Dziś aż chciałoby się zaintonować – oto jest dzień, który dał nam pan! Oglądamy mecz Pucharu Włoch, jego stawką ćwierćfinał, a po boisku biega trzech Polaków. Trochę szkoda, że pracą Łukasza Skorupskiego w bramce Romy było robienie pajacyków. Na brak zajęć nie narzekał z kolei zmartwychwstały Bartosz Salamon. Przeważnie od jej nadmiaru kręciło mu się w głowie i łapały go skurcze. Najbardziej podobał nam się Paweł Wszołek, ale – jak wprawnie zauważył ktoś na Twitterze – grał dobrze, dopóki nie dostał piłki.
Gdybyśmy mieli określić grę byłego piłkarza Polonii Warszawa przy pomocy jednego słowa, to napisalibyśmy, że był po prostu ruchliwy. Biegał, szukał gry, wychodził do podań. Bardzo się starał i, co ważne, koledzy naprawdę chcieli mu zagrywać piłkę. Był przeciwieństwem wczorajszego Rafała Wolskiego, sprawiającego wrażenie trędowatego. Z boku wyglądało na to, że Wszołek wprowadził się do „Sampy” koncertowo. Wyglądał nie jak debiutant, a wodzirej. Z werwą i dynamiką. Szkoda, że czar pryskał, kiedy pod jego nogi trafiała piłka, co z resztą rzetelnie odzwierciedlają statystyki. Przyspieszyć, podprowadzić – w porządku. Problem pojawiał się, kiedy trzeba było kogoś minąć, albo dośrodkować. I to bardzo poważny problem. Na tle słabych kolegów wyglądał jednak wyjątkowo dobrze.
POD LUPÄ„ – PAWEŁ WSZOŁEK
Podania: 19
Podania celne: 78,9%
Podania celne na połowie rywala: 57,1%
Długie podania: 0
Krótkie podania: 19
Pojedynki wygrane: 3
Pojedynki przegrane: 8
Wygrane pojedynki główkowe: 2
Przegrane pojedynki główkowe: 1
Odzyskane piłki: 5
Zupełnie beztroski był dziś pierwszy z debiutantów, Łukasz Skorupski. Przez cały mecz miał dosłownie kilka kontaktów z piłką. Jedyne, co mogło podnieść mu ciśnienie, to skierowane w światło bramki podania od własnych obrońców. Po części świadczące o zaufaniu do Polaka, a po części o delikatnej lekkomyślności nadawców. Mimo tego, że był bezrobotny, sprawiał wrażenie pewnego. Klaskał, pokrzykiwał. Widać, że dla niego nie ma różnicy, czy gra w Rzymie, czy w Zabrzu i to niewątpliwie trzeba docenić.
POD LUPÄ„ – ŁUKASZ SKORUPSKI
Gole stracone: 0
Obrony: 3
Błędy, po których padały bramki: 0
Wyjścia do piłki: 0
Piąstkowania: 3
Na deser zostawiliśmy sobie zjawisko, któremu chcieliśmy przyjrzeć się najbliżej. Bartosz Salamon nie grał od prawie roku. Wznowił karierę i, niestety, nie można powiedzieć, że był to powrót w wielkim stylu. Pierwsza połowa? Tragedia. Druga nieco lepsza, kilka dobrych wślizgów, ale braki motoryczne i kondycyjne wciąż są gigantyczne. Przychodząc do Milanu mówił, że musi popracować nad szybkością. To samo powtarzał podpisując kontrakt z Sampdorią. Nie znamy go. Nie do końca wiemy, czy rzeczywiście jest tak wolny, czy to paskudne pokłosie braku rytmu meczowego. W głowie utkwił nam pewien schemat. Akcja Romy. Biegnie napastnik, obok niego obrońca. Napastnik zatrzymuje się, robi zwód. Jeden, drugi. Mija kilka sekund i w tym momencie linię własnego pola karnego tryumfalnie przekracza wracający Salamon. Naprawdę pozytywnie, że chłopak w końcu pokazał, że żyje, ale na boisku, poza kilkoma interwencjami, przypominał wlokącą za sobą bandaże mumię. Ospałą, niechętną i o dwa tempa za wolną. Przypominamy, że kontuzję wyleczył już ponad miesiąc temu.
POD LUPÄ„ – BARTOSZ SALAMON
Podania: 56
Podania celne: 75%
Podania celne na połowie rywala: 45,5%
Długie podania: 15
Krótkie podania: 41
Pojedynki wygrane: 6
Pojedynki przegrane: 1
Wygrane pojedynki główkowe: 4
Przegrane pojedynki główkowe: 0
Odzyskane piłki: 3