Alessio Cerci. Człowiek, którego uratował trener

redakcja

Autor:redakcja

30 listopada 2013, 14:43 • 3 min czytania

Nie wiemy, co właśnie robi Henrik Ojamaa, zeszłoroczny król asyst ligi szkockiej, a tegoroczny ekstraklasowy król klapek na oczach. Wiemy natomiast co powinien robić: siedzieć z notatnikiem przed telewizorem i bardzo uważnie oglądać mecze Torino, ze szczególnym uwzględnieniem gracza z numerem jedenaście. Alessio Cerci w swoim czasie też nie należał do boiskowych altruistów, ale teraz? Potrafi idealnie zbalansować indywidualne popisy z grą dla drużyny.
Jeśli w wieku szesnastu lat Fabio Capello daje ci szansę w pierwszej drużynie Romy, to raczej na ogórka się nie zapowiadasz. Cerci rok później potwierdza swój talent, prowadząc juniorską drużynę „Giallorossi” do mistrzostwa Primavery. Najwyższy czas na kolejny krok, czyli odważniejsze wejście do szatni dorosłego zespołu, ale młody Alessio odważnie może wchodzić tylko do magazynu ze sprzętem, bo za Tottim i spółką głównie nosi piłki i bidony. Potrzebuje minut na murawie, w Rzymie ich nie znajdzie, decyduje się więc na wypożyczenia. Obiecuje sobie jednak, że jeśli kiedykolwiek strzeli gola Romie, nie okaże radości. Wiele lat później złamie tę obietnicę, ale póki to nastąpi zawodzi w Brescii. „Henry z Valmantone”, jak nazywali go koledzy z drużyny juniorskiej, zaczyna niebezpiecznie zbliżać się raczej do pseudonimu „Pennanta z Valmantone”.

Alessio Cerci. Człowiek, którego uratował trener
Reklama

Ale w Pisie natrafia na człowieka, bez którego teraz pewnie robiłby hamburgery albo sprzedawał używane części do Alfy Romeo. Giampiero Ventura ratuje jego karierę po raz pierwszy, potrafi do Alessio dotrzeć, ustawić go odpowiednio na boisku, a i przypilnować poza nim. U Ventury wreszcie potwierdza swój talent, zalicza przełomowy sezon. Potem ma wejście smoka w Fiorentinie, strzela, asystuje, znajduje się orbicie zainteresowań selekcjonera. Problem w tym jednak, że zejście jego formy jest równie spektakularne. Dalej się wyróżnia, ale teraz głównie we florenckich dyskotekach. Zajmuje się też kolekcjonowanie mandatów, bo parkuje swoje Maserati wszędzie tam, gdzie mu się podoba. Na problemy z policją odpowiada słabą i startą jak stara szmata gadką: “czy wy wiecie, kim ja jestem?”. Nie tylko awangardowo traktował zasady ruchu drogowego, ale także zasady swoich obowiązków wobec klubu. Pewnego razu tak zaabsorbował go zakup letniego domku w Hiszpanii, że zupełnie zapomniał o treningach. Nie wszyscy jednak mają tak słabą pamięć i w Fiorentinie łatwo mu tego nie zapomnieli. Jego przygoda z Florencją musiała dobiec końca, tamtejsza drogówka odetchnęła z ulgą. Cerci ponownie znajduje się na zakręcie.

I znowu osobą, która na rozstaju dróg stała z mapą okazał się Ventura. Cerci u swojego trenera ponownie zaczyna grać jak z nut. Ventura daje mu dużo swobody z przodu, nie przywiązuje go ściśle do konkretnej pozycji. Alessio dzięki temu na skrzydle wykorzystuje swoją szybkość, drybling i dośrodkowania, ale też w każdej chwili może przerodzić się w zabójczą dziewiątkę, bo słynie z dokładnych uderzeń (70% jego strzałów wędruje w światło bramki). Dziś mówi, że za czasów Romy i Fiorentiny marnował czas i tylko Ventura uratował jego karierę. Teraz w Torino ma już wielką markę, niektórzy nawet wiążą jego imię z nazwiskiem legendy, Gianluigiego Lentiniego.

Reklama

Jego największym młodzieńczym marzeniem było zapisanie się w historii Romy. W tym roku mu się to udało, choć w przewrotny sposób. To Cerci swoim golem, dającym Torino remis z Romą, przerwał historyczną passę „Giallorossi”. Nie dotrzymał obietnicy danej sobie za czasów juniorskich, cieszył się z gola jak dziecko. Tak ważna bramka, przełamująca rewelacyjną Romę, znacząco powiększyła cotygodniową populację skautów na meczach Torino. Obecnie mówi się, że w wyścigu o Cerciego liczą się tylko dwa konie: Arsenal i Man Utd. W Anglii powinni tylko pamiętać, żeby wykupić z Włoch gwarancję na dobre występy Cerciego. Czyli w pakiecie z nim sprowadzić Venturę.

Najnowsze

Polecane

OFICJALNIE: Były trener Radomiaka zaprezentowany w nowym klubie

redakcja
2
OFICJALNIE: Były trener Radomiaka zaprezentowany w nowym klubie
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama