Tu miał być tekst po meczu piłkarskim kadry

redakcja

Autor:redakcja

19 listopada 2013, 23:58 • 3 min czytania

W tym miejscu powinien ukazać się jakiś błyskotliwy tekst na temat meczu Polska – Irlandia. Założenie było banalnie proste: obejrzymy i opiszemy. Sytuacja nas jednak troszkę przerosła, sprawy się skomplikowały i teraz i nie za bardzo wiemy, jak zmierzyć się z tym, co zastaliśmy w Poznaniu. Podobno był to mecz piłki nożnej, ale wydarzenia boiskowe temu przeczyły. Generalnie: podobno w coś grano. Możemy tylko zgadywać – w zbijaka? Sędzia chyba też nie wiedział, więc przedłużył spotkanie aż o sześć minut, dając dodatkowy czas na rozeznanie się w sytuacji.
Ludzie fundują sobie różne wątpliwe rozrywki. Niektórzy oglądają „Warsaw Shore”, czyli jakichś wspólnie zakwaterowanych kretynów, inni próbują nie dać się złapać wkurwionemu bykowi na ulicach Pampeluny i nie zawsze im się to udaje. Są też tacy, którzy patrzą na reprezentację Polski w piłce nożnej. Po dzisiejszym dniu stwierdzamy – wolelibyśmy obejrzeć na raz cały sezon „Warsaw Shore” albo dać się nadziać największemu hiszpańskiemu bykowi za jajca, byle tylko więcej nie oglądać TEGO CZEGOŚ.

Tu miał być tekst po meczu piłkarskim kadry
Reklama

Nie będziemy pisać ani kto zagrał dobrze, ani kto zagrał źle, ponieważ – jak już wspomnieliśmy – nawet nie wiemy, na jakich zasadach ten mecz się odbywał i w co grano. Nie będziemy też opisywać żadnych kluczowych momentów, zwłaszcza że takich nie było. Chcielibyśmy zadać jakieś pytania Adamowi Nawałce – przede wszystkim: „co miał na myśli” (tak generalnie) – ale sądzimy, że facet jeszcze żadnymi gotowymi odpowiedziami nie dysponuje. Jak pisaliśmy już po Słowacji – wciąż żyjemy nadzieją, że przeprowadza on tzw. selekcję negatywną. Bierze kolejnych gości, by się upewnić, że faktycznie są aż tak słabi, jak się wszystkim wydaje. I teraz sobie usiądzie w domu i powie: – Pazdan, tak jak sądziłem, nie umie grać w piłkę. Ćwielong, zgodnie z przypuszczeniami, też nie umie… I tak dalej. Za chwilę negatywnie zweryfikuje Pietrowskiego, potem Hanzela, فatkę, Deję…

Pytanie, skąd i kiedy wytrzaśnie tych, co umieją.

Reklama

Oprócz tego, że nie wiadomo o co chodziło w poznańskim widowisku, wiadomo, że stały się dzisiaj trzy rzeczy niepokojące.

Pierwsza z nich – Tomasz Jodłowiec został kapitanem reprezentacji. To smutne wydarzenie, jedno ze smutniejszych w historii polskiego sportu.

Druga – Robert Lewandowski wszedł do Klubu Wybitnego Reprezentanta. Wprawdzie już sto razy udowadnialiśmy, że ten klub jest idiotyczny, skoro jest w nim Dariusz Dudka, a nie ma Józefa Młynarczyka, ale warto zwrócić uwagę, że sytuacja z „Lewym” jest szczególna. Otóż w klubie liczącym 29 nazwisk, są tylko dwa, które w reprezentacji notowały WYفĄCZNIE klęski. To znaczy, Lewandowski jest tym drugim. Pierwszym – Roman Kosecki. Jedynie ci dwaj piłkarze z całego Klubu nigdy nigdzie nawet nie awansowali, do żadnych mistrzostw, czy też – w przypadku Euro 2012, gdzie awans był z automatu – do kolejnej fazy turnieju. Ani jednego nawet mini-sukcesiku. Jedynie wysługa lat. Pozostali chociaż jakieś zapchlone eliminacje wygrywali, a Lewandowski i Kosecki nic.

Trzecia – Gibraltar zremisował ze Słowacją. Nie wyciągalibyśmy z tego twardych wniosków, że nowy członek UEFA jest z pewnością lepszy od nas. Ale bralibyśmy to pod uwagę.

Podobno w zespole gospodarzy z braku chętnych, wystąpiły nawet słynne gibraltarskie małpki.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama