Rafał Janas, nowy trener U-18 i U-19: Nie znam jeszcze tych chłopców, poznamy się na początku grudnia

redakcja

Autor:redakcja

22 listopada 2013, 20:31 • 4 min czytania

– Atmosferę budują wyniki, nie odwrotnie. Trener Sasal te wyniki miał, jakie miał, frustracja w zespole narastała… Nie chcę się wypowiadać na ten temat. Ja tych chłopców, z którymi będę pracował, jeszcze nie znam, poznamy się na początku grudnia. Wtedy zobaczę, z kim mam do czynienia i podejmę decyzję co do stylu czy taktyki. Po prostu wtedy będę mądrzejszy – opowiada nowy trener reprezentacji U-18 i U-19, Rafał Janas.
Wygodnie teraz zostać selekcjonerem reprezentacji do lat 19 i 18, skoro wiadomo, że wielką sztuką byłoby przebić „osiągnięcie” przeciwnika. Dziesięć meczów z rzędu bez zwycięstwa to nie byle sztuka.
Nie myślę w tych kategoriach, zupełnie nie o to mi chodzi. Myślę, że trenerzy w reprezentacjach nie skupiają się na rywalizacji między sobą, tylko chcą przygotować jak największą liczbę zawodników do gry w pierwszej reprezentacji.

Rafał Janas, nowy trener U-18 i U-19: Nie znam jeszcze tych chłopców, poznamy się na początku grudnia
Reklama

To zacznijmy od palącej kwestii: czy juniorskie zgrupowania, trwające często po kilkanaście dni, naprawde są potrzebne? Bez tego nie da się przygotować piłkarza do gry w pierwszej reprezentacji?
Ja się z tym kompletnie nie zgadzam, prosze pana. Na całym świecie te reprezentacje są i mają się dobrze. Zawodnik w wieku nastu lat musi się przygotowywać do międzynarodowej rywalizacji, do tego, że kiedyś, gdy dostanie powołanie do dorosłej drużyny, będzie już wiedział, jak to smakuje, jakie to jest ciśnienie i jaki poziom. Powtórzę – ta rywalizacja w przypadku młodzieży jest bardzo ważna.

Pytam, bo punkt widzenia zależy przede wszystkim od punktu siedzenia. Niedawno, w czasach, kiedy Maciej Skorża prowadził Legię, wściekał się na ciągłe wyjazdy – zwłaszcza Michała Ł»yry i Aleksandra Jagiełły. Tłumaczył, że jeżeli ktoś wypada co jakiś czas na kilkanaście dni, to ciężko, żeby mieć później czas nad nim pracować, znaleźć dla niego miejsce w składzie. Pan był wtedy asystentem u Skorży.
Chodziło chyba o coś innego, żeby trenerzy nie zabierali jednego zawodnika do trzech roczników. Tak było w przypadku Olka, bardzo zdolnego chłopaka, z którego korzystali też w starszych reprezentacjach. Z Michałem zresztą podobnie. My sobie tę współpracę odpowiednio poukładamy i nie dopuścimy do sytuacji, w której taki chłopak będzie miał więcej występów w reprezentacji niż w klubie.

Reklama

Jaki ma pan pomysł na siebie jako selekcjonera kadry juniorskiej? Główny zarzut, jaki kierowaliśmy do Marcina Sasala, to fakt, że atmosfera dosłownie leżała. Nie potrafił zadbać o to, żeby piłkarze nie mogli się doczekać wyjazdu na zgrupowanie. Wręcz przeciwnie…
Atmosferę budują wyniki, nie odwrotnie. Trener Sasal te wyniki miał, jakie miał, frustracja w zespole narastała… Nie chcę się wypowiadać na ten temat. Ja tych chłopców, z którymi będę pracował, jeszcze nie znam, poznamy się na początku grudnia. Wtedy zobaczę, z kim mam do czynienia i podejmę decyzję co do stylu czy taktyki. Po prostu wtedy będę mądrzejszy.

Jaki w zasadzie jest pana stan wiedzy, dotyczący tego, co wpadnie panu w ręce? Pan tych zawodników zna, kojarzy, czy raczej dopiero będzie się próbował odnaleźć w nowej rzeczywistości? Dopiero kilka dni temu dowiedział się pan o propozycji od związku.
Dokładnie. Od kilku dni gromadzę wiedzę, a najważniejsze było dla mnie spotkanie z Robertem Wójcikiem, trenerem U-16 i U-17, który wcześniej prowadził rocznik 96. i przekazał mi bardzo dużo cennych informacji. Trzeba jednak pamiętać, że w wieku juniorskim wszystko naprawdę szybko się zmienia, w zasadzie z dnia na dzień. Pamiętam, jak kiedyś pomagałem Władysławowi Ł»mudzie w prowadzeniu kadry – to było chyba od U-18 aż do młodzieżówki, to z jednymi tę pracę zaczynaliśmy, ale już kończyliśmy z zupełnie innymi. Gdzieś po drodze u jednych ten talent albo się kończył, albo marnował, a w tym samym czasie u drugich dopiero zaczynał się uwidaczniać. Non stop trzeba być na bieżąco.

To czym pan będzie się w swojej pracy kierował – tym, kto w danej chwili prezentuje się najlepiej i gra na najwyższym poziomie czy tym, kto dojrzewa trochę później, przy czym jednak są przesłanki ku temu, że kiedyś może być z niego kawał piłkarza?
Miejsce w reprezentacji powinno być dla najlepszych zawodników. Decydującym czynnikiem będzie, kto zaprezentuje najwyższą dyspozycję. Wydaje mi się, że to logiczne. W 90 proc. będę się opierał na obecnej formie.

Decyzja o doborze sztabu szkoleniowego należy do pana czy będzie to narzucone odgórnie?
Ja sobie wybiorę sztab, właśnie jestem w trakcie rozmów. Personaliów jeszcze dziś nie ujawnię, nie chcę wychodzić przed szereg. W mediach pojawi się cały sztab, już skompletowany.

Czyli sztabu jeszcze do końca pan nie zna, piłkarzy w sumie też. Podobno powołania wysłał Stefan Majewski.
Wspólnie rozmawialiśmy o tych powołaniach, zapewniam. Ja formalnie nie mogłem ich wysłać, bo nie byłem wtedy do tego uprawniony, nie byłem zatrudniony. Pomagał też trener Wójcik.

Jaki jest więc podział odpowiedzialności waszej trójki za te decyzje?
Po 33,3 proc. (śmiech).

Na koniec pytanie bardziej sentymentalne. Bolała rozłąka ze Skorżą?
Pracowaliśmy razem wiele lat, ale Maciek wiedział, że kiedyś będę chciał spróbować, jak wypadnę w roli tego pierwszego szkoleniowca. To było moje marzenie.

Jak skomentował pana nowe zajęcie?
Powiedział, że żałuje straty bliskiego współpracownika, ale zaznaczył, że cieszy się z mojej szansy. Zresztą ustaliliśmy jedno – nie wykluczamy naszej wspólnej pracy w przyszłości, bo dobrze się rozumiemy.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Anglia

Polski wychowanek Arsenalu zagra… w szóstej lidze

redakcja
0
Polski wychowanek Arsenalu zagra… w szóstej lidze
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama