Obieżyświat Bakero rusza w kolejną podróż? Tym razem przystanek Filipiny

redakcja

Autor:redakcja

26 stycznia 2014, 13:27 • 2 min czytania

O tym, że dziwne są dalsze losy piłkarskiego szrotu, zwożonego do Polski w okresach takich jak ten, pisaliśmy nie raz, nie dwa. Jeden swe miejsce odnajdzie w egzotycznych krajach, inny pokopie z taksówkarzami i mleczarzami w IV lidze holenderskiej. Nic nas nie zdziwi. Podobnie zaczynają wyglądać losy trenerów, którzy pracowali nad Wisłą. Wynalazek Wojciechowskiego, ulubieniec Rutkowskiego – sympatyczny Jose Mari Bakero wymieniany jest właśnie w roli faworyta do objęcia reprezentacji Filipin. Smutna to wiadomość dla naszych włodarzy – z miarę poważnych piłkarsko krajów, na umiejętności trenerskie Bakero dali się nabrać tylko oni.
Dla nas Bakero zawsze miał w sobie coś z Ulatowskiego – abstrahując od piłkarskiej przeszłości, obaj zdecydowanie lepiej wypadają w oku kamery niż w piłkarskiej szatni. Nie ma dla nich problemu, gdy trzeba poopowiadać tłumowi przed telewizorem o zawężaniu pola gry. Dobrze skrojony garnitur, okrągłe zdania i gwiazdy telewizji z dopiskiem „trener” gotowe. Jednak gdy trzeba samemu przekazać coś swoim zawodnikom, dziwnym trafem nie wychodzi. Przewagą Hiszpana jest to, że zdecydowanie szybciej odnalazł swoje prawdziwe powołanie – trener z niego żaden, to dziś podróżuje po egzotycznych krajach, robiąc za ewangelizatora futbolu.

Obieżyświat Bakero rusza w kolejną podróż? Tym razem przystanek Filipiny
Reklama

Jako że popyt na „małą Barcelonę” występuje praktycznie wszędzie, Bakero przerzucił przez ramię swój worek włóczykija i ruszył w podróż. Najpierw wylądował w Peru, gdzie próbował nabierać ludzi w klubie Juan Aurich Chiclayo, lecz po serii kompromitujących porażek i tamtejsi poznali się na Hiszpanie. Później pokręcił się trochę niezobowiązująco po Libii przy klubie Al-Ahly Trypolis, a dziś na poważanie myśli o byciu selekcjonerem reprezentacji Filipin.

Nawet nie dziwimy się wielce wyborom tego trenerskiego prawdziwka – może trafić do kraju, w którym sportem numer jeden są walki kogutów, ikoną bokser Manny Pacquiao, a liga piłkarska – jak mówił z wywiadzie z nami Ben Starosta – dopiero w powijakach. Reprezentacja kraju do Mistrzostw Świata w RPA nawet nie próbowała się dostać, a z wyścigu o te w Brazylii odpadła w przedbiegach. Czy ktoś tam będzie próbował podważyć autorytet byłego piłkarza FC Barcelony? Raczej nie. Zepsuć nie ma czego, więc życzymy szczęścia. Im dalej Bakero znajduje się od Polski, tym jesteśmy szczęśliwsi.

Reklama

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama