Chyba każdy kibic, widząc na boisku cokolwiek podejrzanego i nietypowego, zadawał sobie pytanie: „a co jeśli jest w tym wszystkim drugie dno?”. Co, jeśli ten gol został zaliczony, by spełnić „określone” wcześniej minimum albo wpuścił go bramkarz, który „założył” tak sobie wcześniej? Tutaj stawiane pytanie dotyczy goli, a przecież równie dobrze mogłoby dotyczyć pierwszego w meczu rzutu rożnego, łącznej liczby rzutów rożnych, czerwonej albo żółtej kartki. Ha, żółta kartka – brzmi tak nieprawdopodobnie, że aż śmiesznie. To znaczy, brzmiało…
Angielska prasa huczy od kolejnych doniesień w sprawie afery korupcyjnej, która elektryzuje wszystkich fanów Premier League. Huczy, bo sprawa nie dość, że dotyczy dwóch byłych piłkarzy najwyższej angielskiej ligi, to wydaje się naprawdę gruba. Łącznie chodzi o sześć zatrzymanych osób, które brały udział w procesie zwanym „match-fixing”. Ustawiali mecze. Z jednym z nich, z Samem Sodje, spotkał się dziennikarz „The Sun”, nie wspominając rzecz jasna, że jest dziennikarzem. Całą rozmowę nagrano, opublikowano i… No, jest niezły dym. Czytamy to, co pojawia się na Wyspach, i przecieramy oczy ze zdumienia. Piłkarz opowiedział, że był w stanie odpowiednim ludziom dać (i dał!) 100 proc. gwarancji, że pewne zdarzenie wydarzy się na boisku. Zna też takich, którzy nie mają z tym najmniejszego problemu.
– Najłatwiejsze jest otrzymanie kartki. Wystarczy kogoś popchnąć, przekląć na arbitra, wykopać gdzieś piłkę. Ł»ółta kartka to standardowa sytuacja. Wtedy nikt nie śmie nawet nabrać podejrzeń – opowiada. Stawka za „żółtko”? 30 tysięcy funtów. Oni sami przecież nie obstawiają, dostają kasę od tych, którzy się tym zajmują. Czerwona kartka? Od 50 do 70 tysięcy funtów, bywa różnie. W końcu to już sprawa nieco trudniejsza, choć… dla chcącego nic trudnego. Sodje, gdy w lutym tego roku jako piłkarz Portsmouth grał z Oldham Athletic, namęczyć musiał się nieco bardziej. Ł»eby wylecieć z boiska, dwukrotnie uderzył przeciwnika w genitalia.
– Wiesz, jak za to zostałem ukarany? Dziesięć tysięcy grzywny i sześć meczów pauzy. Musiałem tak postąpić, bo sędzia w ogóle nie chciał dać mi kartki. Come on, kto tak robi? Po co miałbym coś takiego robić na boisku? Robiłem wślizgi, kolejne, kolejne i kolejne, a że to nie działało, to postąpiłem w ten popieprzony sposób. I wyleciałem – opowiadał.
Myśleliśmy, że może facet padł ofiarą jakieś prowokacji na boisku, dał się wyprowadzić z równowagi, ale… – To nieprawda. Mój przeciwnik nie odezwał się do mnie nawet słowem, to ja to zacząłem – prostuje z uroczą puentą: – Everyone happy.
Jest kilka osób zatrzymanych, jest prowadzone śledztwo, są w posiadaniu policji kolejne nagrania rozmów telefonicznych. A z nich wszystko wynika jasno jak na dłoni: za ustawienie spotkań płacono konkretne kwoty. Mamy również konkretne nazwiska tych, których zatrzymano: Christian Montano, Ian Goodison, Akpo Sodje, jego brat, wspomniany Sam i DJ Campbell. Ten ostatni – były piłkarz Birmingham, QPR, a dziś Blackburn – chyba największe nazwisko na liście. W jego przypadku badana jest m.in. sprawa żółte kartki, którą obejrzał w zeszły wtorek.
Co chwila pojawiają się w tej sprawie kolejne wątki – np. że fundacja utworzona przez braci Sodje była w tę aferę mocno zamieszana. I jesteśmy właściwie przekonani, że jeszcze wiele w tej sprawie wypłynie na światło dzienne. A póki co „The Sun” zgarnia laury, policja ma ręce pełne roboty, a kibice nie mogą wyjść z szoku…