Człapak z opaską kapitana w strefie mieszanej taki sam jak na boisku. Człapiący

redakcja

Autor:redakcja

05 grudnia 2013, 13:07 • 1 min czytania

Pisaliśmy ostatnio o tym, że Ivica Vrdoljak w meczu z Lazio od 70 minuty nie miał żadnego odbioru piłki, a z Podbeskidziem odpuścił krycie Jagiełły, jakby grał u buka albo majstrował w Fantasy. „Urodzony walczak” przestał walczyć, a teraz (to znaczy po meczu z Ruchem) to już w ogóle można o nim napisać, że przestał w klubie robić cokolwiek, skoro w mixed-zonie przespacerował się dokładnie tak samo, jak robi to na boisku. Z telefonem w ręku, z dokładnie ułożonymi włoskami, z fochem wymierzonym w dziennikarzy, którzy odważyli się napisać, że facet nie dojeżdża i jako piłkarz wciąż stanowi zagadkę.
Ja tutaj tylko przechodzę… Mam obowiązek wyjść, ale nie muszę rozmawiać… Patrzyliśmy na tę zabawną scenkę i tylko znowu utwierdziliśmy się w przekonaniu, jakim zawodnikiem jest dzisiaj Vrdoljak. Co tak naprawdę sobą reprezentuje. Na boisku bez atutów (bo przecież już nie walczy), poza boiskiem bez klasy.

Człapak z opaską kapitana w strefie mieszanej taki sam jak na boisku. Człapiący
Reklama

Facet, któremu niektórzy przypisywali charakter, zachowuje się jak przedszkolak w piaskownicy, któremu ktoś zabrał foremkę. Najpierw schował się na boisku, teraz chowa się w strefie mieszanej. I normalnie pewnie byśmy o tym nie pisali, bo nie obchodzą nas nudne pomeczowe rozmówki, ale mówimy przecież o KAPITANIE. Piłkarza, który mało w Legii nie zarabia i którego stać chyba coś więcej niż sarkastyczne „dobranoc” i bawienie się w kapitana Schettino.

Fot. FotoPyK

Reklama

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama