Trzy rzeczy, które się nie wydarzą. Kilka słów o Cracovii, Vrdoljaku i gulaszu

redakcja

Autor:redakcja

04 grudnia 2013, 08:03 • 2 min czytania

Cracovia gra dziś z Lechią, a Legia z Ruchem. Nie będziemy pisać o możliwym powrocie Saidiego, o dziwactwach wojewody albo o tym, czy Urban znacząco zmieni jedenastkę w stosunku do meczu z Podbeskidziem. Zamiast tego – tekst z serii „trzy rzeczy, które się nie wydarzą”. Możecie pod spodem dopisać swoje. To tylko propozycje, przy których, w odróżnieniu do Wojtka Jagody („nie ulega wątpliwości, że…”), dopuszczamy margines błędu.
Cracovia nie skończy meczu z czystym kontem – właściwie moglibyśmy powtarzać tę regułkę przed każdym spotkaniem „Pasów”, bo poza Koroną i Podbeskidziem (no i Piastem po szóste z Zawiszą) piłkarze Pasów mają najwięcej straconych goli w lidze. Tylko trzy czyste konta na osiemnaście meczów, a w obronie nieobliczalnych artystów jak Ł»ytko, Szeliga albo Kosanović. Kto nie strzelili Pilarzowi ten frajer – pisaliśmy nieraz i zdanie podtrzymujemy. Zwłaszcza, że do Krakowa przyjedzie Lechia, której gra ostatnio nieco drgnęła. Poza tym wątpimy, by Boljević pobił swój rekord słupków w jednym meczu, a strzelający do dwóch bramek Kosanović nawiązał do wyczynu sprzed tygodnia. Takie rzeczy to tylko raz w karierze.

Trzy rzeczy, które się nie wydarzą. Kilka słów o Cracovii, Vrdoljaku i gulaszu
Reklama

Urban nie wystawi Vrdoljaka – pewności nie mamy, ale co tam, zaryzykujemy! Urban nie wystawi Vrdoljaka, bo po pierwsze – ma w odwodzie Furmana, po drugie – żal patrzeć, jak nasz „urodzony walczak” z meczu na mecz gaśnie i nie robi już nawet tego, co rzekomo potrafił najlepiej, czyli odbierać piłkę, przepychać rywali, dawać drużynie agresję, całego tego bla, bla bla, które dotąd służyło mu za obronę. Jak na dziś wygląda Vrdoljak najlepiej pokazuje filmik z Podbeskidzia, gdzie odpuścił pogoń za Jagiełłą, jakby pilnował wyniku u buka albo przeliczał punkty w Fantasy. Kapitan… Facet, który po porażce z Lazio uśmiechnięty od ucha do ucha popija kawkę w Złotych Tarasach.

Dziennikarski gulasz nie będzie największą atrakcją meczu – są takie mecze, gdzie w 40 minucie dziennikarze wstają z krzeseł i biegną zająć kolejkę po osławiony gulasz, który w przerwie zamienia biuro prasowe w bar mleczny. Obserwacja tego śmiesznego zjawiska jest czasem ciekawsza niż cała pierwsza połowa, ale tym razem coś nam mówi, że tak nie będzie. Ł»e nawet największy łowca gulaszu zostanie do końca pierwszej połowy, bo coś tam w tym meczu się wydarzy. Może Surma znowu pieprznie z dystansu, może obudzi się Dwaliszwili, może od pierwszych minut zagra Mikita i przypomni sobie mecz z Widzewem. A może jakimś fajnym zagraniem zaskoczy nas Starzyński? Chcielibyśmy, żeby tak było. Ł»arcie poczeka.

Reklama

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Polecane

OFICJALNIE: Były trener Radomiaka zaprezentowany w nowym klubie

redakcja
2
OFICJALNIE: Były trener Radomiaka zaprezentowany w nowym klubie
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama