Marko Suler: Urban powiedział mi, że nie jestem jego piłkarzem i nie będę grał

redakcja

Autor:redakcja

05 grudnia 2013, 15:34 • 7 min czytania

– Bo mnie tu się wszystko podoba – miasto, organizacja, stadion, a najbardziej to kibice. Dzięki nim mogę powiedzieć, że jestem i będę już legionistą. Dlatego tak bardzo mnie to boli. To, że nie wiem, czemu Urban od razu mnie skreślił, że nie wytłumaczył. Tak patrzę na tych młodych chłopaków i widzę siebie przed laty, tę długą i trudną drogę, jaką musiałem przejść. Wy nie wiecie, co ja miałem, jak to u mnie wyglądało – mówi Marko Suler, z którym porozmawialiśmy dzień po rozwiązaniu kontraktu z Legią.
Już spakowany?
Powoli, powoli.

Marko Suler: Urban powiedział mi, że nie jestem jego piłkarzem i nie będę grał
Reklama

Chyba nie tak wyobrażałeś sobie swoją przygodę w Legii, kiedy półtora roku temu podpisywałeś z nią kontrakt.
Ja nawet teraz nie wiem, co się stało. Nie rozumiem, dlaczego tak naprawdę nigdy nie dostałem prawdziwej szansy. Gdyby spojrzeć na to, ile szans dostali inni piłkarze, którzy od tamtego czasu przyszli do Legii, wyszłoby, że ja grałem najmniej. Trzynaście razy…

Szybko zacząłeś się kojarzyć z dziwnymi błędami, wynikającymi z braku koncentracji. Na obozie w Austrii – to były twoje pierwsze dni w Legii – popełniłeś błąd z Metalistem Charków. Później, już w Warszawie – w sparingu z Borussią. Na szybko pamiętam też gola Frankowskiego, kiedy graliście z Jagiellonią.
Ja zacząłem treningi z Legią dopiero właśnie na obozie, a inni trenowali już od kilkunastu dni. Wiadomo, że w takim wypadku jest ciężej i łatwiej o pomyłkę. Dla zawodnika bardzo ważne jest też wsparcie ze strony trenera, którego ja w zasadzie nigdy nie otrzymałem. Ani razu nie usłyszałem od Urbana: – Marko, oczekuję od ciebie tego i tego, albo zrób tamto.

Reklama

Nic a nic? W ogóle ze sobą nie rozmawialiście?
Po jakimś miesiącu – tak, chyba to był miesiąc wtedy – usłyszałem, że nie jestem jego piłkarzem i w związku z tym nie będę grał. Bo do Legii chciał mnie pan Skorża, on jeszcze wtedy trenował tutaj.

Jego piłkarzem, czyli Urbana?
Tak. Mam na to jednego świadka, który może potwierdzić, że taka rozmowa miała miejsce. Ja tego nie rozumiem, nie wiem, jak można coś takiego powiedzieć nowemu piłkarzowi. Wiele widziałem, kilka razy zmieniałem kluby i wszędzie grałem. Nigdy nie było ze mną problemu, a gdy w szatni byłem nowy, wszyscy starali się mi pomóc. Nawet prezes mi powiedział, że to Urban ma ze mną jakiś kłopot, a nie on.

Tutaj było inaczej?
Nie chodzi mi o drużynę. Z moimi „Bałkanami” mam bardzo dobry kontakt, nigdy nie zapomnę tego, co zrobili dla mnie Ivica, Rado, Ljuboja czy Marijan. Bardzo też lubię Sagana i Ł»ewłaka. Po prostu w poprzednich klubach trenerzy mówili mi na początku, jakie mają oczekiwania, co do mnie należy, a ja starałem się to robić. Jak robiłem źle, nie gniewałem się na krytykę. Nie mam z tym problemu, naprawdę. Trenerzy dawali mi odczuć, mimo że byłem nowy: Marko, jesteś częścią drużyny. U Urbana tego nie było. Trochę rozmawiałem z Kibu, z Magierą mniej, bo na początku miałem problemy z polskim.Potrzebowałem czasu, żeby się przyzwyczaić do wszystkiego tutaj, a od razu zostałem skreślony. Jak jedni zaczynali u trenera od zera, to ja od minus trzydziestu. Kiedy wydawało mi się, że byłem na zero, wylądowałem w drugiej drużynie.

Gdzie, podobno, starałeś się pomagać chłopakom, jak tylko mogłeś.
Początkowo to ja byłem zły, ale ambicja mi nie pozwoliła, żeby odpuścić. Kilku z nich już teraz dałoby sobie radę w pierwszym zespole, choć różnica między trzecią ligą a Ekstraklasą jest spora. Dla mnie to zaszczyt, szacunek dla nich, dla tych chłopaków i trenerów, że mogłem z nimi trenować.

Własnie. W przeciwieństwie na przykład do Kneżevicia, mogłeś grać i trenować.
Tak i jestem Legii za to wdzięczny. Wiem, że mogło być gorzej. Wszyscy w klubie traktowali mnie dobrze, na nikogo nie mogę powiedzieć złego słowa. Nie wiem tylko, o co chodziło Urbanowi i to mnie boli. Bo ja wiem, że mógłbym tutaj grać. Zobacz, gdzie jestem teraz. Przychodziłem jako reprezentant swojego kraju, a teraz znowu muszę zaczynać wszystko od nowa. Przykro mi, że Legia straciła na mnie dużo pieniędzy. Ja też straciłem.

Mimo wszystko głównym zarzutem pod twoim adresem było to, że za dużo zarabiasz w porównaniu do tego, co pokazujesz na boisku.
Ale ja zarabiałem mniej niż w Belgii i zdecydowanie mniej niż piszą media. W ogóle mam żal, że nigdy nikt z mediów mnie nie zapytał, jak jest. Gdyby zapytał, a potem napisał swoje odczucia, jakieś złe w stosunku do mnie, zrozumiałbym. Tyle że nikt mnie nie pytał, a pisali wszyscy. Nie miałem kolegi w gazecie, co zrobić…

Nie lepiej było więc rozwiązać kontrakt wcześniej, a nie tyle zwlekać?
Ja nie chciałem stąd odchodzić. Gdyby nawet teraz, w tej chwili przyszedł do mnie ktoś z klubu i powiedział: – Marko, co było, to było. Chcemy, żebyś tu został…

Zostałbyś?
Zostałbym. Bo mnie tu się wszystko podoba – miasto, organizacja, stadion, a najbardziej to kibice. Dzięki nim mogę powiedzieć, że jestem i będę już legionistą. Dlatego tak bardzo mnie to boli. To, że nie wiem, czemu Urban od razu mnie skreślił, że nie wytłumaczył. Tak patrzę na tych młodych chłopaków i widzę siebie przed laty, tę długą i trudną drogę, jaką musiałem przejść. Wy nie wiecie, co ja miałem, jak to u mnie wyglądało. Oni tu mają super warunki, wszystko jest.

Kiedy pierwszy raz Legia zaproponowała ci rozwiązanie kontraktu?
Dziesięć dni temu. Szybko się dogadaliśmy, tylko że obie strony przegrały.

Wyobraź sobie taką sytuację: dzwoni do ciebie jakiś słoweński piłkarz i mówi: – Marko, mam ofertę z Legii. Powiedz mi, warto?
Zajebiście warto. Ja niczego nie żałuję i mówię: chętnie przyszedłbym tu jeszcze raz. To, że mnie się nie udało, nie znaczy, że następnemu się nie uda. Musi pracować na maksa, na szacunek otoczenia. To zajebisty klub. Zajebisty.

A gdyby zapytał: – A jaki tam jest trener?
Bardzo dobry. Muszę oddzielić to, jaki Urban był wobec mnie od tego, jakim jest trenerem. Bardzo dobre treningi, przychodź.

Coś tu nie gra. Skoro wszystko było tak dobrze, to czemu miał służyć ten twój słynny wpis na Twitterze, w którym przejechałeś się po klubie za liczbę kontuzji.
To nie jest normalne, żeby w jednym czasie leczyło się kilkunastu piłkarzy. Ale mnie nie przesunęli za ten wpis, tak mi przynajmniej powiedziano. Nigdy nic nie miałem do lekarzy w Legii, przecież oni pomagają dopiero po kontuzji, więc jak mógłbym ich winić za to, że te kontuzje się pojawiają?

Nie chodzi o lekarzy. To wyraźny zarzut pod adresem Cesara (trener od przygotowania fizycznego).
Cesar jest dobry. Nie o niego chodziło. Wiesz, jeżeli ja bym wiedział, dlaczego tyle tych kontuzji było, to bym nie był piłkarzem, tylko jakimś wielkim specjalistą. Napisałem, jak było, a nie przez kogo tak było, bo o tym nie mam pojęcia.

Indywidualne błędy, wysoki kontrakt, nieporozumienia z Urbanem, wpis na Twitterze. Coś jeszcze było?
To wszystko wygląda trochę inaczej. Ja zawsze mówię prawdę i jestem szczery.

Może więc chodziło o twoją przyjaźń z Ljuboją, którego w końcu klub się pozbył?
Może tak, a może nie. Nie wiem, może coś w tym jest… Nie podobało mi się to, jak wyszło z Danijelem. To świetny człowiek i piłkarz. Wiesz, ważną rzecz powiedział kiedyś trener Edoardo Reja, ten, co niedawno prowadził Lazio i trenował wielu super zawodników. On pochodzi z Goricy, na skraju Słowenii i Włoch, ojciec ze Słowenii, matka Włoszka. O uznanych zawodnikach mówił, że każdy, kto grał na pewnym poziomie, ma swój charakter. Każdy, bez wyjątku. I Ljuboja taki był. Jeżeli miałeś na niego sposób, potrafił się odwdzięczyć wspaniałą grą.

Powiedz na koniec: z czego twoim zdaniem wynika obecny kryzys Legii? Ani jednej bramki w Lidze Europy, przeciętna gra w lidze, mimo pierwszego miejsca.
W Legii są bardzo dobrzy zawodnicy, którzy sporo potrafią. W zasadzie nie ma słabych. Ale nie da się w Europie wygrywać tylko indywidualnościami. Drużyna musi być lepsza, jako całość. Drużyna to nie tylko treningi,mecze i zgrupowania. To wspólne wyjścia, kolacje. Budowanie wzajemnych relacji, niezwiązanych z piłką. W Belgii tak było, wszędzie tak było. To w jakiejś części rola trenera, ale zawodników również, którzy muszą sami tego chcieć. Później pomylisz się na boisku, a kolega już jedzie na wślizgu z asekuracją. Raz on pomoże mi, kiedy indziej ja jemu.

Marko, jedno zdanie na koniec.
Dziękuję Legii. Będę śledził wyniki, życzę chłopakom i trenerowi Urbanowi też wszystkiego najlepszego. Aha, no i proszę, napisz dokładnie coś takiego, że bardzo jestem wdzięczny kibicom Legii. Grałem na Wembley, wiem, co to znaczy 90 tysięcy ludzi na trybunach, ale czegoś takiego jak tutaj, to nie widziałem nigdzie. Coś tam nawet mam na telefonie… Zaszczyt i szacunek!

Rozmawiał PIOTR JÓŁ¹WIAK

Najnowsze

Niemcy

Klub z zaplecza Bundesligi wykupi Polaka? Czterokrotna przebitka rekordu

Braian Wilma
0
Klub z zaplecza Bundesligi wykupi Polaka? Czterokrotna przebitka rekordu
Niemcy

Tragiczna śmierć niemieckiego piłkarza. Spadł z wyciągu narciarskiego

Maciej Bartkowiak
2
Tragiczna śmierć niemieckiego piłkarza. Spadł z wyciągu narciarskiego
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama