Jedna, dwie istotne informacje – tak naprawdę tyle da się wycisnąć z dzisiejszego przeglądu prasy drukowanej. Krzysztof Klicki znów wspomoże Koronę Kielce swoimi milionami, w zamian za reklamę w nazwie Areny Kielce. Lechia Gdańsk jest z kolei coraz bliżej zmiany właściciela. Jak tylko klub przejmie zagraniczne konsorcjum, jeszcze w styczniu powinno zrobić się również nieco ruchu w sprawach transferowych. Większość prasowych tytułów wspomina zmarłego Eusebio, generalnie jednak wszyscy zajmują się Robertem Lewandowskim, przy okazji uparcie licząc te miliony, które zarobi w Monachium.
FAKT
Trzy piłkarskie strony w tym dwie poświęcone transferowi Lewandowskiego. Chyba pora się przyzwyczaić, że tak to będzie dziś wyglądać. Mamy kalendarium pokazujące drogę Lewego do Monachium, wyliczenie co mógłby kupić sobie za swój kontrakt (na przykład wyspę na archipelagu Polinezji Francuskiej) i trochę tekstu.
Jak ustalił, Fakt Lewandowski był zdecydowany na przejście do Bayernu od ponad roku. Latem 2012 roku otrzymał dwie bardzo lukratywne oferty z Bayernu i Manchesteru United. Wtedy obie zostały zablokowane przez władze Borussii. Czerwone Diabły odpuściły, ale mistrzowie Niemiec kontynuowali rozmowy z agentami piłkarza Cezarym Kucharskim (42 l.) i Maikiem Barthelem. Reprezentant Polski nie chciał przedłużać kończącego się 30 czerwca 2014 roku kontraktu w Dortmundzie. Zwłaszcza że podczas rozmów usłyszał od Hansa-Joachima Watzkego (55 l.), że „Polak nie może być najlepiej zarabiającym piłkarzem w klubie”. Ostatecznie szefowie BVB zgodzili się puścić Lewandowskiego na rok przed upływem umowy. Właściciele Bayernu wyłożyli na stół 30 milionów euro. Wcześniej sfinalizowali jednak transfer Mario Goetzego (22 l.), wykorzystując klauzulę 37 milionów euro w jego kontrakcie. To zablokowało przejście „Lewego” do Monachium. Borussia koniecznie chciała go wypchnąć poza Niemcy.
Opuści Anglię przez gangstera – to już tekst o Dariuszu Dudce. Jak się okazuje, bynajmniej nie ze strachu albo z powodu braku chęci samego zawodnika. Opuści klub, bo musi.
Dudka chciał zostać w Birmingham, podobnie jak menedżer Lee Clark (42 l.). Warunkiem Polaka była jednak zmiana właściciela. Yeung, kiedyś fryzjer, przebywa teraz w areszcie domowym w Hongkongu. Jest oskarżony o pranie brudnych pieniędzy. Pod koniec listopada w dzienniku „Birmingham Post” poinformowano, że biznesmen przeprowadził w latach 2007–2011 kilkanaście transakcji na kwotę 15 milionów funtów bez właściwej dokumentacji, i to tylko związanych z działalnością klubu. Jego machlojki odbijają się na kondycji finansowej zespołu. Do zmiany prezesa miało dojść w styczniu. Władzę w klubie miał przejąć Gianni Paladini (68 l.), który zarządzał wcześniej QPR. Do porozumienia nie doszło. Dla Dudki oznaczało to jedno – odejście. Reprezentant Polski zarabiał do tej pory śmieszne pieniądze. Zgodził się na niskie uposażenie, żeby udowodnić, że wciąż nadaje się do gry, bo przez ostatnie półtora roku wystąpił raptem w siedmiu meczach. Po wygaśnięciu dwumiesięcznej umowy chciał renegocjacji swoich zarobków. Za frytki miał grać nadal.
Bardzo podoba nam się fragment, w którym menedżer Dudki usilnie podkreśla, że kontrakt nie został rozwiązany, tylko nieprzedłużony przez piłkarza. Jasne, nieprzedłużony przez piłkarza, bo klub zaoferował mu ofertę, która nadawała się wyłącznie do odrzucenia. To kto tu jednak kogo olał?
Oprócz tego mamy efektowną grafikę z podglądem na dom Bogusława Cupiała w Myślenicach. Chociaż nie jest to nic nowego. Jesteśmy prawie pewni, że Fakt wykorzystywał to zdjęcie już kilka lat temu. Generalnie, rozchodzi się o to, że Wisła przenosi swoją bazę do Myślenic, dwa kroki od miejsca zamieszkania właściciela.
RZECZPOSPOLITA
Rzeczpospolita wreszcie ruszyła z koksem i pisze o piłce nożnej. Warto przeczytać chociażby jak Stefan Szczepłek wspomina perełkę Czarnego Lądu, czyli zmarłego niedawno Eusebio.
To on zmobilizował Portugalię, która po 25 minutach meczu z Koreą Północną przegrywała 0:3. Ostatecznie zwyciężyła 5:3, Eusebio zdobył cztery gole a piąty padł z jego podania. Półfinałowy mecz z Anglią, przegrany przez Portugalię 1:2, był po prostu piękny. W meczu o trzecie miejsce Portugalczycy wygrali z ZSRR 2:1, a Eusebio strzelił Lwu Jaszynowi gola z karnego. Nigdy nie mógł przenieść się do klubów, płacących większe gaże niż Benfica, ponieważ dyktator Antonio Salazar uznał go za „własność narodu portugalskiego” (to samo spotkało Pelego i Garrinchę w Brazylii). Mimo, że nie chodził w mundurze, służył Portugalii jak żołnierz, wiedząc, że próba ucieczki z kraju potraktowana byłaby jak dezercja i surowo ukarana. Juventus proponował mu bajeczną pensję i najnowsze modele Fiata. Inter nie był z tyłu. Pozwolono mu wyjechać dopiero po „Rewolucji goździków”. Miał już jednak wtedy skończone 33 lata i jedynym miejscem, w którym mógł szukać szczęścia były kluby północnoamerykańskiej ligi NASL, gdzie spotykali się wszyscy znani emeryci…
Nie mogło również zabraknąć czegoś o nowym życiu Lewandowskiego.
Lewandowskiego bardzo chciał też Juventus, bo w Turynie wiedzą, że Fernando Llorente to jednak trochę mniejszy rozmiar kapelusza. Robertowi do Włoch było jednak nie po drodze, gdyż Serie A od jakiegoś czasu jest w odwrocie, a on w kwiecie wieku – nie tylko piłkarskiego, ale też marketingowego. Możliwość zatrudnienia zachodnioeuropejskiej gwiazdy sondowały też kluby ze Wschodu, najwięcej oferował Zenit Sankt Petersburg. Lewandowski pozostał niewzruszony. Dla niego słowo dane Bayernowi, chęć pracy z Pepem Guardiolą oraz możliwość wypromowania własnej marki i zarabiania na wizerunku były ważniejsze od jednorazowego przelewu na konto. Ze sportowego punktu widzenia – nawet jeśli wszystkie formalności związane z kontraktem ustalono wcześniej – ostatnie kilka miesięcy było dla polskiego napastnika najważniejsze. Wszyscy patrzyli mu na nogi, liczyli przebiegnięte metry, po szerokości uśmiechu szacowali radość po zdobytych golach. Ł»adne skomplikowane obliczenia nie były jednak potrzebne – Lewandowski jeszcze nigdy nie miał tak udanej jesieni. Strzelił jedenaście goli w Bundeslidze, cztery w Lidze Mistrzów, jednego w Pucharze Niemiec. Nie mogli nachwalić się go Juergen Klopp i prezydent Watzke. Obaj podkreślali profesjonalizm Polaka, sposób, w jaki podchodzi do treningów.
GAZETA WYBORCZA
Jeszcze więcej, jeszcze więcej Lewandowskiego…
W trwającym sezonie Bawarczycy zwyciężają – znów wszędzie, w zniewalającym stylu – właściwie od niechcenia i przy okazji, skupiają się nade wszystko na wcielaniu w życie idei swego szefa. To czyni stojące przed Lewandowskim wyzwanie jeszcze bardziej fascynującym. Jego unikalność. Lahm, który od trenera dostał zaskakującą rolę w drużynie – centralną, choć poprzednio odgrywał w sensie dosłownym marginalną – jest wniebowzięty. – To dla mnie wyzwanie intelektualne – powiedział niedawno. Sformułowanie w ustach piłkarza rzadkie, a w tym wypadku jakże uzasadnione, wręcz zdumiewająco celne. Monachijczycy stale poszukują detali, które jeszcze poprawią ich grę bez piłki. Polerują perfekcję. Przesunięcie się o kilka centymetrów w tę lub w tę, decyzja podjęta ułamek sekundy wcześniej, ma sprawić, że jeszcze lepiej zapanują nad przestrzenią – dlatego na boisku trzeba myśleć, i to analizować dane piekielnie szybko.
Rafał Stec, trochę po swojemu.
W stołecznej Gazecie Wyborczej mamy z kolei parę zdań o nowym sztabie rezerw Legii. Trenerem trzecioligowej drużyny będzie Jacek Magiera. Asystentem Krzysztof Dębek.
37-letni szkoleniowiec miał oferty z innych klubów (m.in. Widzewa), ale – mimo tego, że posiada licencję UEFA Pro i mógłby samodzielnie poprowadzić zespół w ekstraklasie – nie zdecydował się na przyjęcie którejś z nich. Zostaje w Legii, w której obejmie drużynę rezerw. Jego asystentem ma być 35-letni Dębek, który w czerwcu z juniorami starszymi Legii zdobył mistrzostwo Polski. Co stanie się z Dariuszem Banasikiem, dotychczasowym trenerem rezerw? W klubie zakładano dwie opcje. Wiadomo było, że jednym z asystentów Berga ma zostać Polak i Banasik był przymierzany do tej roli, ale ostatecznie asystentem Norwega został Kazimierz Sokołowski, który pracował ostatnio w Brann Bergen. Dlatego najbardziej prawdopodobna wydaje się druga opcja, czyli zamiana ról Dębka z Banasikiem. Na razie piłkarze rezerw czekają. Z powodu planowanych zmian w sztabie dostali dodatkowy tydzień wolnego, ich pierwszy trening przesunięto na 13 stycznia. Kilkanaście dni później zaplanowane jest zgrupowanie w Bieszczadach.
SPORT
Tak, też odczuwamy coś w rodzaju ulgi…
Ale tym razem pozwolimy sobie już nie cytować kolejnego tekstu o nim. Sport ma dziś kilka innych propozycji. Otóż Piast Gliwice wyjeżdża na obóz w Bieszczadach, gdzie testowani będą dwa Amerykanie z portugalskimi paszportami – Peter Viga i Manuel Fortes. Pierwszy jest obrońcą, drugi występuje w pomocy. Ciekawie jest także w Chorzowie. Maciej Jankowski może już podpisać nowy kontrakt i latem odejść z Ruchu za darmo, ale zainteresowane nim Cracovia i Lechia póki co jeszcze się wahają.
– Maciej jest profesjonalistą i trenuje na pełnych obrotach. Powiem więcej: metody treningowe Jana Kociana bardzo mu się podobają. Maciek przeżywa to, że nie gra, ale jest gotowy w każdym momencie pomóc drużynie. Gdyby się obijał, to przecież nie byłby brany do osiemnastki, tylko trafiłby do rezerw – przekonuje Kamil Burzec, menedżer zawodnika (…) Dla działaczy chorzowskich lepszym rozwiązaniem byłaby sprzedaż zawodnika w tym okienku. Raz że Niebiescy otrzymaliby jakiekolwiek pieniądze za zawodnika, po drugie zaoszczędziliby na pensji.
Rzućmy okiem jeszcze, co słychać w Górniku Zabrze?
Najbliższe dni zdecydują o przyszłości Mateusza Zachary. To on jest dziś najbliżej odejścia z Zabrza, a Górnik chciałby za niego dostać w granicach 600 tysięcy euro, co i tak byłoby dobrym interesem, skoro w czerwcu napastnik mógłby odejść za darmo (…) Prawdopodobna jest przeprowadzka do Belgii lub Holandii. Ponoć wciąż aktualne jest też zainteresowanie ze strony Botweu Płowdiw.
Sporo mamy w Sporcie tekstów, które trudno uznać za odkrywcze. W dużej mierze opierają się na informacjach, które już wypłynęły. Mamy więc coś o cięciu płac w Śląsku Wrocław oraz zatrudnieniu Skowronka przez Widzew. Nie brakuje też zwykłego gdybania i domysłów.
SUPER EXPRESS
Tak jak napisaliśmy na wstępie, jedno wielkie liczenie pieniędzy Lewandowskiemu:
Tabloid próbuje też szacować, ile zgarnie Cezary Kucharski.
Przejście jego klienta do Bayernu oznacza, że poseł PO dostanie ogromną prowizję. Jej wysokość jest tajemnicą, ale standardowo menedżer otrzymuje 10 procent rocznych zarobków piłkarza przez długość trwania całej umowy. To by oznaczało, że na konto „Kucharza” może wpłynąć około 5,5 mln euro (Lewy ma zarabiać 11 mln euro przez 5 lat). Do tego dochodzi potężna jednorazowa wypłata za podpisanie przez piłkarza kontraktu. W tym przypadku to kilka milionów euro dla Kucharskiego. Cała transakcja może więc posłowi przynieść nawet 8-10 mln euro, czyli ponad 30 milionów złotych. To, jak pęcznieje fortuna „Kucharza”, będzie można sprawdzać co roku, bo jako parlamentarzysta ma on obowiązek składania zeznań majątkowych. W tym z 2013 roku Kucharski przyznał, że ma 1,1 mln oszczędności w złotówkach, 600 tysięcy w euro i 17 mieszkań wartych około 8 mln złotych. Do tego dom i kilka działek.
O Lewym wypowiada się też Sławomir Wojciechowski. Mówi, że na jego miejscu szukałby nowych wyzwań i zdecydował się na Real Madryt. Przeciętna rozmówka. Można było wycisnąć z Wojciechowskiego więcej
Numerem 1 w ataku Bayernu jest teraz Mario Mandżukić. Tomasz Hajto twierdzi, że nie ma miejsca w jednym zespole dla takich zawodników, jak „Lewy” i właśnie Chorwat. Zgadza się pan?
– Tak, bo Mandżukić to gracz o takim samym profilu co Robert. Mając w składzie Chorwata, nie sięgnąłbym po Lewandowskiego. Mandżukić już się szykuje na walkę z Polakiem i zapowiada, że miejsca nie odda. Czuję, że ta rywalizacja skończy się… odejściem Mandżukicia.
Lewandowski będzie zarabiał w Dortmundzie 11 milionów euro. Przed laty Bayern również tak dobrze płacił?
– Wtedy nie było takich gigantycznych stawek i… płacono w markach. Najwyższy kontrakt miał Stefan Effenberg. Honorarium Niemca na dzisiejsze realia oszacowałbym na 5-6 milionów euro.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Czy da się napisać jeszcze coś nowego o transferze Lewandowskiego?
Wszędzie dziesiątki analiz, porównań i zestawień. Nie mamy więcej cierpliwości, musimy dać z tym spokój. Przechodzimy do tematów z Ekstraklasy. Krzysztof Klicki ponownie wesprze Koronę Kielce – twierdzi Przegląd.
Przez najbliższych 5 lat przeleje na konto klubu 10 milionów złotych. W zamian stadion będzie nazywał się Kolporter Arena. Negocjacje toczone są w tajemnicy. Prezes Korony Tomasz Chojnowski nie chce zdradzać szczegółów. Mówi tylko o „lepszej przyszłości” i „tajemniczym sponsorze”. Informacji o wsparciu Klickiego nie potwierdza, ale i im nie zaprzecza. – Będzie lepiej – ucina. Równie tajemniczy jest właściciel holdingu Kolporter. Kilka tygodni temu, pytany o sprawę, rzucił krótko: „Nie ma takiego tematu!”. Ostatnio nie odbierał również telefonu komórkowego od dziennikarzy „PS”. Według naszych informacji, ciągnące się ponad pół roku rozmowy są w fazie końcowej i wszystko jest niemal dopięte na ostatni guzik. Strony są bliskie dojścia do porozumienia, na mocy którego, w zamian prawo do nazwy, Klicki przekaże do klubowej kasy blisko 10 milionów zł. Potwierdzają to nieoficjalnie, proszący o anonimowość pracownicy Korony i Kolportera.
Dowiadujemy się również, że Zagłębie Lubin ma na oku pewnego Szweda, ale Orest Lenczyk musi najpierw uzyskać zgodę Rady Nadzorczej na jego zatrudnienie. Po konsultacji z innymi trenerami (?) w klubie.
Niespełna 26-letni Bertilsson, ostatnio zawodnik szwedzkiego Kalmar FF, to środkowy pomocnik, a więc gracz występujący na tej samej pozycji co słabiutko spisujący się Robert Jeپ. W Lubinie rozważają też inne alternatywy obsadzenia tego miejsca na boisku (w tym zaangażowanie pochodzącego z niedalekich Polkowic Kamila Wacławczyka, obecnie gracza GKS Bełchatów), ale nie chcą sytuacji, że trener jest wszechwładny i nikt nie kontroluje od strony sportowej, kogo sprowadza. – Trener Orest Lenczyk na dziś ma umowę do czerwca. Z nowym zawodnikiem klub zwykle wiąże się na lata – obrazowo opisuje sytuację jedna z osób…
Poza tym, lada dzień powinno dojść do przejęcia Lechii Gdańsk przez zagraniczne konsorcjum. Skupione jest wokół niemieckiego biznesmena Franza Josefa Wernzego. Jego udziałowcem jest m.in. prezydent Benfiki Lizbona Luis Filipe Vieira. To biznesmen związany z budownictwem i nieruchomościami. Posiada 95 procent akcji holdingu Inland (…) W grudniu Benfica podpisała dwuletnią umowę ze szwedzkim Atvidabergs na mocy której oba kluby mają wymieniać doświadczenia na polu szkolenia i skautingu. Z Lechią też może dojść do tego rodzaju współpracy, być może nawet jacyś zawodnicy z Lizbony trafią na PGE Arenę. Nowi piłkarze, powiązani z portugalskimi i niemieckimi agencjami menedżerskimi, na pewno się w Lechii pojawią. I to już w drugiej połowie stycznia. Pod warunkiem doprowadzenia do końca sprawy sprzedaży klubu – czytamy.
Nastał koniec świata, ale oczywiście tylko w konkretnym przypadku – w przypadku Theo Walcotta, którego zabraknie na mundialu. Wszystkie gazety piszą dziś o tym samym, niektóre zresztą tylko i wyłącznie o tym. Chłopak z Arsenalu miał marzenie i właśnie legło ono w gruzach. Prasa porusza też wątek Manchesteru United i koniecznych wzmocnień. David Moyes ma otrzymać na zimowe transfery… No właśnie, jedni piszą o 50 milionach funtów, drudzy o 100, trzeci – ale w to wierzyć już nam się nie chce – o 200.
W Hiszpanii mamy dwie główne informacje. Pierwsza, dotycząca Madrytu, to pewne zwycięstwo Realu 3:0 nad Celtą Vigo i dwa trafienia Cristiano Ronaldo (dobił już do czterystu!), który złożył hołd zmarłemu Eusebio. Królewscy ożywili się dopiero na ostatnie pół godziny, kiedy na boisku pojawił się Jese. Prasa dostrzega spory jego wkład. Drugą informacją jest pewna przeprowadzka ter Stegena do Barcelony. Bramkarz nie przedłużył kontraktu z Borussią Moenchengladbach i latem zamelduje się na Camp Nou. Mundo Deportivo i Sport zahaczają o wczorajszą wygraną Realu, ale… głównie w kontekście zachowania Angelo Di Marii (piszą też o tym oczywiście Marca i AS). Na wygwizdujących go kibiców, zareagował poprzez złapanie się za krocze w obscenicznym geście. – Nie zrobiłem żadnego gestu – tłumaczy.
Znów szacunek należy się portugalskim mediom za to, że zachowały się, tak jak powinny w temacie zmarłego Eusebio. Najlepiej – o ile to w ogóle odpowiednie słowo – wypada A Bola, która sprawia wrażenie, jakby zatrzymał się czas. Gazety piszą dziś o niebie, które zapłakało i ostatniej kurtynie, która właśnie zapadła. Co poza tym? Powoli zbliża się hit pomiędzy Benficą a FC Porto. Bramkarz tych drugich, Helton już straszy legendarnego Baię, że wciąż ma szansę zgarnąć jeszcze wiele trofeów.
Dwa gole i asysta, w dodatku przy trafieniu “baby-Cristante”. To było oczywiste, że miejsce na okładce – choć tylko La Gazzetta dello Sport – znajdzie się dla Kaki, który dla Milanu zdobył już 101 bramek. Corriere dello Sport informuje, że Roma ściąga Nainggolana z Cagliari, a Giuseppe Rossi może wrócić w ciągu trzech miesięcy. – My też wkrótce będziemy mieli wzmocnienia – przekonuje Rafa Benitez, trener Napoli. Liderem, i to z naprawdę niezłą przewagą, pozostaje Juventus, który zbiera pochwały. – Jesteście tacy wspaniali – pisze Tuttosport. Giampiero Boniperti, honorowy prezydent Juve, dodaje, że ta drużyna nie ma ograniczeń. To tylko przypomnijmy, że ostatnio ograniczeniem okazał się awans z fazy grupowej Ligi Mistrzów… Aha, szaleństwo we francuskim L’Equipe po tym, jak Cisse podpisał kontrakt z Bastią.
Fot. tytułowe: FotoPyK


























