Dziwny Real – emocji jak na grzybach, a na tablicy świetlnej 3:0 z Celtą…

redakcja

Autor:redakcja

06 stycznia 2014, 21:53 • 3 min czytania

Real Madryt – Celta Vigo 3:0. Taki mecz, że równie dobrze moglibyśmy napisać raport w stylu portalu 90minut.pl: podać składy, wpisać minuty zmian i zamknąć newsa. Ale nam nie wypada, powinniśmy się pokusić o jakieś wnioski. Dobrze, zatem – dzisiejszy dzień zapamiętamy tylko z kontuzji Theo Walcotta, który nie pojedzie na mundial. W Hiszpanii dostaliśmy flaki z olejem, po których można zapaść na nieco spóźniony, zimowy sen. I niech nie zmyli was wynik.
Kiedy widzimy 3:0, momentalnie myślimy – o, Real dał kibicom wiele powodów do zadowolenia i niezapomniany wieczór. Prawda jest jednak taka, że emocji było jak na grzybach. „Królewscy” pozwalali na przyjezdnym z Vigo na zbyt wiele, bo tak naprawdę remis do przerwy zawdzięczali tylko nieskuteczności Charlesa (Celta miała więcej strzałów po 45 minutach). Brazylijczyk dostawał piłkę, potrafił się uwolnić obrońcom, znaleźć sporo wolnej przestrzeni, ale już kiedy spoglądał w kierunku bramki, wykopywał piłkę w maliny. Monty Python. Wiedzieliśmy, że Real rzuci się do gardła po przerwie, ale też robił to nieśmiało. Pierwsza bramka – szczęście Benzemy wynikające z doskonałego dogrania Jese, następne dwie – dobijanie rywala, który nie do końca wiedział co się dzieje. Nie tak to miało wyglądać przy marnym usposobieniu gospodarzy – myśleli sobie pewnie piłkarze Luisa Enrique.

Dziwny Real – emocji jak na grzybach, a na tablicy świetlnej 3:0 z Celtą…
Reklama

Dla legendy Barcelony był to ciężki wyjazd, bo prestiżowy ze względu na jego karierę i zamianię Realu na „Blaugranę”. Nie dziwcie się, że bierze nam się na wspominki, bo tak naprawdę o boiskowych wydarzeniach nie da się napisać zbyt wiele. W kwestii pozytywów na pewno Ronaldo, który przekroczył magiczną, czterysetną barierę bramek w karierze. W pięciu startach z Celtą portugalski crack zdobył aż 9 bramek. Dzisiejsze trafienia naturalnie dedykował swojemu rodakowi Eusebio. Co dalej? Eee… reszta kolegów jakby niespecjalnie stała na wysokości zadania. Bardzo przyzwoity Jese (wszedł z ławki) i niezły Illaramendi pozwala w miarę spokojnie reagować na wymuszoną zmianę Xabiego Alonso, który w krótkim czasie nabawia się kolejnego urazu. Na ile groźnego – nie wiemy, ale Bask może zachować spokój. Wczoraj „Cadena Ser” ogłosiła, że lada dzień powinien parafować kolejną, dwuletnią umowę z klubem.

Reklama

Kilka gorzkich słów należy się Di Marii, bo to chłopak niby o wielkich umiejętnościach, ale o słabej głowie. Jak mu nie idzie, to nie idzie. Chciałoby się powiedzieć – trochę jak z Kucharczykiem, ale… porównania zakończmy na sferze mentalnej. Dziś Argentyńczyka pożegnały gwizdy, co pewnie skończy się kolejnymi plotkami łączącymi go z przeprowadzką do Monaco. Jedno jest pewne – jeśli wygrywa się 3:0, kiedy tyle elementów należy poprawić, to jest się po prostu zespołem z charakterem. Takimi spotkaniami kroczy się zwykle po mistrza. Real trochę koślawo, ale ostatecznie zdeptał rywala i traci pięć punktów do „Barcy”. Wyścig jeszcze trochę potrwa, choć „Królewscy” najpierw powinni pomyśleć o… wyprzedzeniu Atletico.

Dla formalności dorzucamy skrót. Może ktoś się skusi, choć znając polskich sympatyków Realu – zdecydowali się już na obejrzenie całego spotkania na żywo.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama