Chyba już wiemy, dlaczego Silvio Rodić przeszedł casting do Lubin Shore…

redakcja

Autor:redakcja

24 stycznia 2014, 15:55 • 3 min czytania

Gdy Zagłębie ogłasza oficjalny transfer, porządny dziennikarz od razu rusza do sprawdzenia, cóż to za ananas skusił się na dołączenie do Lubin Shore. Silvio Rodić. Memory, find… I wszystko jasne. Pobieżny przegląd zagranicznych źródeł to wiadomość o jednym meczu w młodzieżówce Chorwacji, ale – co zdecydowanie ciekawsze – multum informacji o tym nie jak gra, ale kim jest nowy bramkarz Zagłębia. Skrót? Oskarżany o pobicie żony, awantury na komisariacie oraz dość częste wizyty w kasynie. Druga strona medalu? Niegdyś bardzo utalentowany bramkarz, który swego czasu – jak Marijan Antolović! – ocierał się o chorwackich gigantów.
Zacznijmy jednak od tych negatywnych stron. Silvio Rodić, maj 2013, kilka ładnych miesięcy przed wyruszeniem na podbój Ekstraklasy. Wsłuchajmy się w doniesienia vecernji.hr. – Rodić w obecności syna miał chwycić za szyję żonę, przycisnąć do ściany, rzucić na podłogę, dusić i uderzyć w lewą część twarzy i ucho, wykrzykując „nienawidzę cię!”. Noc spędził na komisariacie, gdzie zachowywał się agresywnie – informuje chorwacki portal. Kulisy? Atakował zarówno werbalnie, jak i fizycznie, policja ogłosiła, że do sądu wniesiono wobec niego akt oskarżenia. Powód awantury? 24-letnia małżonka odkryła SMS-y Rodicia do jego kochanki. Dziennikarze pod tekstem dodali, że Chorwata widywano także w kasynach, a ponadto lubi grać na zakładach bukmacherskich.

Chyba już wiemy, dlaczego Silvio Rodić przeszedł casting do Lubin Shore…
Reklama

Pasuje do Lubina jak pięść do nosa, albo cegła na maskę auta, nieprawdaż?

Na szczęście to w sumie najgrubszy z zarzutów, w dodatku w samej Chorwacji traktowany wyłącznie jako błędy – niedalekiej, bo niedalekiej, ale jednak – przeszłości. – Lubił wyjść do kasyna, to prawda – komentują przepytywani przez nas dziennikarze z Chorwacji, którzy boją się wypowiadać w takich sprawach pod nazwiskiem. Alex Holiga zwraca natomiast uwagę, że Rodicia w Slavenie dopadła stagnacja. – To dobry bramkarz, kilka lat temu uchodził za jednego z najbardziej utalentowanych w całym kraju. Sądzę, że trochę się zasiedział w Koprivnicy, dlatego ten transfer to świetny ruch przede wszystkim dla niego samego, dla jego kariery. W Polsce może wrócić do formy sprzed kilku sezonów – komentuje ceniony chorwacki dziennikarz.

Reklama

Jedyne czysto piłkarskie zarzuty wobec nowego nabytku Zagłębia miał trener Slavena w 2010 roku. Rodić kompletnie zawalił mecz z Hajdukiem, a jego szkoleniowiec otwarcie mówił w mediach o sankcjach, które mogą spotkać chorwackiego golkipera. Poza tym bronił całkiem przyzwoicie, co potwierdza zainteresowanie ze strony chorwackiego duopolu, czyli Dinama Zagrzeb i właśnie Hajduka. Na szczycie jednak pojawiły się te pozaboiskowe historie, wypady do kasyna, szamotaniny z konkubiną żoną… Potem utrata miejsca w składzie, wspominana przez chorwackich dziennikarzy stagnacja i… dołującego bramkarza przechwyciło lubińskie Zagłębie.

Teoretycznie Rodić nie pasuje do zespołu walczącego o utrzymanie w Ekstraklasie i mamy przeczucie – mając jednocześnie w pamięci cenionego Antolovicia – że gdyby nie błędy młodości, dziś broniłby nieco wyżej. Pozostaje pytanie, czy w specyficznej atmosferze panującym w domu „Ekipy z Lubina” alias „Lubin Shore” nie wrócą stare nawyki, przyzwyczajenia i ukryte nałogi. Z jednej strony w Lubinie zarzekają się, że co złego to nie oni, z drugiej – to wciąż to samo Zagłębie, miejsce w którym na bramach powinno być wykute: „porzućcie nadzieję, wy, którzy tu wchodzicie”. Pozostaje mieć nadzieję, że odbuduje go trener Lenczyk. W końcu nie z takimi ananasami potrafił sobie poradzić.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama