Zapraszamy na najdokładniejszy przegląd prasy piłkarskiej – głównie krajowej, ale również z uwzględnieniem niektórych tytułów zagranicznych, jaki możecie znaleźć obecnie w polskiej sieci. Screeny, okładki, fragmenty tekstów, komentarze – od dziś tak będzie to wyglądać na Weszło. Zaczynamy od kilku najważniejszych gazet z kraju, w których rzecz jasna mocno dominuje temat pierwszego zgrupowania kadry pod wodzą Adama Nawałki. Miażdżących informacji nie znajdziemy, ale do kilku wywiadów i analiz warto zajrzeć.
FAKT
Nowa ekipa „Faktu” sprawiła, że strony sportowe dziennika wreszcie stały się ciekawsze od czwartkowego programu telewizyjnego, dołączonego zresztą do najnowszego wydania. Stricte piłkarskie strony są dzisiaj cztery. Szału nie ma, ale można zajrzeć, dla kilku drobnych informacji. „Fakt” nie odpuszcza Kubie Koseckiemu, którego niedawno wyśledził w galerii handlowej podczas zakupów… żwirku dla kotów. Dziś znów mamy tekst pt. „Kosecki skuteczny, ale tylko w galerii”. Cytować nie będziemy, bo nie ma sensu, tu i tak głównie chodzi o zdjęcia. Cały przekaz zamyka się w jednym zdaniu – „Kosa” wrócił z shoppingu z pełnymi siatami i czy nie mógłby być tak skuteczny na boisku? Typowo tabloidowa robota.
Poznański dziennikarz połączonego newsroomu Faktu i Przeglądu Sportowego informuje, że Rafał Leszczyński otwiera listę życzeń Lecha Poznań. Wszystko przez to, że po sezonie wygasa kontrakt Maciejowi Gostomskiemu, a Jasmin Burić leczy uraz. Naszym prywatnym zdaniem – o ile kontuzja Buricia jest poważna, o tyle przedłużenie kontraktu z Gostomskim powinno być na rękę obu stronom, klubowi i piłkarzowi.
Dalej w Fakcie wypowiada się Henrik Larsson…
– Lewandowski to świetny napastnik, ale jednak nie z tej samej półki co Zlatan. Jest tak dobry, że mógłby grać w każdym klubie Europy, ale nie widzę powodu, by miał odchodzić. Borussia to przecież teraz także wielki klub, w zeszłym sezonie doszedł do finału Ligi Mistrzów, a on tam jest gwiazdą. Nie zamierzam mu jednak niczego doradzać. Sam pewnie wie, co jest dla niego najlepsze. Poruszony jest też temat Ivo Pękalskiego, którego Larsson umiarkowanie chwali, mówiąc, że jest bardzo dobry z piłką, ale jego kariera wyhamowała przez kontuzję.
Dwie strony wcześniej bezwartościowa rozmówka z Arturem Borucem, do streszczenia w jednym zdaniu – będzie wspierał Nawałkę i Leszczyńskiego, a o bramce puszczonej w meczu ze Stoke myślał przez pięć minut, tak była kuriozalna. Nie powinna rzutować na myślenie o Borucu.
RZECZPOSPOLITA
Na łamach Rzeczpospolitej mamy stosunkowo długi, jak na warunki prasy drukowanej, wywiad z Arturem Borucem, w którym ten dość otwarcie chwali Adama Nawałkę. Przyznaje, że na zajęciach od początku jest większa dyscyplina niż w czasach poprzedników i wszystko „wygląda sensownie”. Przełomowych informacji nie znajdziemy, ale warto zajrzeć. Fragment:
– Podczas treningów jest większa dyscyplina, wszystko wydaje się zaplanowane. Każdy jest do tego przyzwyczajony w klubie, teraz podobnie jest w reprezentacji. Musimy szukać, czegoś przecież brakowało nam w poprzednich eliminacjach, skoro nie udało się awansować na mundial. Wszyscy czujemy, że rozpoczął się nowy etap, nastąpiło kolejne otwarcie, które ma nam wreszcie dać awans na wielki turniej, jakim są mistrzostwa Europy.
Jak się panu pracuje z Jarosławem Tkoczem, nowym trenerem bramkarzy?
– Bardzo pozytywnie. Widać, że trener jest dobrze przygotowany do zajęć i wie, co chce osiągnąć.
Nawałka przedstawił się wam jako lider. Bardzo się zmienił od czasów, gdy był asystentem Leo Beenhakkera?
– Tak, ale minęło pięć lat. Nawałka jest inną osobą, bo ma inne stanowisko. Zrobił na nas dobre wrażenie, wszystko wygląda naprawdę sensownie. Powinniśmy mu zaufać i dać trochę czasu, żeby wszystko poukładał po swojemu. Nie ma wiele okazji do testowania, reprezentacja spotyka się raptem kilka razy w roku, ale to przecież żadna nowość. Będę mocno trzymał kciuki za selekcjonera i za tę drużynę. Jak zawsze jestem optymistą i nie przestaję wierzyć, że potrafimy odnosić sukcesy.
Boruc przyznaje, że to miłe, że Leszczyński w dzieciństwie miał go za idola i wieszał sobie plakaty Boruca nad łóżkiem. Wykręca się z komentowania rywalizacji ze Szczęsnym i przekonuje, że temat opaski kapitańskiej był niepotrzebnie rozdmuchany w mediach. „Decyzja Nawałki o tym, że opaskę nosi ten, kto ma największy staż w reprezentacji, była mądra. Takie zasady panują w większości drużyn”.
GAZETA WYBORCZA
Wyborcza wykorzystała to, jak na strzał sam wystawił się ostatnio Robert Lewandowski. Narzekał, że dzienniakarze liczą mu tylko strzelone gole… albo raczej zmarnowane sytuacje, ale nikt nie bierze pod uwagę, ile Lewy zanotował asyst. Szybko policzono…
„Przeanalizowaliśmy skróty wszystkich 58 meczów z udziałem napastnika Borussii Dortmund, by nie polegać na statystykach – sparingowych czasami niedostępnych, w innych przypadkach niekoniecznie wiarygodnych. Wypatrzyliśmy 10 asyst. 8 klasycznych – podań, po których do siatki trafiali partnerzy. A także dwa faule, dzięki którym partnerzy skutecznie wykonywali rzuty karne”.
Jest jednak pewne „ale” o czym piszą dalej:
Gdybyśmy chcieli te dane wykorzystać przeciwko napastnikowi, podkreślilibyśmy, że aż 4 z 8 asyst zawdzięcza meczom z San Marino. I dodalibyśmy, że tymże amatorom wbił również aż 4 z 6 goli w spotkaniach o stawkę (pozostałe strzelił Grecji i Czarnogórze). Takie rzeczy lubią mu wypominać kibice, zirytowani jego reprezentacyjną nieskutecznością (…) Gdybyśmy przyjęli jego kryterium, zdecydowanie bardziej twórczy od niego w eliminacjach brazylijskiego mundialu okazałby się Paweł Brożek. Wystarczyło mu 55 minut meczu z San Marino, by wypracować gola, a Lewandowski – przypomnijmy – przez 810 minut miał tylko dwie klasyczne asysty.
GW donosi też o defensywnej rewolucji, prognozując skład na piątkowy debiut Nawałki ze Słowacją. Jak on ma wyglądać. Otóż: Boruc – Olkowski, Jędrzejczyk, Kamiński, Kosznik – Krychowiak, Jodłowiec – Błaszczykowski, Mierzejewski, Sobota – Lewandowski. W jedenastce mielibyśmy czterech ligowców, w tym aż trzech w linii obrony, plus Jędrzejczyk, który wyjechał z Polski stosunkowo niedawno.
„Defensywa ma być stabilna, zwłaszcza para stoperów, u Fornalika niemal za każdym razem inna. Na razie Nawałka stawia na duet, który nigdy nie grał razem: Artura Jędrzejczyka i Marcina Kamińskiego. A potem go rozbije, bo Kamiński po spotkaniu ze Słowacją wyjeżdża pomóc młodzieżówce w eliminacjach ME U 21. Zastąpi go Łukasz Szukała ze Steauy, który w ostatnich meczach grał na środku obrony z Kamilem Glikiem. Kapitana AC Torino Nawałka w ogóle pominął przy pierwszych powołaniach, choć zadzwonił do niego i zapewnił, że to nie jest ostateczna decyzja. Prawym obrońcą u Nawałki docelowo ma być Łukasz Piszczek, który po operacji biodra jest coraz bliżej powrotu na boisko. Na razie szansę dostanie 23-letni Paweł Olkowski z Górnika. To w nim Nawałka widzi teraz zmiennika, a w przyszłości następcę Piszczka. Obaj zresztą wyszli ze szkółki Gwarka Zabrze, mają też tego samego menedżera. Selekcjonera, Olkowskiego i Rafała Kosznika, który wystąpi na lewej obronie, łączy niedawna przeszłość w Górniku. Kosznik skończy w grudniu 30 lat i ma udowodnić, że w reprezentacji istnieje życie bez Jakuba Wawrzyniaka oraz Sebastiana Boenischa, którzy grali na tej pozycji we wszystkich meczach o punkty u dwóch poprzednich selekcjonerów”.
SPORT
A tak prezentuje się okładka dzisiejszego „Sportu”.
Jak zawsze w przypadku tej gazety, mamy sporo „drobnicy” i informacji typowo skierowanej dla śląskiego odbiorcy. Z większych rzeczy, które przykuwają uwagę, znajdujemy wywiad z Dawidem Nowakiem, w którym deklaruje, że nie jest w życiowej formie, może i powinien wymagać od siebie jeszcze więcej, a także tekst z wypowiedziami nowego fizjoterapeuty reprezentacji Polski pt. „Maser wychodzi ostatni”.
Najpierw Nowak…
Gdyby zliczyć wszystkie miesiące spędzone na leczeniu i rekonwalescencji, to…
– Zebrałoby się tego jakieś dwa i pół roku. Albo i całe trzy lata. Przez ostatnie kilkanaście miesięcy w Bełchatowie też niewiele grałem z powodu kontuzji.
Mówi się, że poprzeprowadzce do Cracovii dostał pan drugie piłkarskie życie.
– Nie można tak stawiać sprawy, bo ja nigdy nie umarłem. Nigdy się nie poddałem. Przechodziłem ciężkie okresy, ale zawsze wychodziłem na prostą. Cieszę się, że w Cracovii z meczu na mecz gram coraz lepiej. Wiedziałem, że prędzej czy później przyjdą efekty dobrze wykonanej pracy.
Cała rozmowa utrzymana jest mniej więcej w takim tonie – żaden szał. Ciężko nawet zacytować coś konkretnego, typowa reprezentacyjna papka.
Bardziej zainteresować może Wojciech Herman, masażysta GKS-u Katowice, który będzie współpracował z kadrą Adama Nawałki. „Dzień powszedni fizjoterapeuty w klubie piłkarskim mocno różni się od dnia powszedniego piłkarza. To właśnie maser jest zazwyczaj w szatni pierwszy, a wychodzi z niej ostatni. – Zazwyczaj przyjeżdżam godzinę – półtorej przed zbiórką drużyny. Przygotowuję odżywki, witaminy, swój sprzęt niezbędny podczas treningu. Zaś po zajęciach, wiadomo, jestem do dyspozycji piłkarzy”. Czasami klubowe obowiązki pochłaniają i dziesięć godzin dziennie”. Herman opowiada jak mimo tego znalazł czas na otwarcie własnego gabinetu masażu, bo GieKSa płaciła bardzo nieregularnie albo wcale. – W pewnym momencie, gdy zaległości sięgąły 6 miesięcy, po prostu odszedłem. Wróciłem dwa lata temu, gdy sytuacja zaczęła się poprawiać, za sprawą zaangażowania miasta. W reprezentacji swój pierwszy dzień pracy zakończył o 2. w nocy. Kolejnego było już lepiej – o 23.
DZIENNIK POLSKI
Zaglądamy też do DP, gdzie mamy dzisiaj długi wywiad z Jackiem Bednarzem.
Dyrektor sportowy Wisły jest pozytywnie zaskoczony grą przede wszystkim trzech piłkarzy: Są dwa przypadki, które zaskoczyły mnie szczególnie na plus. Nie spodziewałem się, że w tych przypadkach będzie tak dobrze, bo zdrowy rozsądek podpowiadał mi, że będzie o to trudno. Mam na myśli Pawła Brożka i Wilde Donalda Guerriera. Co do pozostałych, to np. Arek Głowacki nie zaskoczył mnie swoją grą, bo już w okresie przygotowawczym było widać, że będzie grał dobrze. Paweł Brożek wszedł jednak późno do drużyny, praktycznie bez przygotowań i do razu nam bardzo pomógł. To samo dotyczy Donalda, który późno podpisał kontrakt (…) Ł»eby tę listę zamknąć, muszę powiedzieć kilka ciepłych słów o Michale Miśkiewiczu. On jest ilustracją pewnej oczywistej prawdy, która mówi, że jeśli ktoś ma talent i chce ciężko pracować, to warto na niego stawiać (…) Z hurraoptymizmem jeszcze poczekajmy, ale na pewno Michał jest na najlepszej drodze, żeby przebojem wywalczyć sobie taką pozycję, żeby bronić tutaj długo.
Bednarz mówi, że założenie jest proste: Wisła wiosną ma być silniejsza niż obecnie, a kilka decyzji personalnych zostało już podjętych. Oczywiście bez szczegółów. Najmniej zmian można spodziewać się w formacji obronnej, choć Gordan Bunoza ma zielone światło do transferu. – On zresztą miał już propozycje latem z Izraela i Rosji. Uznaliśmy jednak, że będzie nam potrzebny, a sam nie palił się do zmiany otoczenia, bo zaczął grać bardzo dobrze u trenera Smudy – mówi Bednarz.
Generalnie, Bednarz jest mistrzem mówienia tak, by mówić, a tak naprawdę niczego konkretnego nie powiedzieć, dlatego zacytujemy jeszcze tylko jeden fragment.
Ł»eby myśleć o poważnych transferach, trzeba mieć pieniądze. Jaka jest obecnie sytuacja finansowa klubu? Udało się znacząco zmniejszyć zadłużenie?
– Na pewno sytuacja jest znacznie lepsza niż pół roku czy rok temu. To co znacząco się zmniejszyło, to nasze bieżące koszty, czyli kwoty wydawane na pierwszy zespół. Jeśli uda nam się utrzymać ten poziom wydatków, to będziemy w domu. Jeśli dołożymy do tego zmianę stawek wydawanych na korzystanie ze stadionu, to rok 2014 zapowiada się o wiele lepiej pod względem finansowym. Ciągle jednak wisi nad nami bagaż przeszłości. Dopóki nie doprowadzimy do sytuacji, w której będziemy mieć stuprocentową płynność finansową, to będzie nam to komplikowało inwestowanie w drużynę. Tych zaległości jest na szczęście coraz mniej. Porozumieliśmy się, poza dwoma przypadkami, ze wszystkimi zawodnikami. To że spłacimy wszystkie długi, to jest pewne. Potrzebujemy jednak jeszcze trochę cierpliwości naszych wierzycieli. Ł»eby mocno stanąć na nogi potrzebujemy jeszcze roku. Wtedy nie będzie już kotwicy długów, która ciągnie nas w dół. Wierzę, że na koniec 2014 roku będziemy mogli w pełni skoncentrować się na bieżącej działalności.
SUPER EXPRESS
SE dostarcza dziś samych perełek. Dowiadujemy się, o zgrozo, że na wolność wyszedł chory morderca psów, że do Danuty Stenki ciuchy krzyczą z wystawy, a Małgorzata Kożuchowska rozbiera się w teatrze… Poznajemy też historię 75-letniej królowej fitness, by wreszcie dotrzeć do działu sportowego. A tam…
Popularny motyw w dzisiejszej prasie, czyli fotorelacja ze ścianki wspinaczkowej, na którą reprezentantów zabrał Adam Nawałka. Najlepsi w tej konkurencji okazali się ponoć Grzegorz Krychowiak i Adam Marciniak. – Ta zabawa to trochę taki synonim wchodzenia na piłkarski szczyt – komentował Artur Boruc. Idąc dalej – mamy zupełnie nijaką rozmówkę z Rafałem Kosznikiem, nie warto cytować ani zdania oraz zapewnienie Ryszarda Wieczorka, że nie zepsuje Górnika.
Po klubowych korytarzach krąży jeszcze duch Adama Nawałki?
Ryszard Wieczorek: – To niecodzienna sytuacja, że w klubie, który gra fajną piłkę i jest w czołówce tabeli, dochodzi do zmiany trenera. Górnik gra atrakcyjny futbol, dlatego nie mam zamiaru robić rewolucji, chcę kontynuować dobrą robotę, którą wykonał Adam. Ale nie jestem trenerem z łapanki i od chwili wejścia do szatni to ja odpowiadam za ten zespół. Teraz to Górnik Wieczorka.
Z Odrą Wodzisław wywalczył pan mistrzostwo jesieni, z Koroną Kielce awansował pan do Ekstraklasy, ale kojarzy się pana głównie z rokiem 2010, kiedy to prowadzone przez pana Górnik, Odra i Piast Gliwice spadły z ligi.
– Prezes Górnika przypomniał, że pracowałem w Zabrzu przez 4 kolejki, a mój następca przez 26, po których zespół zleciał z Ekstraklasy. Propozycję Piasta przyjąłem, bo mam jaja, kiedy dziesięciu innych trenerów odmówiło. Nie bałem się podjąć ryzyka, bo wierzyłem, że uda nam się utrzymać. Dziś są takie czasy, że w Internecie czy na Facebooku można bezkarnie opluć każdego. Ale nie jestem facetem, który będzie biegał do mediów, zabiegał o wywiady i się tłumaczył.
Na ostatniej stronie z kolei ciekawa infografika dotycząca urazów Messiego:
PRZEGLĄD SPORTOWY
Adam Nawałka chce powierzyć rolę rozgrywającego Adrianowi Mierzejewskiemu.
Poprzednim selekcjonerom nie udało się wydobyć z niego odpowiedniego potencjału, mimo że Mierzej zagrał w kadrze już 40 razy. Teraz spróbuje Nawałka.
„Nawałka ma wizję, jak to zmienić i lepiej wykorzystać atuty Mierzejewskiego. Zderzenie może nastąpić przy ustalaniu sposobu gry. Piłkarz Trabzonsporu nigdy nie był zwolennikiem gry w obronie. W klubie jest odciążony z tych zadań i może skupić się tylko na ofensywie. W reprezentacji – na co zwraca uwagę Mierzejewski – biegał po całym boisku, przez co później brakowało go pod bramką przeciwnika, kiedy Polacy ruszają z akcją. Mierzejewski najlepiej się czuje, kiedy może improwizować na boisku. Sztywne ramy taktyki nie są dla niego, bo go ograniczają. Z kolei Nawałka nie wyobraża sobie, żeby którykolwiek z jego zawodników był zwolniony z zadań w defensywie. Piłkarzy, którzy nie realizują jego założeń jest w stanie ściągnąć z boiska jeszcze w pierwszej połowie. Z drugiej strony Mierzejewski jest mu potrzebny do zmiany sposoby gry reprezentacji. W wizji, której wyznawcą jest Nawałka i próbuje wprowadzić do gry polskiego zespołu, czegoś na wzór futbolu totalnego (każdy jest odpowiedzialny za atak, wymienność pozycji), ktoś z takimi umiejętnościami, jak Mierzejewski (duża ruchliwość, unikanie przestojów i chowania się za plecami partnerów) na pewno się przyda.”
W PS dziś również wywiad z Jerzym Brzęczkiem, który zamiast obejmować Górnika jedzie na staż do Borussii Dortmund i bierze w obronę Kubę Błaszczykowskiego. Właściwie, jak to wujek, wychwala go pod niebiosa.
– Przede wszystkim wybór Kuby (na kapitana kadry) jest wyborem logicznym. Ani Kuba, ani ja nie staraliśmy się zwracać uwagi na ujeżdżanie, nagonki, ataki. Kuba robi pewne rzeczy w kadrze, o których nie mówimy. Nie biegniemy z każdą pierdołą do mediów, chwaląc się co takiego dobrego zrobił Kuba. On pozostał na swojej pozycji bez medialnych zabiegów. Kuba jest właściwym człowiekiem na właściwym miejscu. On może sprawia wrażenie grzecznego chłopca, ale gwarantuję, że tak nie jest. Ci, którzy są bliżej reprezentacji, czyli piłkarze, poprzedni trenerzy, trenerzy wiedzą, co Kuba robi dla tej kadry. Jego koledzy widzieli go często w akcji, wiedzą jaki jest, co potrafi. Osobiście nie radziłbym, żeby ktoś z nim się spotkał twarzą w twarz.
(…)
Kuba zawalił jedną rzecz, bez dwóch zdań – gdy po meczu na EURO z Czechami powiedział o biletach. To uderzyło w niego. Byli tacy, którzy tylko czekali na potknięcie i się doczekali. „Kadra nie awansowała, a on mówi, że rodzina biletów nie dostała”. Powtarzam, Kuba zawalił. Ale nie chodziło do diabła o jego rodzinę, ale o kolegów z reprezentacji.
Co poza tym w Przeglądzie?
– Lubomir Moravcik przekonuje, że Słowacja nie ma kim straszyć
– Gra Lechii niepokoi kibiców, ale Probierz prosi o czas
– We wrześniu przyszłego roku ma rozpocząć się budowa stadionu Ruchu
– Tylko trzy drużyny w Europie zagrały jesienią więcej meczów od Legii.
Na koniec kilka okładek z Europy. Brak angielskich tytułów jeszcze dziś musicie wybaczyć…
Hiszpańska „Marca” poświęca sporo miejsca Xabiemu Alonso, w którym dziennikarze dopatrują się nowego dowódcy, kierownika środka pola drużyny narodowej.
„AS” pisze o konsultacjach hiszpańskiej federacji z rządem w związku z meczem z Gwineą Równikową. Hiszpania ma być pierwszą reprezentacją europejską, która zagra w kraju, w którym regularnie łamane są prawa człowieka i panuje dyktatura. Lokalni politycy nie chcą nawet w symboliczny sposób wspierać tamtejszego reżimu, niektóre partie optują wręcz za bojkotem sobotniego spotkania.
Tekstem dnia w „El Mundo Deportivo” jest ekskluzywny wywiad z Gerardem Pique. Sporo rozmów o sprawach zdrowotnych, także kontuzji Leo Messiego. Pique twierdzi, że należało podjąć ryzyko związane z jego występami, bo sam Leo był pierwszym, który tego chciał. Ostrożnie, choć bardzo życzliwie wypowiada się też o Złotej Piłce dla Argentyńczyka.
Włoska „La Gazzetta dello Sport” żyej faktem, że we Włoszech wylądował nowy inwestor Interu – Erick Thohir pochodzący z Indonezji. Zamierza spotkać się z drużyną i w ciągu kilku dni lepiej poznać władze klubu. W jego posiadaniu ma znaleźć się 70 procent akcji mediolańczyków. Znajdujemy też ciekawy wywiad z Llorente, który mówi o morderczych treningach Marcelo Bielsy oraz o tym, że miał momenty kryzysu, chciał się poddać, ale Conte w Juventusie dodał mu energii.
„Corriere dello Sport” donosi, że Juventus chce Meneza, który zerwał rozmowy kontraktowe z PSG. Istnieją dwie opcje: poczekać do lata i zgarnąć go za darmo albo wypłacić kilka milionów, aby mieć go już w styczniu.
Rzut oka na najważniejszy francuski dziennik piłkarski, a tam Franck Ribery w przededniu meczu Francji z Ukrainą. Długi wywiad. Spokojny, z perspektywy trzydziestolatka, który dobrze czuje się w Bayernie i ma pełne zaufanie do klubu. Ale chciałby zmienić coś w funkcjonowaniu reprezentacji Trójkolorowych.
Bild informuje, że istotny dla Joachima Loewa Mesut Ozil skutecznie walczy z grypą i może być do dyspozycji selekcjonera kadry. Operację stawu skokowego przeszedł z kolei Bastian Schweinsteiger i zdaniem lekarzy Bayernu, sprawa wygląda lepiej niż się spiodziewano, a Łukasz Piszczek rozpoczął treningi z piłką.
Bild dziś więc dość medyczny.

















