytania.

Na koniec Miłosz Przybecki deklaruje, że nie chce pieniędzy od Polonii Warszawa, bo choć klub wisi mu ponad sto tysięcy złotych, on za wiele mu zawdzięcza i pogodził się z tą stratą.

RZECZPOSPOLITA

„Koniec z fikcją” to jedyny tekst o tematyce piłkarskiej w dzisiejszym wydaniu Rzeczpospolitej. Stefan Szczepłek pisze o rezygnacji ze śmieciowych meczów kadry. Raczej bez nowości.

PZPN i firma SportFive reprezentująca jego interesy w sprawach m.in. szukania partnerów dla kadry oraz sponsorów dla związku, już nie mówią jednym głosem. Było tak, kiedy prezes Grzegorz Lato i Andrzej Placzyński podpisali w roku 2009 umowę, obowiązującą do roku 2020. Wtedy strony zapewniały o korzyściach, okazało się jednak, że w praktyce umowa na lata wiąże ręce związkowi, który bez zgody SportFive nie może podpisywać żadnych kontraktów. PZPN nie miał nawet większego wpływu na dobór przeciwników dla reprezentacji. W tym roku jeszcze na dwa tygodnie przed wylotem do Zjednoczonych Emiratów Arabskich Nawałka nie wiedział, z kim jego drużyna zagra drugi mecz. Pewne było tylko jedno: z biznesowego punktu widzenia nawet mało atrakcyjna reprezentacja jest korzystniejszym przeciwnikiem niż drużyna klubowa. Zbigniew Boniek publicznie nie ocenia SportFive i Andrzeja Placzyńskiego, uchodzącego za szarą eminencję polskiej piłki (jeśli już, to raczej go chwali), ale wiadomo, że stara się ograniczyć jego wpływy. Jednym z widocznych przejawów nowej sytuacji jest zmiana na stanowisku dyrektora reprezentacji. Do niedawna funkcję tę pełnił Konrad Paśniewski, bardzo sprawny pracownik SportFive. Był przy kadrze Franciszka Smudy i Waldemara Fornalika. Ale od kiedy trenerem został Adam Nawałka, Paśniewskiego zastąpił dawny piłkarz Tomasz Iwan, który ze SportFive nie ma nic wspólnego. Prezes woli mieć wokół siebie ludzi, którym ufa, a nie takich, którzy pozostali po Lacie. I trudno się temu dziwić.

Tym razem zawodzi nas Gazeta Wyborcza, w której o piłce cisza jak makiem zasiał.

SPORT

Za to okładka katowickiego dziennika prezentuje się dziś tak:

Na początek dowiadujemy się, że Ruch zagrał sparing z Zorią Ługańsk, łatwo wygrywając, przy czym w końcówce rywale już wyłącznie polowali na kości polskich zawodników. Rzekomo dobrze spisał się (wreszcie) Maciej Jankowski, zdobywca dwóch bramek. Dalej Sport zastanawia się, kto powinien zastąpić w kadrze Kubę Błaszczykowskiego. Podaje kilka kandydatur i układa ranking według kategorii.

Europejski top:
Kamil Grosicki
Paweł Wszołek
Bartłomiej Pawłowski

Tak to sobie w Sporcie wymyślili. Prawdziwy europejski top!

Dalej codzienna porcja informacji o Nakoulmie: Rozmowy z Besiktasem Stambuł, po krótkim wyciszeniu, wczoraj znów zyskały rumieńców i ponoć porozumienie na linii Besiktas – Nakoulma – Górnik jest coraz bardziej prawdopodobne. Wszystkim stronom zależy na tym, żeby dojść do porozumienia i zdaje się, że oferta dla Górnika oraz piłkarza jest satysfakcjonująca. Górnik miałby dostać około 400 tysięcy euro.

Na kolejnej stronie rozmowa z Tomaszem Podgórskim.

Jak dużą rolę w poprawie gry w tyłach odgrywa Hebert?
– Wygląda na to, że znaczącą. W oczy rzucają się zwłaszcza jego bardzo dobre warunki fizyczne i gra głową. Jego gabaryty sprawiają, że to człowiek trudny do przejścia. Z drugiej strony – oceniam go przez pryzmat treningowych gierek, które nigdy w pełni nie oddadzą tego, co się dzieje podczas meczu o stawkę.

Słowo jeszcze o Victorze Nikiemie.
– Już po pierwszych treningach widać było po nim, że choć jest defensywnym pomocnikiem, ma zmysł do gry kombinacyjnej. To taka portugalska szkoła, czyli będąc pod presją, nie wybija piłki na oślep, tylko stara się ją umiejętnie rozegrać. Poza tym cieszę się z podejścia jakie obaj prezentują. Są otwarci, chcą się uczyć języka.

A Gerard Badia?
– To niewysoki, ale bardzo ruchliwy zawodnik. Jego mocnymi stronami są technika i lewa noga, bo trzeba mu oddać, że ma ją ułożoną naprawdę dobrze. W sparingach grywał jako podwieszony napastnik, ale podobno może równi dobrze występować na obydwu skrzydłach.

Specjalnie wybraliśmy fragmenty o nowych twarzach w Piaście.

SUPER EXPRESS

Wierzcie lub nie, ale najobszerniejszym piłkarskim tekstem w dzisiejszym Super Expressie jest materiał o tym, że Boruc stanął na głowie, żeby zatrzymać Arsenal. Krótkie info, jak wyglądał mecz.

Szczęsny zbiera coraz lepsze recenzje za swoje występy w Premier League. Zachwycony jego grą jest menedżer Arsenalu Arsene Wenger, który kategorycznie wyklucza sprzedaż Polaka. – Wojciech zawsze był młodym i obiecującym golkiperem. Gdy patrzysz na niego, to czujesz, że ma kulturę tego klubu we krwi. Przybył tu w wieku 16 lat, a w takich przypadkach każdy trener myśli w ten sam sposób. Po prostu nie chce dopuścić do odejścia wychowanego w klubie zawodnika w momencie, kiedy stał się on gotowy do gry na najwyższym poziomie – powiedział francuski menedżer. Równie dobrze według Brytyjczyków zagrał Boruc, który szczególnie w drugiej połowie dosłownie stawał na głowie, by zatrzymać walec z Londynu. „Pierwsze 40 minut mógł spędzić w szatni, bo Arsenal praktycznie nie zagroził bramce gospodarzy. Zachowywał jednak pełną koncentrację – przy stanie 1:0 dobrze obronił strzał Koscielnego, a po przerwie kilka razy popisywał się dobrym refleksem” – oto recenzja występu „Borubara” na Goal.com, który ocenił go na 3,5.

Dalej same drobiazgi w ramkach:
– Piotr Parzyszek może zagrać w Nantes
– Piłkarze Górnika kąpali się w lodowatym morzu
– Nie będzie więcej śmieciowych meczów kadry

Na kolejnej stronie z kolei zapowiedź drugiego (po Manuelu Arboledzie) wywiadu, w którym dziennikarz „Superaka” zadawał pytania czytelników z Twittera. Rozmowa z Dariuszem Szpakowskim, który nie pozostawia wątpliwości: komentowanie wciąż go kręci i tak szybko nie odejdzie.

– Komentowanie wciąż mnie kręci, to moja pasja. Od 40 lat poświęcam temu serce i rozum. Wiem, że niektórzy chcieliby, abym dał sobie spokój, ale w najbliższym czasie tak się nie stanie. Do emerytury zostało mi kilka lat i mam nadzieję komentować jeszcze wiele fajnych spotkań. Na Zachodzie to sam komentator decyduje, kiedy powie „dość”, a u nas? Mówią, że stary, że powinien ustąpić miejsca młodszym. OK, ale to co miałbym robić? Wyjść na ulicę i żebrać? – mówi legendarny komentator. To pierwszy tego typu wywiad w karierze Szpakowskiego, złożony wyłącznie z pytań zadanych na naszym twitterowym koncie.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Kowalczyk walczy z czasem. Ale nie Wojtek, tylko Justyna.

Na początek materiał o przygotowaniach Legii. Henning Berg układa drużynę po swojemu i preferuje dyscyplinę oraz zajęcia taktyczne, zamiast dźwigania sztang.

Słowo klucz, to taktyka. To konik Norwega. Ma przygotowane dziesiątki slajdów, które wyświetla na odprawach. – Pod tym względem jest bardzo duża zmiana. Uczymy się tego, jedni szybciej, drudzy wolniej. Jak opanujemy, Legia będzie grała zupełnie inaczej, niż w ostatnich miesiącach – mówią zawodnicy. Berg nie ogranicza się do stwierdzeń typu: zawodnik X traci piłkę, to Y musi go asekurować. To o wiele bardziej skomplikowane. Drużyna ma rozpisane określone zachowania w każdej boiskowej sytuacji. Przykładowo, jeśli przy piłce jest środkowy pomocnik, to slajdy precyzują, co ma w tym momencie robić boczny obrońca, kogo ma asekurować defensywny pomocnik, gdzie ma stać jeden czy drugi stoper czy pozostali gracze. W teorii to jasne, ale z praktyką bywa różnie. Choć ci, którzy widzieli mecz kontrolny z FC Köln (2:2) twierdzą, że pierwsza połowa, kiedy na boisku przebywali teoretycznie najlepsi piłkarze, pod względem realizacji założeń było przynajmniej dobrze. Norweg stara się także poprawić organizację gry po stracie piłki, co szwankowało jesienią, a przełożyło się na dużą liczbę straconych bramek (aż 38 w 35 meczach). Schematy są ćwiczone do znudzenia, każdy trening poprzedza odprawa. Szkoleniowiec, w porównaniu z Urbanem czy Maciejem Skorżą, nie przerywa jednak ćwiczenia wykonywanego źle, pozwala je dokończyć, dopiero wówczas tłumaczy…

Na kolejnej stronie mamy rozmówkę z Krzysztofem Mączyńskim, ale szczerze – nie ma w niej niczego, czego nie powiedziałby już wczoraj w wywiadzie dla Weszło (tutaj). Dalej tekst o wzmocnieniach Widzewa i… w sumie też bez nowości. Może z racji kilku cytatów jednak zacytujmy.

Następnym wzmocnieniem może być Albańczyk Xhevdet Gela. – Myślę, że lada dzień będzie już pełnoprawnym zawodnikiem drużyny, czwartym ściągniętym zimą – zapowiada trener Artur Skowronek, który liczy również na szybkie porozumienie działaczy z pomocnikiem Jakubem Wilkiem. Ponoć rozmowy idą w dobrym kierunku, a wszystko ma rozstrzygnąć się do końca tygodnia. Wymienieni piłkarze to najłatwiejsza część zimowych planów transferowych. Przy pozostałych dwóch nazwiskach zaczynają się schody. فodzianie nie ukrywają, że ze Śląska chcieliby wypożyczyć na pół roku bramkarza Rafała Gikiewicza i pomocnika Mateusza Cetnarskiego. Gikiewicz dał pozytywną odpowiedź działaczom Widzewa, ale pojawiło się kilka problemów. Wrocławianie mają wobec zawodnika zaległości finansowe, poza tym bardziej zależy im na transferze definitywnym, niż na wypożyczeniu. Rozmowy trwają. Przy Piłsudskiego twierdzą, że bardziej realne jest pozyskanie Cetnarskiego.

Polecamy na kolejnej stronie rzucić okiem na historie opowiadane przez Łukasza Nawotczyńskiego, które cytowaliśmy już przeglądając Fakt. Sami na koniec zacytujemy jeszcze dwa materiały. Pierwszy mówi o tym, że spotkanie ostatniej szansy niebawem zdecyduje o tym czy Mateusz Możdżeń zostanie w Lechu Poznań. Nieoficjalnie w końcu roku docierały informacje, że Lech zamknął sprawę Możdżenia i nie ma już zamiaru wracać do negocjacji. Te doniesienia nie znalazły jednak ostatecznie potwierdzenia, bo w marcu dojdzie do spotkania. – Na razie Mateusz imponuje nam profesjonalizmem, pokazuje każdego dnia, że chciałby tutaj dalej grać – cieszy się wiceprezes Rutkowski. Kontrakt obowiązuje piłkarza do 30 czerwca, więc teoretycznie od 1 stycznia Mateusz może już wiązać się z nowym pracodawcą, do którego trafiłby po wygaśnięciu umowy z Kolejorzem. – Jest takie ryzyko, liczymy się z tym – dodaje szef poznańskiego klubu.

Drugi to rozmowa z Miłoszem Przybeckim.

– Mam nauczkę. Nigdy już nie będę deklarował o co walczymy. Dziś mogę powiedzieć tylko tyle, że postaram się, by druga runda była zdecydowanie lepsza. Zawsze odpalam na wiosnę, rok temu też tak było. Przez pierwsze pół roku w Lubinie na drodze stawały mi kontuzje. Gdy chciałem wrócił, uraz się odnowił, nie mogłem pokazać pełni swoich umiejętności. Dziś wiem, że byłem zbyt niecierpliwy. Dobrze się czułem, nie rozumiałem, że z mięśniem dwugłowym nie ma żartów. Nie umiałem usiedzieć na miejscu.

Kto zrobił z pana piłkarza?
– Zawodnika, bo do piłkarza mi jeszcze trochę brakuje. I nie kto, ale co. Kontuzje. Dwa razy miałem zerwane więzadła: najpierw w Remesie Opalenica, potem w Koronie Kielce. W obu przypadkach, zanim ich doznałem, słabo się czułem. Coraz gorzej mi szło, traciłem zapał, coś gasło. I wtedy wstrząs: kontuzja! Byłem sfrustrowany, że nie mogłem grać w Polonii. Poszedłem na wypożyczenie do korony i znów więzadła. Kilka miesięcy z głowy. Za każdym razem wracałem jednak mocniejszy.

ANGLIA: City rozbija Tottenham, Konoplyanka do Liverpoolu?

Angielscy dziennikarze prześcigają się dzisiaj w komplementach pod adresem Man City, co nie może dziwić skoro „The Citizens” powieźli wczoraj Tottenham piątką na ich stadionie. Tytuły „Złapcie nas, jeśli potraficie” czy też „Przybij piątkę!” mówią same za siebie, a uśmiechnięci gracze City witają nas ze wszystkich sportowych okładek. Co więcej poza tym? Głównie komentarze wczorajszych meczów, docenia się dobre widowisko jakie stworzyła Villa i WBA, krytykuje słaby występ Chelsea. „Mirror Sport” ponownie informuje, że Draxler jest o krok od Arsenalu (tak już z drugi tydzień), Cabaye do PSG to też stary news, ale mamy jedną ploteczkę: Konoplyanka do Liverpool za piętnaście milionów funtów.

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

WفOCHY: Osvaldo w Juve kwestią godzin, Taarabt do Milanu?

„Tuttosport” dzisiaj raczy nas garścią plotek transferowych. Nazwiska ich bohaterów są znane i wymieniane w mediach pod kątem transferu od tygodni (Vucinic, Nani), ale teraz do gry mieliby włączyć się nowi gracze. O Portugalczyka zabiegać ma bowiem nie tylko Juve, ale także Inter, a Vucinić może trafić na wypożyczenie do Arsenalu. Bardzo ciekawie wygląda także informacja na temat wypożyczenia Taarabta do Milanu, a więc najwyraźniej „Rossoneri” próbują pozyskać kolejnego gracza, który ma dużo do udowodnienia, a chwilowo jego kariera nieco wyhamowała. „Corriere dello Sport” z dużą pewnością podaje na okładce informację, że przejście Osvaldo do Juventusu powinno rozstrzygnąć się jeszcze dzisiaj. Czekamy z zainteresowaniem na rozwój wydarzeń, szczególnie, że również ta gazeta potwierza rewelacje „Tuttosportu” na temat Taarabta. Berisha idący do Romy reklamowany jest z kolei jako „Baby Ibra”.

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

HISZPANIA: Dekada Sergio Ramosa

W Hiszpanii wrażenie robi na nas efektowna okładka z Sergio Ramosem, a którą zaprezentowała „Marca”. Pokazuje ona jak zmieniał się ten gracz przez ostatnią dekadę (czas od debiutu ligowego), oczywiście wokół tego również duży materiał przekonujący, że Ramos ani na chwilę nie zboczył z drogi do zostania futbolową legendą. „As” raczy nas nieporównywalnie mniej ciekawą czołówką, bo tam znajdziemy relację meczu Bilbao – Atletico (1:2), poza tym znowu rozwleka nieco „Neymargate”, z czym najwyraźniej skończyła już cała reszta konkurencji. W „Sporcie” relacja z meczu Barcelony, najwięcej zachwytów pod adresem Puyola i Alexisa, a w „Mundo Deportivo” zwracający tytuł na okładce „25.551 bohaterów”. O kogo chodzi? Taka była frekwencja wczoraj na Camp Nou z powodu fatalnej pogody.

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

PORTUGALIA: Shikabala nową gwiazdą Sportingu

Na okładkach portugalskiej prasy króluje dzisiaj Shikabala, właśnie sprowadzany w glorii gwiazdy do Sportingu. Egipcjanin ma podpisać kontrakt aż na pięć lat, możemy się więc spodziewać, że dwudziestoośmioletni zawodnik – jeśli wypali – na długo będzie stanowił o sile tej drużyny. „Record” pisze z kolei, że Manchester City włączył się do wyścigu o Fernando z Porto (wcześniej faworytem do ściągnięcia Brazylijczyka było United). O Andre Gomesa natomiast mają walczyć Monaco z Liverpoolem, a ostatecznie nie ma ofert za Carlosa Martinsa. Wciąż medialnie sprzedawani są też Otamendi (Liverpool) i Mangala (City). Z innych materiałów na pewno wyróżnia się „O Jogo”, która zamieściło duży wywiad z Lucho Gonzalezem.

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama