Dominik Furman: Musi być jeszcze lepiej. Baby-player nie widzi innej opcji

redakcja

Autor:redakcja

20 listopada 2013, 21:03 • 5 min czytania

– Ja wolę grać w piłkę, oglądać ją i o niej rozmawiać, niż czytać. Wiesz, dlaczego? Od jakiegoś czasu nie szło mi na tyle, żebym był choćby odrobinę usatysfakcjonowany, ale trener na mnie regularnie stawiał, dawał kolejne szanse. Ja jednak ciągle chcę więcej. Chcę być kluczowym piłkarzem. Nie szło, więc cały czas myślałem, co zrobić, żeby się odbić od tego dna, bo to dla mnie jest dno. Od jakiegoś czasu pracuję z psychologiem i on właśnie, na początku tej współpracy, kazał mi czytać o sobie wszystko i wszędzie. Tak, myślę, że przeczytałem w ostatnich kilku tygodniach o sobie wszystko. Kiosk, google – dokładnie i elegancko.
Jesteś osobą, która chyba najlepiej wkleja się w tematy ostatnich dni i tygodni. Domyślasz się, do czego zmierzam?
To jest zagadka, tak?

Dominik Furman: Musi być jeszcze lepiej. Baby-player nie widzi innej opcji
Reklama

Tak, ale podchwytliwa tylko trochę.
Pewnie chodzi o nasz wczorajszy mecz, no i ostatnio pisaliście jeszcze, że jestem z generacji baby-football czy jak tam to nazwaliście.

Jeszcze rzuty wolne, które postawiły nie tylko Łukasika, ale ciebie również, bo mówił przecież w liczbie mnogiej, postawiły pod ścianą.
Ja tak nie uważam.

Reklama

?
Nie chcę tłumaczyć Daniela, bo to nie moja rola ani nie wiem, czy on by chciał, żebym to za niego robił. Jestem zdania, że po prostu użył skrótu myślowego, może chciał zażartować… Nie wiem, jego trzeba zapytać. Media piszą, że za rzadko zostajemy, tyle że najwięcej ćwiczymy akurat wtedy – co chyba zrozumiałe – gdy trening jest zamknięty.

Można by ten temat puścić w niepamięć, potraktować jak błahostkę, gdyby nie niezaprzeczalny fakt: tytanami stałych fragmentów to Legia nie jest. Zbierasz po głowie i ty, skoro na zmianę z Brzyskim je wykonujecie.
Mam świadomość, uwierz. To nie jest tak, że podchodzę do rożnego i myślę sobie: „ej, byle przekopać pierwszego, to się nie będą czepiać”. Ja sam wymagam od siebie najwięcej. Chciałbym umieć dograć piłkę na tyle, żeby wystarczyło w odpowiednim momencie dostawić głowę i wiem, że tak będzie.

Z czego wynika ten entuzjazm? Znaleźliście już bramkarza do strzałów?
(śmiech) Widzisz, wszystko możesz obrócić w żart.

Ty mi powiedz, czy to jest żart.
Domyślam się, że fajniej jest napisać, że my, młodzi dostaliśmy podwyżkę i już nam się nie chce, że zadowalamy się tym, co mamy teraz. O, albo tak jak pisaliście, że błyszczymy wyłącznie w mediach. Czy to ja sięgam po telefon i proszę ciebie o to, żebym mógł się wypowiedzieć? Jestem grzeczny, chyba całkiem nieźle wychowany i staram się w miarę możliwości rozmawiać z mediami. Nie obrażam na to, co piszą dziennikarze, choć w ostatnim czasie głównie przecież piszecie krytycznie. Można przeczytać różne rzeczy – niektóre negatywne, ale rozsądne, inne też negatywne, tyle że nieprawdziwe.

Nieprawdziwe?
Ja wolę grać w piłkę, oglądać ją i o niej rozmawiać, niż czytać. Wiesz, dlaczego? Od jakiegoś czasu nie szło mi na tyle, żebym był choćby odrobinę usatysfakcjonowany, ale trener na mnie regularnie stawiał, dawał kolejne szanse. Ja jednak ciągle chcę więcej. Chcę być kluczowym piłkarzem. Nie szło, więc cały czas myślałem, co zrobić, żeby się odbić od tego dna, bo to dla mnie jest dno. Od jakiegoś czasu pracuję z psychologiem i on właśnie, na początku tej współpracy, kazał mi czytać o sobie wszystko i wszędzie. Tak, myślę, że przeczytałem w ostatnich kilku tygodniach o sobie wszystko. Kiosk, google – dokładnie i elegancko.

Mogłeś nam pomagać przy przeglądzie prasy (śmiech).
Nie, bo to czytanie mnie męczyło. Nie chcę mówić, że każdy dziennikarz powinien umieć grać w piłkę, to nieprawda, ale fajnie by było, gdyby przynajmniej większość czuła tę grę, nie patrzyła jednowymiarowo, tak jak najwygodniej. U niektórych dziennikarzy forma była niższa niż u mnie (śmiech). Teraz, od kilku dni, nie czytam już o sobie niczego – takie kolejne zalecenie od psychologa. Wierzę, że długotrwała praca z nim mi pomoże. Zresztą już widzę lekką poprawę, na przykład przy rzutach wolnych. Niedawne mecze ligowe – już lepiej, a wczoraj na kadrze – naprawdę przyzwoicie, oprócz tego jednego strzału. A będzie i musi być jeszcze lepiej. Baby-player nie widzi innej opcji.

Kliknij tutaj, aby przeczytać tekst o baby-football >>

Czyli te stałe fragmenty to głównie kwestia spokojnej głowy, a nie setek powtórzeń strzałów czy dośrodkowań?
I jedno, i drugie. Wszystko razem, połączone, spowoduje, że w moim przypadku będzie lepiej. Jeżeli jakiegoś elementu brakuje, na przykład tej głowy, czyli ma się na raz tysiąc myśli, nie da się trafić, nawet mimo tego, że na treningu, bez presji, w jakimś tam zakładzie o colę, wpadało tam, gdzie chciałeś.

Wspomniałeś, że wczoraj – przeciw Grekom – stałe fragmenty wychodziły ci lepiej. A o czym myślałeś, kiedy w samej końcówce najlepszy z możliwych stały fragment zapewnili sobie rywale?
No głupio wyszło, bo mieliśmy dwie bramki przewagi, raz się zagapiliśmy – i bęc, później się bronimy, byle tylko nie dopuścić ich do strzału, a tu jakiś przypadek i karny. Ale za to jak zobaczyłem ich miny po tym pudle, to wiedziałem, że jeszcze jedną im wciśniemy. Zwycięstwo było dla nas konieczne. Bardziej chcieliśmy od nich.

I teraz się zacznie debata pod tytułem: „kto z młodzieżówki do pierwszej reprezentacji?”.
Już kiedyś chcieli zmieniać szyld, prawda? My jeszcze nie skończyliśmy roboty.

Jeden z pomysłodawców tamtej akcji, Wojciech Kowalczyk poszedł za ciosem. Powiedział po wczorajszej transmisji, że Milik powinien zastąpić Lewandowskiego.
No to powiedział, nic się nie stało. Prawie każdy może mówić głośno, co i jak chce, co i jak widzi, ale tylko jedna osoba później podejmie decyzję i to na nią spadną jej konsekwencje. Arek pojedzie na kadrę, kiedy tylko selekcjoner uzna, że go potrzebuje. Podobnie jak w przypadku każdego z nas, bo myślę, że zdecydowana większość ma taki cel.

Dalibyście sobie radę już teraz?
Nie chodzi, żebyśmy dali radę, tylko żebyśmy dali jakość. To też nie jest takie proste, jakim się mogłoby z boku wydawać, natomiast jest realne i tego powinniśmy się trzymać.


Fot. FotoPyK

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama