Stadion Legii został zamknięty na najbliższy mecz ligowy, przeciwko Ruchowi Chorzów, co jest decyzją skandalicznie głupią. Trzeba jednak pamiętać, że kara dla warszawskiego klubu jest konsekwencją innej skandalicznie głupiej decyzji – tej o odpaleniu rac podczas meczu z Pogonią. Jedni nakręcają drugich, trwa festiwal głupoty, natomiast ustalmy związek przyczynowo-skutkowy. Przyczyną jest idiotyczne zachowanie fanów, a skutkiem idiotyczne zachowanie wojewody. Oczywiście, kibice się nie ugną, są przecież niepokorni, wspaniale nieposłuszni, no i walczą z oprawcą (czytaj: władzą).
Oczywiście w tej walce są Najmanem, bo kiedy tylko oprawca sobie tego zażyczy, to na pstryknięcie palcami sprawia, że niepokorni mecze oglądają co najwyżej w telewizji.
Można byłoby teraz przygotować całą rozprawkę, czy race są bezpieczne, jak powinny być odpalane, jak powinno być egzekwowane prawo i czy odpowiedzialność zbiorowa przystaje do standardów XXI wieku. Ale na razie warto skupić się na czym innym: czy racę są warte tego całego zamieszania? I czy odpalający race kibice – niech ich będzie dwudziestu – chociaż przez sekundę zastanowili się, że przez nich dwadzieścia tysięcy ludzi nie wejdzie na stadion. „Ale oni przychodzą oglądać nas, a nie piłkarzy. Nasze oprawy są lepsze niż mecze” – słyszymy często. Toż to przecież wspaniały pomysł na biznes – sprzedaż biletów na pokazy pirotechniczne. Odpadają koszty wynagrodzeń dla zawodników, więc wszystko powinno być rentowne.
Dobra, dość żartów, bo ci ludzie naprawdę są gotowi pomyśleć, że w ten sposób zarobią chociaż na ciepłe skarpetki.
Kibice mogą walczyć z wojewodą, tak jak mogą walczyć z przyjętą przez Kopernika zasadą, że Ziemia kręci się wokół Słońca, mogą też walczyć z twierdzeniem Pitagorasa i koniecznością odprowadzania składek ZUS. W porządku, mogą. Niestety, sęk w tym, że każdy inteligentny człowiek zawsze analizuje szanse, ocenia ryzyko i szacuje, co mu się bardziej opłaca i jakie są priorytety.
Wojewoda nie jest zbyt przyjazny pirotechnice. Gdyby była ona legalna, można byłoby mieć preferencje urzędnika w głębokim poważaniu. Ale skoro jest nielegalna, to trzeba się liczyć z jego zdaniem. Dlaczego? Bo to rozsądne. Rozsądna byłaby też walka o dostosowanie prawa, ale nie poprzez łamanie istniejącego.
Oczywiście, niepokorni wiedzą swoje, więc teraz będą niepokorni w dużym pokoju, a nie na „Ł»ylecie”.
Fot. FotoPyK