Mecz za meczem, bramka za bramką, wtorek myli się z sobotą, a czwartek z poniedziałkiem, rytm życia staje na głowie, ale coraz zabawniejsze wyniki meczów wskazują, że granie co trzy dni ma swoje plusy. Niestety, nie należy do nich twórczość arbitrów, wciąż sprawiających wrażenie, jakby przebywali w Matriksie z mchu i paproci i wyjadali niebieskie pigułki z wiaderka. Przed nami dwa dni przerwy – okazja by sięgnąć po wino książkę, by obejrzeć jakiś południowokoreański horror dramat psychologiczny wg manifestu Dogmy, by wyjść z domu i zdziwić się, gdzie się podziały te wszystkie spódniczki mini i dekolty maxi liście z drzew?
Cracovia – Korona Kielce 1:2
– W naszej magicznej lidze wszystko się zdarzyć może – same zmyślają się historie, sam się rozgryza orzech – nuciła Opinia Publiczna, gdy Cracovia nie potrafiła sobie poradzić ze zdziesiątkowaną kontuzjami Koroną, w bramce której stał Zbigniew Małkowski, plujący piłkami na lewo i prawo, a głównie przed siebie, Paweł Golański grał tylko 45 minut, a defensywa i ofensywa opierała się na Piotrze Malarczyku. Na Malarczyku. Ofensywa. Gdyby ktoś to napisał przed meczem, zostałby zabity śmiechem i gradem szyderczych „Ty Januszu!”, tymczasem, proszę uprzejmie – „tiki taka” pokrojona scyzorykiem na plasterki, posolona i przepieprzona.
Widzew Łódź – Pogoń Szczecin 2:1
Zaraza jakaś? Klątwa Zaduszek? Najpierw Cracovia wtapia z Koroną, a zaraz potem Pogoń zapomina jak się gra w… no, w to… to takie okrągłe, które Lafrance pakuje do każdej bramki, jaką ma pod ręką. Goście ze Szczecina sprawiali wrażenie mocno przedwczorajszych i w pewnym momencie zacząłem się obawiać, że położą się na boisku, naciągną murawę na głowę i zachrapią. Obrzydzenie, z jakim swoich piłkarzy oglądał trener Wdowczyk, było tak realistyczne, że można je było kroić nożem, pakować w woreczki i sprzedawać na Allegro.
– Odzyskując należności, wspierasz Widzew – mówiły bandy reklamowe, zdobywając wyróżnienie w kategorii „czarny humor”.
Legia Warszawa – Zagłębie Lubin 2:0
Legia niezbyt długo męczyła się z Davidem Abwo i Denissem Rakelsem, za to widzowie do końca meczu musieli się męczyć z Jirzim Bilkiem, Robertem Jeżem i Pawłem Widanowem. Przy 1:0 nadzieja była mała, ale była – po karnym wykorzystanym przez Dwaliszwilego zrobiła „PYK!” i zniknęła, a w jej miejsce pojawiła się zrezygnowana świadomość, że w tym meczu nie zmieni się kompletnie nic, że kolejne 40 minut (bo sędzia na pewno coś bezlitośnie doliczy) spędzimy na gapieniu się ekran i…
– No, weź! Przecież Woźniak miał sytuację sam na sam, Furman ładnie strzelił z dystansu…
A trener Lenczyk dwa razy wstał z ławki, ale poziomu meczu to nie podniosło ani ciut. Jedna bramka w tę czy w tamtą też by tego nie sprawiła. Ligowa przeciętność do kwadratu. Z obu stron.
Lechia Gdańsk – Śląsk Wrocław 1:2
Szanowna Komisjo, w nawiązaniu do kolejnej bramki Piotra Grzelczaka, wnoszę o wykonanie odlewu woleja wymienionego zawodnika i przekazanie tego odlewu do Sevres pod Paryżem. Data. Podpis.
– A może by tak przekazać dokądś trenera Probierza? – zastanawiają się niektórzy piłkarze kibice Lechii – Jakiś taki jonaszowaty ostatnio, konfliktowy, gry zespołu jakoś szczególnie nie zmienił, wyników równieżâ€¦
Kibice Śląska natomiast, doceniając pracę, jaką wykonuje w Śląsku sympatyczny trener z Czech, rozważają rozwinięcie akcji „Movember” w permanentny happening hołdowniczy pod nazwą „(mu)Staszek”.
Lech Poznań – Górnik Zabrze 3:1
Kultura fizyczna, ideały sportu, wzajemny szacunek i takie tam miazmaty… Ale kiedy ma się przeciwnika na liniach, to – z zachowaniem całego bagażu etycznego cywilizacji śródziemnomorskiej – trzeba go przy tych linach dobić bez litości i bez wahania. Można zrezygnować z wykręcania powalonemu stawów, wydłubywania oczu i skakania mu po nerkach (normy moralne i religijne do czegoś zobowiązują) ale znokautować go trzeba. „Miłujcie nieprzyjacioły, ale im najpierw dosuńcie” i to skutecznie, albowiem niedobici wstać mogą i oddać wam w drugi policzek. Lech wstał i oddał, a Górnik przegrał na własne życzenie, co skrupulatnie zapisał niejaki Faken.
Piast Gliwice – Jagiellonia Białystok 2:1
– Powtórki! Tylko powtórki wideo! – rzęzili kibice Jagiellonii, gdy pan sędzia Siejka i pan sędzia Stefański okradali ich zespół z punktów.
Postulat zasadniczo słuszny, ale musimy sobie zdawać sprawę, że nawet gdyby wprowadzono taki mechanizm w piłce nożnej, to kto go będzie obsługiwał. No, kto?…
– Muszą to być osoby o odpowiednio wysokim poziomie wyszkolenia, dysponujące doświadczeniem i warsztatem, pozwalającym na blablablabla, tudzież blablabla…
Przed monitorkiem usiądą byli i obecni sędziowie – jak sędzia Jarzębak, który autu nie zobaczyłby nawet wtedy, gdyby ten odgryzał mu nos, jak sędzia Siejka który – co za siurpryza – w pamiętnym meczu Wisła-Legia stał parę metrów od sędziego Jarzębaka i też ni chu-chu… A może nawet nie „tacy jak”, ale dokładnie ci właśnie sędziowie.
– A mecz?
Mecz się zaczął po godzinie, zawodnicy padali na trawę i płakali, Kamil Wilczek walił z bańki wszystko i każdego, Jagiellonii znowu odebrano punkty i zmieńmy lepiej temat.
Podbeskidzie Bielsko-Biała – Wisła Kraków 0:0
Tym razem kibice Wisły Kraków cieszyli się z obecności i pracy sędziego. Z jakichś powodów pan sędzia Stefański, który miał sędziować mecz w Bielsku, został przesunięty do Gliwic, gdzie wspólnie z arbitrem liniowym ogolił gości, a do Bielska sprowadzono pana sędziego Jakubika. Dzięki czemu żenujący występ na wyjeździe Wisła zakończyła wielkim, włochatym, bezbramkowym fuksem i wciąż może się szczycić najlepsza obroną w lidze.
Ruch Chorzów – Zawisza Bydgoszcz 1:0
Minuta ciszy była naprawdę minutą prawdziwej ciszy. Nie dwudziestoma sekundami, nie pół-minutą chrząkania i durnych przyśpiewek z któregoś sektora – była prawdziwą minutą ciszy, od której ciary łaziły po plecach. Mecz natomiast był średnim widowiskiem, które jeszcze się dobrze nie zaczęło, a już się skończyło, bo Zawisza bez Goulona przede wszystkim próbował zremisować, a Zawisza bez Geworgiana próbował już tylko przetrwać. Trener Tarasiewicz znów z pretensjami, sędzia Rynkiewicz znów z kontrowersją wielkości dyni, a trener Kocian wciąż bez porażki.
Bramka kolejki
Jakieś wątpliwości? Piotr Grzelczak z woleja, kobiety mdleją, media szaleją, mężczyźni zazdroszczą, pan Darek próbuje powtórzyć, pani Zosia z trzeciego piętra mówi, że nową szybę chce mieć jeszcze przed południem, mać.
Kiks kolejki
Był Paweł Widanow w pozycji „na Możdżonka”, był Kevin Lafrance strzelający samobója i Saidi Ntibazonkiza trafiający z szóstego metra w hotel „Cracovia”… Wygrywają jednak Csaba Horvath i Dariusz Trela, spleceni w uścisku, turlający się po murawie /z głośników sączy się piosenka Serge’a Gainsbourga/ niezwracający uwagi ani na piłkę… /przyćmione jupitery/ ani na strzelającego im bramkę Bekima Balaja… /głębokie spojrzenia w oczy/
Ranking sędziowski-okulistyczny
Pan sędzia Gil (C-KK) gwizdał nierówno i niekonsekwentnie, nie wyrzucił z boiska Marciniaka, Saidiego usunął za późno, nie mógł się zdecydować, czy za walenie łokciem należy się wolny, karny, czy poklepanie po plecach, zbyt często dawał się obu stronom nabierać na dramatyczne „Aaaa!” i „Łojezu!” Minus siedem dioptrii.
Pan sędzia Borski (WŁ-PSz) tradycyjnie nie daje się lubić – ani trenerom, ani piłkarzom, ani widzom. Decyzje z opóźnieniem, połowa kartek z sufitu, karnego brak, a na koniec jeszcze przeciągnął mecz poza granice zdrowego rozsądku. Minus siedem dioptrii.
Pan sędzia Frankowski (LW-ZL) w pierwszej połowie przysypiał, przegapił parę fauli, parę wycenił chyba zbyt łagodnie, ale drugą połowę poprowadził bardzo dobrze, więc tylko minus dwie dioptrie.
Pan sędzia Radkiewicz (LG-ŚW) miał ułatwione zadanie, bo ulewny deszcz przesłaniał piłkarzom nogi przeciwników, przez co trafić w nie nie mogli i faulowali się tylko 12 razy. Jedyne wątpliwości dotyczyły pretensji Paixao z 51 minuty i ręki Janickiego. W obu przypadkach wątpliwości zostały odesłane w diabły. Zero dioptrii.
Pan sędzia Marciniak (LP-GZ) odgwizdał tylko 14 fauli, wszystkie prawidłowo i pilnował swoich liniowych, niestety, na konto głównego idzie spalony przy wyrównującym golu Lecha czyli minus pięć dioptrii wg taryfikatora.
Pan sędzia Stefański (PG-JB) gwizdał w granicach normy, ale potem uwierzył panu sędziemu Siejce, że ten odróżnia piłkę od linii, a linię od nogi, co sytuuje głównego arbitra poniżej jelenia, który kupił kolumnę Zygmunta od Alfonsa Cyniana. Minus pięć dioptrii.
Pan sędzia Jakubik (PBB-WK) największym grzechem było niewywalenie Dariusza Łatki, który w sumie powinien zobaczyć 3,64 żółtej kartki – poza tym dużo lepiej niż normalnie, więc w uznaniu postępu tylko minus trzy dioptrie.
Pan sędzia Rynkiewicz (RCh-ZB) z kartki dla Goluona się wybroni – bo to i wjazd korkami, i na granicy gwizdka, i wykonany przez Goulona, co już „na dzień dobry” zwiększa ryzyko urazu (większa masa, większa prędkość, większa dziura po zderzeniu), ale i tak dostaje minus cztery dioptrie za brak dwóch żółtych kartek i jednak popsucie widowiska.
Cytat kolejki
Filip Surma: „Oni, jak takie dwa wiersze, muszą zmieniać się, muszą przenosić swoje głowy na drugą stronę”
„Są buty, których śpiew brzmi milej pani uszom” [Lesio Kubajek]
Wojciech Stawowy: „Dzisiaj gramy w polskiej Ekstraklasie – schodzimy na ziemię”
Bo kiedy graliśmy w pierwszej lidze, to fruwaliśmy w rajskiej dziedzinie ułudy, kędy zapał tworzy, potrząsa i obleka.
Krzysztof Przytuła: „Nie ma w Zagłębiu gościa, który krzyknie, który weźmie do kupy”
Ależ wziął do kupy – wziął Cotrę, Piątka, Piecha… Rozmiar kupy się nie zmienił..
â€¨Ł»elisław Ł»yżyński: „‘Ty śmieszny ludziku’ – niby nic obraźliwego…”
W celu sprawdzenia tej odważnej tezy podszedłem do pierwszego lepszego obywatela na przystanku i… i był na tyle większy, że się jednak nie odważyłem.
Kazimierz Węgrzyn: A co ma piłkarz do eksperta?
Pretensje.
KS Orzeł
Michał Miśkiewicz (Wisła Kraków) – Kevin Lafrance (Widzew Łódź), Rafał Grodzicki (Śląsk Wrocław), Piotr Malarczyk (Korona Kielce) – Princewill Okachi (Widzew Łódź), Mateusz Cetnarski (Śląsk Wrocław), Filip Starzyński (Ruch Chorzów), Paweł Golański (Korona Kielce) – Łukasz Teodorczyk (Lech Poznań), Eduards ViŁ¡niakovs (Widzew Łódź), Władimir Dwaliszwili (Legia Warszawa)
LZS Łoś
Zbigniew Małkowski (Korona Kielce) – Rafał Kosznik (Górnik Zabrze), Mateusz Ł»ytko (Cracovia), Paweł Widanow (Zagłębie Lubin) – Dorde Cotra (Zagłębie Lubin), Bartosz Ława (Pogoń Szczecin), Jirzi Bilek (Zagłębie Lubin), Rafał Boguski (Wisła Kraków), Henrik Ojamaa (Legia Warszawa) – Michal Papdopulos (Zagłębie Lubin), Rabiola (Piast Gliwice)
Andrzej Kałwa
Fot. FotoPyK, AJK


