Mecz na pustym stadionie… imprezą podwyższonego ryzyka. Wojewoda odlatuje…

redakcja

Autor:redakcja

04 grudnia 2013, 01:09 • 3 min czytania

Czy mecz na zamkniętym stadionie wciąż może być… imprezą podwyższonego ryzyka? Okazuje się, że tak. Legia Warszawa planowała wpuścić na mecz z Ruchem 999 osób, czyli tyle, ile można, aby nie była to impreza masowa. Okazało się jednak, że wojewoda nie zaprzestaje swojej głupiej wojenki, tylko się w niej zapędza. I tak – mecz rozgrywany przy pustych trybunach wciąż jest dla niego imprezą podwyższonego ryzyka, co oznacza, że wpuścić można nie 999 osób (mieli to być goście VIP), ale 199.
Do końca nie wiadomo, co w meczu Legia – Ruch będzie takie niebezpieczne, skoro nie zjawią się kibice. Może Stawarczyk zaatakuje scyzorykiem Radovicia? Może Kuciak udusi Ojamęę? A może Leśnodorski wsadzi widelec w oko Smagarowiczowi? W każdym razie, strach pomyśleć, jakie scenariusze ma w głowie wojewoda Kozłowski.

Mecz na pustym stadionie… imprezą podwyższonego ryzyka. Wojewoda odlatuje…
Reklama

Co ciekawe, doszły nas słuchy, że ten pożal się Boże urzędnik wymaga, by na stadion w ogóle nikt nie wszedł – ani nikt z 999 osób, ani nikt ze 199. Tylko w Legii się głowią, jaka jest tego podstawa prawna. Jeszcze moment, a Kozłowski będzie decydował, czy możemy zaprosić sąsiadów na własny balkon i czy w kuchni może równocześnie przebywać siedem osób. Legia dysponuje siedzibą, za którą płaci w formie czynszu oraz podatku. Byłoby naprawdę dziwne, gdyby nie mogła ze swojej siedziby korzystać, ponieważ tak sobie ubzdurał jakiś koleś z administracji i gdyby nie mogła wpuścić nawet 199 osób na trybuny. Ale Polska to dziwny kraj.

W każdym razie – to jest ciekawe – wojewoda Mazowiecki nawet nie udaje, że decyzja o zamknięciu stadionu Legii na mecz z Ruchem wynika z troski o bezpieczeństwo. I nie trzeba mieć nadzwyczajnego słuchu, by podsłuchać, jak rozpowiada, że „on tak musi” i że „to decyzja z góry”. Mamy więc do czynienia z przedsmakiem wyborów. Jak zawsze, polska scena polityczna będzie pod każdym względem podzielona na pół, pod względem podejścia do kibiców również. Platforma Obywatelska będzie ciułała punkty procentowe głosząc rozprawienie się ze stadionowym kibolstwem (pani Maria spod ósemki lubi to), a PiS obrzydliwie wchodzić w tyłki będzie wszystkim ludziom, którzy raz w życiu kupili szalik (Zdenek z parteru lubi to). Wojewoda – jako urzędas mianowany przez premiera – to tylko chłopiec na posyłki. Tusk mówi „zamykać”, to „zamyka”, jak Tusk powie „otwierać”, to otworzy.

Reklama

Wojewoda, który utrudnia życie ludziom mieszkającym w danym województwie – to po prostu urzędniczy pasożyt, opłacany z naszych podatków i wykorzystujący stanowisko w złym celu. Ma obowiązek służyć mieszkańcom województwa, a nie partyjnym interesom. A gdy tak nie robi? W tym momencie przypominamy, że wojewody nie wybiera się w bezpośrednich wyborach, lecz każdy z nas ma wpływ na to, kto nim będzie. Po prostu – głosując na konkretną partię w wyborach parlamentarnych, głosujesz też na wojewodę. Głosując na Platformę Obywatelską, głosujesz na wojewodę Kozłowskiego. Głosujesz na zamknięte stadiony.

PS
Niezmiennie apelujemy do kibiców – dajcie sobie spokój z racami. Po co dawać pretekst? Stara zasada brzmi: mądry ustępuje głupiemu. Sugerujemy bycie mądrym. Zwłaszcza, gdy mądry dysponuje procą, a głupi armatą.


Fot. FotoPyK

Najnowsze

Polecane

OFICJALNIE: Były trener Radomiaka zaprezentowany w nowym klubie

redakcja
2
OFICJALNIE: Były trener Radomiaka zaprezentowany w nowym klubie
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama