Powoli zaczynamy się przyzwyczajać do tego, że jeśli w piłce nie dzieje się kompletnie nic, wszyscy zabarykadowali się na zgrupowaniach, lub w szatniach przed meczami sparingowymi, najciekawsze wydarzenia odnotowuje się w Ameryce Południowej i na Bałkanach. Tam nie widać różnicy, sparing, liga, puchary, cokolwiek. Zawsze dzieje się coś wartego opisania. Tym razem – dziewięciu urugwajskich zawodników aresztowanych po sporej bójce podczas meczu „towarzyskiego” między Penarolem i Nacional.
Burdy podczas meczów w Ameryce Łacińskiej przedostają się do europejskich mediów tak często, że zastanawiamy się czy w ogóle grają tam jakieś normalne mecze. Pomijając już te naprawdę hardkorowe doniesienia, jak sędzia, który ugodził nożem zawodnika, a następnie został poćwiartowany przez rozwścieczonych kibiców (więcej o tamtej sprawie w tym miejscu), raz na kilka dni dochodzą do nas wieści takie, jak raport whoateallthepies.tv z dzisiejszego poranka. Umówmy się, że już sam pomysł gierki Penarol-Nacional, czyli sparingowe spotkanie śmiertelnych derbowych rywali z Montevideo pachniał skandalem. Okazało się jednak, że tym razem dym wywołali nie kibice, wiernie podróżujący za swoimi klubami, ale… sami piłkarze.
Dlaczego sprawa jest wyjątkowa? Po pierwsze, nie klepią się drwale z jakiegoś kartofliska, ale zawodnicy z najwyższej ligi, z największego miasta Urugwaju, którego liga nie jest przecież kenijskim turniejem szóstek halowych, ale jedną z bardziej cenionych klas rozgrywkowych po drugiej stronie „wielkiej wody”. Po drugie, klepania nie przerywa sędzia. Po trzecie – nikt nie zamierza hołdować zasadzie: „co na boisku, zostaje na boisku”. Dziewięciu zawodników otrzymało dwumiesięczne zakazy gry w piłkę (dotyczy wyłącznie krajowych rozgrywek), a noc po meczu spędziło na policyjnym komisariacie.
Oto filmik z tego, jakże towarzyskiego, meczu. Jest kilka naprawdę kozackich ciosów.