Piszczek wraca do treningów, Wojciechowski wątpi w Nawałkę, masa tekstów o powołaniach

redakcja

Autor:redakcja

07 listopada 2013, 10:15 • 7 min czytania

Dzisiejsza prasa jest zdominowana przez teksty o powołaniach. Możecie przeczytać przede wszystkim o Hołocie, Leszczyńskim, Koszniku. Co poza tym? Warto rzucić okiem na krótką rozmowę z niepodrabialnym Józefem Wojciechowskim.
FAKT

Piszczek wraca do treningów, Wojciechowski wątpi w Nawałkę, masa tekstów o powołaniach
Reklama

Tekst o Rafale Koszniku.

– Seniorskie szlaki przecierałem sobie w trzecioligowej Kaszubii, której jestem wychowankiem, pod okiem trenerów Mieczysława Gierszewskiego, a później Tomasza Kafarskiego. Później trafiłem do Lechii Gdańsk, z którą wywalczyłem awans do ekstraklasy i zadebiutowałem w niej także w barwach gdańskiego klubu – opowiada Kosznik. Bomba z nim związana wybuchła, gdy w 2009 roku, po ledwie 14 występach w krajowej elicie, został sprzedany do Omonii Nikozja za 100 tysięcy euro. Na Cyprze jednak kariery nie zrobił. Przez rok nie rozegrał żadnego spotkania, rozwiązał więc kontrakt i wrócił do Gdańska.

Reklama

– Piłka zdążyła nauczyć mnie pokory. Moja piłkarska przygoda po powrocie z Cypru powiedziała na jakiś czas stop. Powrót do Lechii okazał się nieudany, trafiłem do pierwszoligowej Warty Poznań. Nabrałem tam innego spojrzenia na futbol. Gdy klub popadł w kłopoty i odeszło wielu zawodników, chciałem odejść do Olimpii Grudziądz, skąd miałem propozycję. Pojawiła się jednak oferta gry w ekstraklasie, w barwach Bełchatowa, co uratowało mi futbolowe życie. Mimo spadku, rozegraliśmy niezłą rundę. Cieszę się, że zauważył mnie tam trener Nawałka i ściągnął do Zabrza – mówi Kosznik.

Rozmówka z Jakubem Rzeźniczakiem.

Wierzysz jeszcze w awans do następnej rundy?
Nie możemy się teraz zastanawiać nad tym, czy awansujemy, czy nie. Musimy się skupić na meczu z Trabzonem. Teraz będzie nam się grało łatwiej, bo już wiemy czego się po tym zespole spodziewać. Wiemy na co kogo stać w ich drużynie i będziemy chcieli to wykorzystać. Jak wygramy, to będziemy myśleć o następnych spotkaniach. Na razie nie ma to sensu.

Na koniec zapytam jeszcze o Twój kontrakt z Legią. Dlaczego te rozmowy trwają tak długo?
Nie chcę tutaj wchodzić w szczegóły, ale mogę powiedzieć, że rozmowy są mocno zaawansowane i w przyszłym tygodniu powinienem podpisać nową umowę.

A nie chciałbyś spróbować swoich sił zagranicą?
Ł»eby móc się sprawdzić w innej lidze, to najpierw trzeba mieć oferty. Poza tym naprawdę chciałem zostać w Legii. Wydaje mi się, że to najlepsza opcja dla mnie. Nie więc co gdybać o transferze zagranicznym.

SUPER EXPRESS

Józef Wojciechowski komentuje wybór Nawałki.

– Nie podoba się panu Adam Nawałka?
– Obym się mylił, ale uważam, że prezes Boniek zamienił Fornalika na trenera … bardziej ostrego i charyzmatycznego, ale tego samego pokroju. Nawałka podobnie jak jego poprzednik nic nie osiągnął. Co on ma do zaoferowania ludziom, którzy grają w Lidze Mistrzów?! Co zrobi, kiedy po treningu podejdzie do niego zawodnik i powie: – Panie, spadaj pan, w klubie trenujemy inaczej?! Odsunie gwiazdę i wystawi się pod ostrzał mediów, które go zjedzą, czy przemilczy i straci autorytet? Nie byłoby takich wątpliwości, gdyby przyszedł fachowiec z zagranicy. A było blisko, żeby kadrę wziął obcokrajowiec. Od ludzi z samej góry PZPN-u wiem, że Boniek rozmawiał z Włochem, ale się nie dogadali i dopiero wtedy „Zibi” postawił na Nawałkę.

Rozmówka z Helio Pinto.

– Jak doszło do tej kontuzji?
– Dostałem silne uderzenie w plecy. Przez to z dużym impetem zamknęła mi się buzia i to „kłapnięcie” spowodowało uszkodzenie zęba. Na szczęście ubytek nie był zbyt duży i dentysta łatwo sobie z tym poradził. Dzięki temu z Trabzonsporem zagram z zębem (śmiech). Dam z siebie wszystko, bo przecież to dla nas mecz ostatniej szansy.

– To mecz ostatniej szansy na wasze własne życzenie. Dlaczego tak kiepsko gracie w Lidze Europejskiej?
– A ja bym nie powiedział, że kiepsko. W Trabzonsporze mogliśmy przecież wygrać. Byliśmy lepsi od Turków, ale im dopisało szczęście, a drugiego gola to sami im podarowaliśmy. Meczu z APOEL-em też nie powinniśmy byli przegrać. Rywal był może ze cztery razy w naszym polu karnym, a my mieliśmy pewnie ok. 70 procent posiadania piłki. A w pierwszym meczu z Lazio też aż tak bardzo nie odstawaliśmy. Dość już tych pechowych porażek.

RZECZPOSPOLITA

Wywiad z Łukaszem Piszczkiem.

Tę rozmowę trzeba zacząć od pytania o pana zdrowie.
Nie trenuję jeszcze na pełnych obrotach, ćwiczę indywidualnie, a nie z drużyną. Ale wszystko idzie w dobrym kierunku i mam nadzieję, że obejdzie się bez komplikacji. Do tej pory podczas rehabilitacji miałem tylko dwa dni przerwy, bo poczułem ból.

Z każdym tygodniem jest postęp?
Na pewno czuję się lepiej niż przed operacją. Moje biodro jest dużo bardziej ruchliwe, mam większą swobodę. Tyle tylko, że teraz pojawiają się problemy z obciążeniami. To naturalne, bo mięśnie, które pracowały bardzo dobrze, nie były przez jakiś czas używane i trzeba je odbudować. Obciążenia w sporcie są ogromne, po przerwie w treningach mogą przytrafić się niespodziewane reakcje, które zmuszają do krótkiej przerwy. Na szczęście do tej pory miałem tylko jedną.

GAZETA WYBORCZA

Tekst o powołaniu dla Tomasza Hołoty.

22-latek w tym sezonie jest jedną z jaśniejszych postaci w Śląsku. Rozegrał 20 spotkań, strzelił cztery bramki i zaliczył dwie asysty. Mimo że jest nominalnym defensywnym pomocnikiem, nie robi mu problemu to, że trener Stanislav Levy często wystawia go na boku pomocy, a nawet w obronie.

– Myślę, że trener Nawałka widzi mnie jako defensywnego pomocnika, bo to jest moja nominalna pozycja, tak grałem u niego w Katowicach. Ale sam zastanawiam się, na jaką pozycję mnie przymierza, bo w ostatnim meczu z Lechią Gdańsk, na którym był selekcjoner, grałem akurat na prawej pomocy i prawej obronie – mówi.

Hołota po cichu liczy na debiut. – Może nie w pełnym wymiarze, ale chciałbym zagrać nawet przez kilka minut, żeby złapać nowe doświadczenie. Zresztą już sama możliwość trenowania z takimi piłkarzami jak Robert Lewandowski czy Jakub Błaszczykowski na pewno przyniesie mi dużo korzyści. Na pewno też porozmawiam z trenerem Nawałką. Będę wtedy wiedział, na czym stoję i nad czym muszę pracować, żeby załapać się do tej kadry na dłużej – kończy.

Kto zastąpi Brożka w ataku Wisły?

Wszystko wskazuje więc na to, że atakującego na mecz na szczycie z Górnikiem szkoleniowiec wybierze z trójki Boguski – Małecki – Sarki. Pocieszające dla niego jest to, że absencja najlepszego strzelca nie powinna być długa. – Chyba ominie go tylko spotkanie w Zabrzu. Później jest przerwa na reprezentację, w trakcie której powinien wrócić do zdrowia – mówi Piotr Brożek, brat bliźniak Pawła i obrońca Wisły.

Po piątkowym starciu krakowianie kolejny mecz w lidze rozegrają dwa tygodnie później. W międzyczasie najprawdopodobniej zmierzą się w sparingu z MSK Ł»ylina, dziewiątą drużyną słowackiej ekstraklasy. Do meczu miałoby dojść 15 listopada za południową granicą. Smuda chciałby, by wystąpił w nim testowany 22-letni pomocnik z Nigerii Raphael Ademola. Niewykluczone, że szansę otrzyma w nim także o rok starszy skrzydłowy Saheed Babinton Fabiyi, który ostatnio był sprawdzany w klubie, ale skończyła mu się wiza i musiał wrócić do ojczyzny. Kiedy wyrobi nową, ma wrócić na Reymonta.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Tekst o Rafale Leszczyńskim.

– To był nabór do drużyny rocznika 90-91, a Rafał jest rok młodszy. Od początku było w nim widać potencjał i szybko został pierwszym bramkarzem wśród starszych kolegów – wspomina Jacek Romańczuk, pierwszy trener Leszczyńskiego.

– Już wtedy Rafałowi piłka nie przeszkadzała w grze. Oprócz niego mieliśmy jeszcze trzech bramkarzy, dlatego jego często wystawiałem w polu, żeby koledzy mogli bronić. Pamiętam kilka lat później mecz z Ursusem, naszym głównym rywalem. U nich grali wtedy Mateusz Możdżeń (obecnie Lech Poznań – przyp. red.) i Rafał Zembrowski (obecnie Dolcan Ząbki – red.). W pierwszej połowie nic nie mogliśmy stworzyć z przodu. Po przerwie zaryzykowałem i wpuściłem „Leszcza” do przodu. Zagrał na boku pomocy i strzelił zwycięskiego gola. Wygraliśmy 1:0, to była jedyna porażka Ursusa w tym roczniku na długie lata – dodaje Romańczuk.

Wywiad z Mirosławem Szymkowiakiem.

Myśli pan, że Legia właśnie w taki nieuczciwy sposób została skrzywdzona w Trabzonie?
Ja tylko chcę powiedzieć, że przypomniałem sobie o tych wszystkich złych rzeczach, właśnie podczas meczu Legii w Trabzonie.

Po czwartkowym meczu w Warszawie znowu będziemy narzekać na sędziów?
Niekoniecznie, bo Turcy mają szczęście do decyzji arbitrów na ich korzyść, kiedy występują w roli gospodarza. Ale oni często na obcym boisku po prostu grają lepiej. Przecież ten Trabzonspor z Legią nie grał wielkiego meczu, momentami to było dno. Gdy tureckie drużyny grają u siebie, może działać na nie presja kibiców, którzy równie mocno potrafią uwielbiać jak i nienawidzić. Kto tego nie wytrzymuje, odpada. Dawniej jeśli nowy piłkarz wytrzymał dwa lata, to już był kozak.

I rozmówka z Tomaszem Hołotą.

Pan by powołał Tomasza Hołotę w takiej formie, gdyby był pan selekcjonerem?
Nie wiem. Musiałbym usiąść z boku, przeanalizować, co ten piłkarz robi na boisku. Na pewno bym się zastanawiał (śmiech).

A powołałby pan Hołotę bocznego pomocnika czy Hołotę środkowego pomocnika? Bo pan gra w Śląsku na obu pozycjach.
Ta druga opcja! To moja nominalna pozycja. Choć teraz to sam jestem ciekaw, jaką rolę widzi dla mnie selekcjoner. Był na naszym meczu z Lechią, w którym grałem na prawej pomocy i prawej obronie. Z drugiej strony, kiedy był moim trenerem w GKS Katowice, byłem środkowym pomocnikiem. Czasem defensywnym, czasem ofensywnym.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama